czwartek, 18 października 2012

Rozdział 17

Z perspektywy Zayn'a   w tle

Po rozmowie Vic odprowadziła mnie do domu. U niej rozmawialiśmy na wszystkie tematy jak najlepsi przyjaciele. W końcu chyba nimi byliśmy. Ona mnie traktuje jak przyjaciela, bynajmniej tak mi się wydaje. Ja ją również, ale moje uczucie do niej nadal nie wygasło. Nie potrafiłem zapomnieć o niej tak po prostu, od tak. Wiedziałem, że musiałem się z tym pogodzić. Myślałem, że z dnia na dzień będzie przechodziło. Jednak nie. To było nadal jeszcze silne uczucie. I szczerze chciałem szczęścia Victorii i Harre'go. Wiadomo, że mimo wszystko to i tak bolało, ale równocześnie była we mnie iskierka radości, że im się udało i są razem. Jednak wiedziałem, że musiałem to zrobić. Musiałem ją pocałować. Miałem na to tak wielką ochotę, od samego początku. Musiałem tego doświadczyć, poczuć bliżej choć cząstkę jej. Jednak kto mógł przypuszczać, że ktoś zrobi nam zdjęcia z ukrycia w chęci zemsty na Vic. Ale też w głębi serca, nie żałowałem tego, że to zrobiłem. Ja szedłem w stronę swojego domu, gdyż Victoria nie chciała odprowadzać mnie pod sam dom z obawy przed spotkaniem z Harry'm. Przez całą drogę nie oddzywała się praktycznie i widziałem jak bardzo cierpi. W takim stanie nie widziałem jej nawet wtedy po imprezie, po tym niefortunnym incydencie z Harry'm. Teraz była jak żywy trup. Mizerniała z godziny na godzinę coraz bardziej, a na jej twarzy od razu dało się zauważyć smutek. Po kilkuminutowym spacerze ja poszedłem do domu mojego i chłopaków, a Vic do swojego. Bynajmniej tak mówiła. Martwiłem się o nią. Już chwyciłem za klamkę od drzwi, by wejść. Jednak coś mi podpowiedziało bym się wrócił. Victoria przez cały dzień bywała sama w domu, bo jej rodzice byli pochłonięci pracą. Dobrze, że teraz ma kontakt ze swoim bratem. Bałem się o nią, bałem się, że zrobi sobie krzywdę. Wróciłem się i szybkim krokiem wróciłem z powrotem do jej domu. Na początku pierwszą myślą to było co ja robię i czy ja już kompletnie świruję? Nie, to było raczej normalnie, że się o nią martwiłem. Po kilku minutach z powrotem znalazłem się przed jej domem. Po raz drugi zawahałem się, jednak i tak wszedłem do środka. Na dole jej nie było, więc poszedłem na górę i skierowałem się w stronę jej pokoju. Szybko i chaotycznie otworzyłem jej białe drzwi a moje serce przyspieszyło tempa. Vic siedziała na łóżku cała zapłakaną a z jej rąk wyleciało mnóstwo białych tabletek. Podszedłem szybko i mocno przytuliłem ją do siebie.
- Vic.. Zwariowałaś? - mówiłem cicho, głaszcząc ją po jej, długich, brązowych włosach. Wziąłem z jej ręki opakowanie tabletek i zobaczyłem, że są to środki nasenne. - Nigdy więcej tego nie rób! Rozumiesz? - mówiłem lekko odciągając ją od siebie, by móc spojrzeć jej w oczy.
- Zayn.. Ja próbowałam.. Na prawdę próbowałam, ale ja nie potrafię. Po prostu nie potrafię. Ja nie umiem bez niego żyć i nie chcę. - była cała roztrzęsiona, a jej płacz był coraz głośniejszy. Najgorszym widokiem dla mnie był widok dziewczyny, która płacze. Jeszcze tej, którą kocham.
- Victoria. Masz rodziców, masz brata, masz nas.. Niall'a, Liam'a..  - zacząłem wymieniać. - I mnie.. Ja cię na prawdę nigdy nie zostawię. Zawsze będę wtedy, gdy będziesz mnie potrzebowała. Mogę ci to obiecać z ręką na sercu. Zresztą ty to powinnaś wiedzieć. Vic.. Ty masz dla kogo żyć! Nie możesz nas tak więcej straszyć, rozumiesz?
- Dziękuję, że jesteś.. - powiedziała ledwo dosłyszalnie, ciągle szlochając. Siedziała wtulona do mojej klatki piersiowej. Potrzebowała bliskości, obecności drugiej osoby, której nie miał jej kto dać, oprócz Harr'ego. Nie mogłem po części zrozumieć jego zachowania. Była to podobna sytuacja do tej z imprezy, więc powinien to zrozumieć. Można by pomyśleć, że skoro Vic i Harry się rozstali to ja mogłem teraz walczyć o Vic. Jednak ja nie miałem takiego zamiaru.. Nie zaprzeczę, że bym nie chciał z nią być, ale dla mnie to niemożliwe. Harry to mimo wszystko mój przyjaciel, więc nie mogłem ich rozstania wykorzystywać w tak perfidny sposób. Mimo wszystko, miałem nadzieję, że z czasem i tak się jeszcze ze sobą zejdą a ja zapomnę. Bardzo do siebie pasowali, a Harry stał się bardziej rozsądny i ustatkowany. Z Victorią posiedziałem do wieczora, aż zasnęła. Nie została sama, ponieważ  przyszedł James. Oczywiście opowiedziałem mu o wszystkim, wiedziałem, że on się nią dobrze zajmie. Szedłem tym razem już prosto do domu wściekły. Wściekły na Harr'ego, przez to co on zrobił z tą dziewczyną. Wszedłem do domu i skierowałem się do salonu, gdzie siedział Niall, Nicole i Liam.
- O Zayn, w końcu jesteś. - powiedział Niall. - Gdzie byłeś? - mówił, 

