piątek, 31 sierpnia 2012

Rozdział 9

Z perspektywy Victorii

Minęły już dwa dni od mojej rozmowy z Zaynem. Od tamtej pory nie rozmawiałam ani z nim, ani z Harrym. Nawet nie potrafię powiedzieć czemu. Chyba jeszcze nie mogę dopuścić do siebie tych wszystkich myśli. Chciałabym porozmawiać w końcu z loczkiem, chciałabym żeby już wszystko było jasne i ułożyło się. Tylko czy teraz potrafię to zrobić?
- Hej! Słuchasz mnie w ogóle? - powiedziała do mnie Nicole i lekko trzepnęła mnie w ramię, gdy wychodziłyśmy z sali od matematyki.
- Przepraszam, zamyśliłam się. A co do mnie mówiłaś? -  spytałam przepraszającym wzrokiem.
- Pytałam co robimy dzisiaj po południu. - odpowiedziała mi Nic.
- No nie wiem, co chcecie. Na jutro nie ma nic do nauki, więc możemy gdzieś wyskoczyć. Co myślisz Ashley? - spytałam i skierowałam wzrok na Ash.
- A może wpadniecie dzisiaj do mnie? - zaproponowała.
- To o 18? - spytała Nic.
- Mi pasuje, ja jestem cały dzień w domu. - powiedziała Ash.
- Vic, muszę się o coś spytać. - zaczęła Nicole i lekko spuściła swój wzrok na dół. - Do jasnej cholery, możesz w końcu porozmawiać z Harrym? Ja już nie mogę patrzeć na ciebie i na niego jak się męczycie!
- Dziewczyny ja nie mogę się do tego zebrać, na prawdę chcę, ale brak mi sił. - powiedziałam cicho. Ashley bez słowa podeszła i objęła mnie ramieniem. Już nic nie mówiąc poszłyśmy w stronę szafki szkolnej i wzięłyśmy potrzebne książki. Czekała nas ostatnia i chyba najgorsza lekcja czyli język polski. Jak sobie pomyślę, że trzeba będzie spędzić 45 minut w klasie z tą jędzą to aż mi się robi nie dobrze. Szłyśmy w stronę klasy, bo lada moment miał zadzwonić dzwonek. Nagle ktoś uderzył mnie "z bara". Moje książki oczywiście wylądowały na ziemi. Szybko odwróciłam się i zobaczyłam znaną w całej szkole Grace. Jest to bardzo specyficzna osoba. Wszyscy znają ją chyba tylko z tego, że jest wredna i chamska. Przyjaciół żadnych nie ma, no chyba, że tą pustą, tlenioną blondynę Vannesę, która jest tak samo popieprzona jak ona. Oby dwie już nie raz "jechały" mnie w szkole wzrokiem, ale ja odwdzięczałam się tym samym, albo po prostu nie zwracałam na to uwagi. To nie są osoby godne jakiejkolwiek uwagi. Pewnie ktoś może pomyśleć dlaczego wszyscy tak traktują tą Grace, przecież to też jest człowiek i trzeba mieć do niej szacunek i takie różne rzeczy. Ja wszystko rozumiem, ale to ona pracuje na swoją opinie i swoim zachowaniem udowadnia jakim jest człowiekiem. Grace potrafi zrobić każdemu największą przykrość, ją nawet nie obchodzą uczucia innych i potrafi być tak wredna, że nawet nie da się tego powiedzieć.
- Uważaj jak chodzisz. - syknęłam do niej.
- To może ty uważaj, co?! Nie widzisz jak idę? Ustępuje się drogę, złotko! - zaśmiała się tak samo jak jej przyjaciółeczka Vanessa, która właśnie pojawiła się koło niej. - Ojej, książeczki ci upadły.. A rączka jest cała? - powiedziała ze sztuczną troską w głosie.
- Wal się. Moja ręka jest cała w porównaniu to twojego złamanego tipsa. - syknęłam cicho drugi raz i biorąc ostatnią książkę, znajdującą się na podłodze wstałam i ruszyłam do dziewczyn. Grace gdy usłyszała to co do niej powiedziałam, zrobiła lekko zdziwioną minę, a gdy spojrzała na swoją rękę, zrobiła się cała czerwona ze złości, bo jej tips rzeczywiście złamał się. 