pakując do buzi całą garść czipsów.
- U Vic. - powiedziałem krótko, opadając na fotel.
- I co z nią? - spytała Nic, która również bardzo się o nią martwiła. - Chciałyśmy do niej przyjść z Ash, ale ona powiedziała, że mamy nie przychodzić bo chce być sama albo, że nie wie czy będzie  w domu..
- Ona próbowała się zabić.. - powiedziałem, patrząc na nich.

 Ich miny były takie jak moja kilkadziesiąt minut temu. Nicole zaczęła na początku panikować, ale Niall ją uspokoił.
- A Harry nie wyszedł do Was do tej pory? - spytałem, jednak odpowiedź była chyba oczywista.
- No nie.. - zaczął Liam. - A jednak.. - powiedział wskazując głową na Harre'go, który właśnie wchodził do kuchni obok. Gdy go zobaczyłem to tym razem ja miałem ochotę podejść i uderzyć go z całej siły prosto w twarz, ale wiedziałem, że to nie byłoby dobre rozwiązanie. Na mojej twarzy były siniaki, które nadal bolały, rozcięta warga i prawie złamany nos. Nie chciałem ponownie doprowadzić do takiej sytuacji. Wstałem z fotela i ruszyłem w tą samą stronę a reszta dokładnie mi się przyglądała. Zapewne zastanawiali się co mam zamiar zrobić. Oparłem się o blat w kuchni i przyglądałem się Harre'mu, który właśnie wyjmował z lodówki butelkę wody.
- Suszy? - zwróciłem się do niego z ironią w głosie.
- Po prostu chce się napić, nie można? - powiedział twardym głosem. Wiedziałem, że go suszyło po kolejnym dniu topienia smutków w alkoholu, było to niemożliwe.
- I tak będziesz spędzał każdy kolejny dzień? - spytałem go ironicznie po raz kolejny. 

- Będę robił to co mi się podoba, a ciebie to nie powinno obchodzić. - odpowiedział patrząc mi w oczy i wziął łyka wody.
- Ranisz ją. A nie masz tak na prawdę tak dużego powodu, bo ona ostatnio była w podobnej sytuacji. A ty widzę, że nie możesz zrozumieć pewnych rzeczy. Wiesz co Harry? Jesteś większym frajerem niż mogłem się spodziewać. - powiedziałem krzyżując dłonie na mojej klatce piersiowej.
- Możesz się nie wtrącać do nie swoich spraw? Co, może chcesz się nią zająć? - mówił a jego głos przyjął sarkastyczny ton. W tym momencie musiałem się na prawdę powstrzymać, by nie wymierzyć mu pięści w twarz.
- Ona się chciała kurwa zabić, idioto. Rozumiesz? - powiedziałem, robiąc krok w jego stronę. Znajdowaliśmy się od siebie kilka centymetrów, a ja myślałem, że eksploduje. Jego mina zrzedła, a oczy lekko powiększyły się i zaszkliły. Na pewno się w tym momencie wystraszył. Znałem go już na tyle dobrze, że dokładnie rozpoznawałem jego zachowania.
- Ale.. Jak.. Jak to? Coś jej się stało? - pytał.
- Miała szczęście, że w znalazłem się w odpowiednim czasie, w odpowiednim miejscu. A wiesz przez co to się stało? Przez Ciebie. Zostawiłeś najwspanialszą kobietę jaką spotkałeś na swojej drodze i jedyną, którą tak pokochałeś. I tak po prostu ją teraz ranisz, jakbyś nie umiał zrozumieć. Nawet nie wiesz ile ją to wszystko teraz kosztuje. Drugiej takiej nie spotkasz, zapamiętaj to sobie. - powiedziałem, zmierzyłem wzrokiem Harre'go 

i z powrotem ruszyłem do salonu. Niall z Liam'em tylko podnieśli kciuk w górę, na znak, że dobrze powiedziałem Harre'mu. Ponownie opadłem na fotel i razem z resztą oglądałem telewizję.

Z perspektywy Harre'go


Gdy zobaczyłem przed chwilą  Zayn'a nadal gotowała się we mnie złość, ale nie w takim stopniu co poprzednio. Wiedziałem, że znowu będzie miał jakieś pretensje, bo już poznałem po pozie jaką przyjął. I nie myliłem się. Chodziło o nią. Na początku stwierdziłem, że nie powinno go to obchodzić, dopóki nie powiedział mi, że Victoria chciała się zabić. Wtedy moje serce zatrzymało się. Kamień spadł mi z niego, gdy powiedział, że nic jej się nie stało. To przeze mnie.. Czy czułem się winny? Tak, czułem. Większość osób, która widzi to zapewne z innej perspektywy niż ja może mówić, że przestałem ją kochać. Oczywiście tak nie było. Nadal kochałem ją całą sobą i wiedziałem, że nie przestanę. Gdy Zayn wyszedł z kuchni, ja nadal stałem lekko oszołomiony tym co mi powiedział. Po chwili ocknąłem się i ruszyłem z powrotem do swojego pokoju, zabierając ze sobą butelkę wody, którą przed chwilą wyciągnąłem z lodówki. Wszedłem i znowu opadłem na moje miękkie łóżko. W tej chwili nie wiedziałem co mam robić. Miałem ochotę wstać i pójść do Vic. Dlaczego teraz nie zrobiłem? Nie mogłem. Ja również czułem się zraniony podwójnie, przez dwie osoby. Tylko dlaczego nikt nie mógł tego pojąć? W mojej głowie pojawiła się też myśl czy trochę nie wyolbrzymiam tego? Nie wiem, nie mogłem poukładać tego w sensowną całość. Rozrywało mnie od środka z tęsknoty do nie. Chciałem ją przytulić, pocałować, dotknąć, poczuć jej zapach. Dla mnie była.. Nawet nie mogłem znaleźć sensownego określenia. Była nadzwyczajną dziewczyną, jedyną w swoim rodzaju. Po moim policzku ponownie poleciała pojedyncza łza, a moje ociężałe powieki zamknęły się.
*Na drugi dzień, po południu*
Miałem dość siedzenia w domu. Wiedziałem, że długo bym tak nie pociągnął. Ruszyłem do łazienki i wziąłem letni prysznic by doprowadzić się do jakiegoś normalnego stanu. Po kilku minutach ruszyłem na dół. Do kieszeni spodni włożyłem dokumenty, klucze i telefon. Może bym się jakoś oderwał? Zszedłem po schodach a w kuchni siedział Niall, który w ręku trzymał telefon. Pewnie pisał z Nicole, no bo z kim innym by mógł? Kilka dni temu też wyglądałem tak jak on..
- Niall, idziesz ze mną do klubu? - powiedziałem wchodząc do kuchni i oparłem się o blat kuchenny, czekając na jego odpowiedź.