- A ta, to co od ciebie chciała? - spytała Nicole, spoglądając w stronę dwóch blondynek.
- Jak zawsze szuka zaczepki. - powiedziałam, lekko uśmiechając się. Weszłyśmy do klasy i usiadłyśmy w ławkach. Siedziałam i patrzyłam się przez okno, bo nie mogłam skupić się na lekcji. W sumie to wolałam obserwować to co dzieje się za oknem niż patrzeć na to babsko. Moje myśli oczywiście wypełniał Harry. Zaczęłam myśleć czy do niego dzisiaj napisać. Może w końcu spotkam się z nim i porozmawiamy? Im dłużej będę to odkładać tym gorzej. A on też co chwilę próbuje się do mnie dodzwonić albo czeka na chociaż jednego smsa. Tak, od tamtego czasu nie zadzwoniłam do niego ani raz, ani nie wysłałam żadnej wiadomości. Pewnie gdyby nie chłopaki, to nie wiedziałby czy jeszcze żyję. Moje myśli przerwała oczywiście Pani Tarver:
- Panno Blanc, czy ciebie nie obowiązuje obecność na lekcji? - spytała, zakładając dłonie na piersi.
- Przecież jestem obecna, właśnie pani do mnie mówi. - powiedziałam spokojnie.
- Panno Victorio Blanc. - zaczęła, wymawiając powoli i wyraźnie moje imię i nazwisko. - Jak dla mnie, jesteś w ogóle nieobecna na lekcji, jesteś mało aktywna, a z tego co widzę myślami chyba jesteś gdzie indziej. Czy chcesz w końcu wylądować u dyrektora? Bo co lekcję prosisz się o to coraz bardziej. - słysząc jej słowa, w środku gotowała się we mnie coraz większa złość. Wiedziałam, że nie mogę wybuchnąć, bo wtedy będę w jeszcze gorszej sytuacji niż jestem teraz, dlatego musiałam zachować spokój, co nie było łatwe.
- Nie, nie chcę. Przepraszam. Spróbuję być bardziej aktywna na lekcji. - powiedziałam spokojnie z wymuszonym uśmiechem, co chyba dało się zauważyć. Dalsza część lekcji minęła podobnie. Pani Tarver co chwilę zerkała na mnie a ja udawałam, ze jestem skupiona i uważam. W rzeczywistości nawet nie wiedziałam czym dzisiaj się zajmujemy. W końcu zadzwonił dzwonek na przerwę. Na tej lekcji zawsze odliczałam minuty do momentu, kiedy będę mogła wyjść z klasy. Jak zawsze z dziewczynami skierowałyśmy się w stronę szafek szkolnych, by zostawić książki i ruszyłyśmy w stronę wyjścia.
- Wiesz Vic, zawsze zastanawiam się czemu ta baba upatrzyła sobie właśnie ciebie. - powiedziała Nic, szukając czegoś w torbie.
- Ona nie musi mieć żadnego powodu. Słyszałam od wielu osób, że ona zawsze sobie wybiera "ofiarę". W naszej klasie akurat padło na mnie, ale szczerze mówiąc, to mam to w dupie. - powiedziałam, wzruszając ramionami. - Nicole jak tam z Niallem? - spytałam blondynkę, która cały czas nerwowo szukała czegoś w torbie.
- Bardzo dobrze, dzwonił do mnie na lekcji a ja nie mogłam odebrać i przed chwilą też do mnie dzwonił i do jasnej cholery nie mogę w tej torebce znaleźć nawet telefonu! - mówiła szybko i nerwowo Nic, a ja z Ashley zaśmiałyśmy się cicho. Oczywiście Nic była roztrzepana jak zawsze.
- Dziewczyny, ja napiszę dzisiaj do niego. - powiedziałam nagle, a Ash z Nicole dobrze wiedziały o kim mówię.

- No w końcu! Już myślałam, że tego od ciebie nie usłyszymy. - powiedziała Ashley, uśmiechając się i przytulając mnie. Jak zawsze wszystkie razem wracałyśmy ze szkoły do domu. W między czasie myślałam co napisać Harremu i w końcu wysłałam mu wiadomość:


" Harry, możemy się dziś spotkać? Chciałabym
porozmawiać. "

Na odpowiedź nie musiałam długo czekać. Harry zawsze od razu odpisywał na smsy, bo nie rozstawał się ze swoim telefonem.  

" Z tobą zawsze. Nawet nie wiesz
jak się cieszę, że napisałaś. Będę pod twoim
domem o 17. Xxx "
 

Po tym smsie od razu zrobiło mi się lepiej. Po kilku minutach byłam już pod domem. Wsadziłam klucz do drzwi, lecz nie dało się go przekręcić. Chwyciłam za klamkę i jak się okazało dom jest otwarty. Weszłam do domu i od razu się uspokoiłam bo usłyszałam głos rodziców. Lekko się zdziwiłam, bo była zaledwie 14 a oni byli w domu, co od ostatniego czasu się nie zdarzało.
- Kiedy ty chcesz to powiedzieć? Potem już może być za późno. - usłyszałam lekko zdenerwowany głos mojej mamy.
- Chyba już teraz jest za póź.. - zaczął mój tata, ale w sekundzie przerwał, gdy mnie zobaczył.
- Na co za późno? - spytałam zaciekawiona, rzucając plecak w kąt.
- Na nic kochanie, rozmawiamy o pracy. - powiedział szybko tata. - Jak tam w szkole?
- Nawet w domu musicie o pracy rozmawiać? Dajcie sobie spokój. A w szkole jak zawsze nic ciekawego. A co wy tu w ogóle robicie? - spytałam zdziwiona, patrząc na moich rodziców.
- W pracy była jakaś awaria i dzisiaj puścili nas z tatą do domu. - powiedziała moja mama. - Kochanie, za 20 minut zejdź na obiad.
- Okej. - powiedziałam zabierając swój plecak i wyszłam po schodach, ruszając do mojego pokoju. Jak zawsze włączyłam mojego laptopa i sprawdziłam te same portale co zawsze. Za kilka minut usłyszałam jak mama woła mnie na obiad, więc zeszłam zjeść. Czas, który mijał do spotkania z Harrym strasznie mi się dłużył. Wzięłam kąpiel i w końcu zaczęłam się szykować. Włosy związałam w kucyka, rzęsy lekko pociągnęłam tuszem do rzęs a na siebie założyłam to. Chowając do kieszeni mojego iPhone'a spojrzałam na zegarek, który wskazywał 16:54. Ruszyłam więc na dół.
- Wychodzę! - krzyknęłam, zamykając drzwi. Harry lada moment miał się pojawić. Wyszłam przed ogrodzenie i stałam na chodniku, rozglądając się, czy gdzieś nie idzie. Gdy odwróciłam się w lewo, ujrzałam kilkanaście metrów ode mnie rozpędzone auto, które jechało prosto na mnie. Wiedziałam, że na ucieczkę nie mam nawet czasu. Nagle rozległ się ogromny huk i ból w całym moim ciele, a ja ujrzałam całkowitą ciemność..


-----------------------------------------------------------------------------------------

Witajcie moi Kochani! Jak widzicie zmieniłam wygląd bloga. Mam nadzieję, że nie jest taki zły i podoba Wam się chociaż troszkę :) Przeraża mnie fakt, że w poniedziałek już zaczyna się szkoła, co wiąże się z tym, że rozdziały będą pojawiać się pewnie rzadziej :( Ale dobra, już o tym nie mówię. Jak tam podoba Wam się rozdział? Dajcie koniecznie znać w komentarzach! :) Love ♥ 

Mój twitter:  https://twitter.com/unrealdreamm

xoxo 

środa, 29 sierpnia 2012

Rozdział 8

Z perspektywy Victorii

Szłam powoli w stronę parku, gdzie byłam umówiona z Zaynem. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 12:43. Wyszłam trochę za wcześnie, a byłam już prawie na miejscu. Usiadłam na ławce i zaczęłam rozmyślać o Harrym, a to cały czas wywoływało u mnie ogromny ból. Nagle ktoś zasłonił mi oczy, wiedziałam, że jest to Zayn.
- Cześć Zayn. - powiedział przyjaźnie.
- Hej piękna. - powiedział, przechodząc wokół ławki i siadając przywitał mnie buziakiem w policzek. Moja twarz lekko zarumieniła się.
- Myślałem, że to ja będę pierwszy. - powiedział, uroczo uśmiechając się.
- Wyszłam trochę za wcześnie, ale widzę, że nie trzeba było długo na ciebie czekać. - powiedziałam, odwzajemniając jego uśmiech. - O czym chciałeś ze mną porozmawiać? Lekko zaniepokoiłeś mnie tym telefonem, bo miałeś jakiś inny głos.
- Vic, tylko zanim powiem ci o co chodzi, proszę, żebyś wysłuchała mnie do samego końca i mi nie przerywała, dobrze? - powiedział, patrząc mi prosto w oczy.
- No.. No dobrze. - powiedziałam lekko zmieszana.
- Słuchaj.. Ja wiem co się wydarzyło w piątek na imprezie u nas. - zaczął powoli, a przez moje ciało przeszedł dziwny dreszcz.
- Nie. Nie będzi.. - zaczęłam, ale mulat w jednej sekundzie mi przerwał.
- Powiedziałaś, że mnie wysłuchasz i nie będziesz przerywać. - powiedział spokojnie, ciągle patrząc mi w oczy i chwytając mnie za rękę.
- To ja chce ci to wszystko wytłumaczyć, bo widziałem to wszystko siedząc z boku. Wiem, że może to sprawiać ci w tej chwili ból. - w tym momencie do moich oczu napłynęły łzy. - Gdy ty byłaś w kuchni z Lou, Harry czekał na ciebie w domu, przy wyjściu do ogrodu i ciągle przyglądał się tobie. Wiedziałem w jego oczach iskierki, których powodem byłaś ty i myślę, że nadal jesteś. Patrzył na ciebie, pożądając cię wzrokiem. - W tej chwili po moim policzku zleciała łza. - Nagle podeszła do niego ta blondyna, z którą go nakryłaś. Ale to nie była jego wina. Ta dziewczyna była kompletnie zalana, ledwo trzymała się na nogach. Podeszła i to ona go pocałowała i przyssała się do niego. On chciał się od niej uwolnić ale nie mógł. Potem gdy wybiegł za tobą wiem, że wygarnęłaś mu wszystko co ci leżało na sercu. Powiedział nam to jak był pijany. Wrócił z powrotem do domu i tym razem to on się zalał. Chciałem z nim porozmawiać, ale on nie chciał z nikim zamienić ani słowa. Victoria, porozmawiaj z nim, on na prawdę cię kocha. Wiem, że pewnie myślisz teraz dlaczego ja ci to wszystko mówię. Kocham Cię Vic, ale nie mam zamiaru rywalizować z Harrym. Jest to mój przyjaciel, a ja wiem, że kochasz Jego. Dla mnie najważniejsze jest Twoje szczęście, i zawsze będzie. Twoim szczęściem jest Harry a ty Jego, więc nie przekreślaj go i porozmawiaj z nim. A my traktujmy się jak przyjaciele, to będzie najlepsze rozwiązanie. Widzę jak ty cierpisz i jak cierpi Harry. Chcę widzieć cię szczęśliwą. - siedziałam zszokowana tym co w tym momencie usłyszałam i czułam jak cała moja twarz jest mokra od łez. Zayn przysunął się bliżej i lekko musnął moje usta, a w moim ciele poczułam ciepło. Ja nie mogłam wydusić z siebie nawet jednego słowa, dlatego Zayn kontynuował dalej. - O tej rozmowie nie wie nikt, i chce żeby pozostała między nami. - musnął moje usta drugi raz. - Pamiętaj o tym co ci powiedziałem i przepraszam za to co teraz zrobiłem, ale musiałem. - powiedział spokojnie, uśmiechając się lekko i wstał ruszając w swoją stronę. Ja ciągle siedziałam zszokowana tym co usłyszałam. Nadal płakałam. Szybko zerwałam się i pobiegłam za nim. Rzuciłam się na niego, bynajmniej tak to wyglądało i przytuliłam go z całych sił.
- Dziękuję.. - wyszeptałam cicho przez łzy, a on tylko pogłaskał mnie po głowie i ruszył dalej. Nie wiedziałam co mam w tej chwili zrobić ze sobą. Usiadłam z powrotem na ławce starając się ogarnąć wszystkie myślę, które przytaczały moja głowę. Chyba powinnam porozmawiać z Harrym, jednak mimo wszystko to i tak nie będzie dla mnie łatwe po tym, co usłyszałam od Zayna.

Z perspektywy Zayna

Wracałem powoli do domu z myślą, czy dobrze zrobiłem. Pewnie ktoś pomyślałby, że jestem głupi ze względu na to, co teraz zrobiłem. Bolało mnie to, ale wiem, że tak miało być. Harry kocha Vic, a ona jego, więc nie miałem zamiaru walczyć za wszelką cenę, nie wspominając już o tym,że Harry to mój przyjaciel. Widocznie tak musi być,ja chcę żeby Victoria była szczęśliwa. Jeżeli Harry ją zrani, to wtedy sam nie wie co straci i będzie miał do czynienia ze mną. Po kilkunastu minutach drogi doszedłem do domu. Zaraz po przekroczeniu progu ujrzałem leżącego przed telewizorem Harrego, który objadał się popcornem i pił piwo. Tak spędzał już kolejny dzień, nie ruszając się nigdzie. Nie wiedziałem czy mam powiedzieć mu o mojej rozmowie z Vic, czy lepiej nie. Ruszyłem w stronę kuchni i nalałem sobie do szklanki colę z lodem.
- Już nie mogę na niego patrzeć, mógłby w końcu ruszyć tyłek i zrobić coś z tym wszystkim. - powiedział Liam, wchodząc do kuchni i pokazując głową na loczka, który właśnie otwierał kolejną puszkę piwa. Liam zawsze martwił się o nas wszystkich i był chyba najbardziej odpowiedzialny.
- Skoro tak woli.. Może niedługo to wszystko się skończy. - powiedziałem spokojnie. - A gdzie reszta?
- Niall jest u siebie razem z Nicole a Lou jest z Eleanor na zakupach. - odpowiedział.
- Znowu na zakupach?
- No tak, ale chyba już nawet mnie to tak bardzo nie dziwi. Wiesz, powiem ci, że dobrze, że Niall jest z Nicole, on jest przy niej taki szczęśliwy. - mówił Liam.
- Dobra, już się tak nie rozczulaj. Chociaż przyznam, że tych dwoje na prawdę do siebie pasuje. - odpowiedziałem i wyszedłem z kuchni udając się na fotel koło kanapy, na której leżał Harry. Stwierdziłem, że nie powiem mu o mojej rozmowie z Vic, lepiej żeby nie wiedział, a ona na pewno będzie chciała z nim porozmawiać w najbliższym czasie.
- Długo jeszcze tak zamierzasz? - spytałem, biorąc kolejny łyk coli.
- Tyle ile będzie trzeba i ile będzie mi pasować