- Z chęcią, ale już się umówiłem z Nicole. - powiedział, wzruszając ramionami i z powrotem wrócił do pisania sms'a. No tak, mogłem się spodziewać takiej odpowiedzi. Miałem ochotę iść do Zayn'a i powiedzieć mu, by poszedł napić się ze mną, ale po chwili zrezygnowałem. Po wielu rozmyśleniach doszedłem do wniosku, że nie mogę go teraz traktować jak wroga. A co z Vic? Nadal nie wiedziałem i nadal byłem w stanie biegnąć do niej nawet w tej chwili. Wstałem i bez słowa wyszedłem z kuchni i skierowałem się w kierunku drzwi. Byłem zmuszony iść sam, gdyż reszta na pewno nie poszłaby ze mną, bo byli zajęci. Może to i lepiej, że poszedłem tam sam. Ruszyłem do tego klubu, gdzie nawiązaliśmy kontakt z dziewczynami. Dlaczego wybrałem ten klub? Sam nie wiem, wszystko kojarzyło mi się z nią. Czy tego chciałem? Nie wiem, ale wydawało mi się, że ja nie funkcjonuję normalnie. Po kilkunastu minutach byłem już na miejscu. Był to też sprawdzony klub i znajomy, ponieważ często chodziliśmy tam razem z chłopakami. Byłem już koło wejścia i zostałem szybko i bez problemu wpuszczony do środka. Od razu ruszyłem ku barowi. Obsługiwał mnie również barman, z którym znaliśmy się dobrze.
- To co dzisiaj Harry? - spytał i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
- Dzisiaj coś mocnego. - powiedziałem patrząc na pokaźny arsenał alkoholu. - Co proponujesz? - spytałem.
- Polecam ci.. - zaczął, ale ja po chwili sam zdecydowałem.
- Albo daj mi po prostu czystą. Tylko czystą. - powiedziałem, a on podał mi to co zamówiłem. Siedziałem i pochłaniałem kolejne kieliszki, kolejne litry alkoholu. Po pewnym czasie widziałem lekko rozmazany obraz.
- Cześć przystojniaku. - usłyszałem koło siebie dziewczęcy głos.
- Witam Panią. - odpowiedziałem nieznajomej lekko się przy tym uśmiechając. Alkohol działał na mnie coraz bardziej i w coraz szybszym tempie zacząłem to odczuwać.
- Może zatańczymy? - powiedziała brunetka, którą widziałem podwójnie. Ale zaczęła mi bardzo przypominać Victorię. Poszliśmy na parkiet a ja szedłem lekko się chwiejąc. Leciał wolny kawałek, więc objąłem ją w pasie. Bujaliśmy się, przytuleni do siebie. Nie wiedziałem co robię. Jej ręka błądziła po moim torsie, a ja spojrzałem jej w oczy. Była identyczna. Oczy, włosy, rysy twarzy. Ale to nie była ona.. Nie potrafiłem być dłużej przy nieznajomej. Nawet nie wiedziałem, jak ma na imię. Za bardzo zaczęło mnie boleć ponownie, znowu poczułem silną tęsknotę, która uniemożliwiała mi normalne funkcjonowanie.
- Przepraszam. - szepnąłem i szybkim krokiem wyszedłem z klubu kierując się w stronę domu. Gdy wyszedłem na powietrze od razu orzeźwiłem się. Szedłem przez park i usiadłem na ławce, na której rozmawiałem z nią po raz ostatni. Wzbudziła we mnie coś, co jest nie do opisania. Nawet nie mogłem spojrzeć na inną kobietę. Jednak łudziłem się, że los albo nas zetknie ze sobą albo Bóg pozwoli mi po prostu zapomnieć.


------------------------------------------------------------------------

Cześć Kochani! Powtórzę po raz kolejny, że jesteście niesamowici! Tyle komentarzy co pod ostatnim rozdziałem jeszcze nie miałam, tak bardzo się cieszę, że mam takich czytelników jak Wy! ♥ Tak samo liczba wyświetleń, która znacznie się poprawiła i w dodatku ciągle Was tutaj przybywa z czego się strasznie strasznie cieszę! :) Na prawdę moja radość jest nie do opisania :)
Co do rozdziału.. Wiem, że nie jest najlepszy, ale po prostu też taki był potrzebny. Mam nadzieję, że zrozumiecie. I oczywiście czekam na Wasze wszystkie opinie w komentarzach

A poza tym to minęła już połowa opowiadania :) Jak ten czas szybko leci.. :)
Jeśli macie jakieś pytania dotyczące mnie, bloga, rozdziałów czy czegokolwiek, śmiało możecie pytać, chętnie na nie odpowiem :) 



 Mój twitter: https://twitter.com/unrealdreamm
Mój tumblr: http://unrealdreamm.tumblr.com/



xoxo









19 komentarzy:

  1. Jestem pierwsza.! Łiiii... Ale fajnie.!
    A teraz do rzeczy...
    Dlaczego mówisz, że rozdział "nie jest najlepszy"? Jest świetny, tak samo jak pozostałe i tak samo jak Ty sama.! Kocham Ciebie i tego bloga.!
    Jak to minęła połowa opowiadania?! Przecież to niemożliwe.! Ja się nie zgadzam, słyszysz.! NIE ZGADZAM SIĘ.! Ale skoro tak postanowiłaś... Trudno... Mam tylko nadzieję, że zaczniesz pisać kolejne, zupełnie inne :)
    Czekam na nexta.!
    Bye.! ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie? właśnie, właśnie, właśnie? Czemu mówisz, że nie najlepszy? I czemu mi tu bzdury piszesz, że połowa? xD
    Ten rozdział jest genialny! Normalnie wciągnął mnie, że mogłabym oczu nie odrywać od monitora : P
    Troszkę mi szkoda Zayna, bardzo mi szkoda Vic : P
    Kurczę Harry! Weź mi tu nie odwalaj i zrób coś! xD I tak wiem, że autorka wymyśli genialny ciąg dalszy : DD
    Super!Super!Super!Super! : *

    Przy okazji zapraszam do komentowania: )
    http://fans-fans-blog-o-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny <33 Boże uwielbiam Cię !!
    Świetnie piszesz i każdy rozdział jest niesamowity !
    Mam nadzieję,że koljny będzie szybko ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty! Harry i Vic muszą być razem! Zapraszam na mojego bloga http://notidealbutmylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. suuper ! ;3 oni muszą sobie wybaczyć ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. tak bardzo szkoda mi ich obu, mam nadzieję,że już niedługo się zejdą! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeejku, szkoda ma Vic i Harrego.. :( czekam na kolejny rozdział .<3

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy Harry zrozumie, że on i Vic muszą być razem ? Przecież oni są dla siebie stworzeni. Biedna :(

    OdpowiedzUsuń
  9. o jaaa niech Harry sie ogarnie i pójdzie w końcu do Vic bo nie wiadomo co ona może sobie zrobić mam nadzieje że w następnym rozdziale Hazza przejrzy na oczy czekam na kolejny Paulina xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Oni po prostu muszą sobie wybaczyć! To tak nie może być, że on powoli stacza się na samo dno, a ona przez niego się prawie zabiła. Dobrze, że Zayn jest taki mądry i się wrócił do domu Victorii; pewnie jeszcze kilka minut i byłoby po wszystkim. Weź się Harry ogarnij i pogódź się z Vic!
    Rozdział genialny, czekam z niecierpliwością na następny. Przy okazji zapraszam do mnie na wczorajszy:
    one-direction-wonderful-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. z każdym rozdziałem zaskakujesz nas coraz bardziej! z niecierpliwością czekam
    na następny rozdział.
    gdzieś tam w środku, jestem za Zaynem i Vic,mam wrażenie,że coś ich ciągnie do siebie.. Jednak teraz trzymam kciuki za Vic,żeby po tym wszystkim jakoś się otrząsnęła i dała sobie radę.
    Maasz ogromny talent, świetny styl pisania.Jednym słowem jesteś niesamowita! ;*
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. TO JEST NIESAMOWITE !




    + zapraszam na opowiadanko :)
    http://viam-vitae.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale boskie opowiadanie . :***
    Uuhuhuhuh, jeszcze do tego świetnie dobrałaś animki . :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział świetny czekam na więcej . Zapraszam przy okazji do mnie i licze na szczere komentarze
    http://lolaa1881.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. zgadzam siee! Vic i Hazza powinni być razem ; dd
    wpadłam tu przez przypadek i bez większego zainteresowania zaczęłam czytać początek rozdziału...
    jednak wciągnął mnie i postanawiam, że nadrobię straty. teraz, zaraz, już! ; )
    ogółem tez zapraszam do siebie ; d
    http://causeimdyingjusttoknowyourname.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Boże.. niech oni będą w końcu razem :( czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Mimo, że jestetm tutaj pierwszy razm, a zgadzam się z moimi przedmówcami, niech będą razem!.
    Ogółem świetny wpis, bardzo mnie wciągnąć, tak bardzo, że na weekendzie nadrobię zaległości ^^ I nie mogę się doczekać następnego! :)

    PS Wiem,że nie lubisz spamów, więc z góry przepraszam, ale zaczęłam nowego bloga i szukam czytelników, jak zechcesz to przeczytasz, ale byłabym naprawdę wdzięczna. Bo zapewne pamiętasz początki blogowania,i wiesz jak jest....http://end-is-just-a-beginning.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Przeczytałam ten rozdział i przysięgam, że zabieram się za uzupełnienie pozostałych pozostałych rozdziałów ! Mega talent !

    + Zapraszam na szósty rozdział z perspektywy Suzie, który właśnie pojawił się na moim blogu ;)
    www.sweet-sounds-of-his-voice.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń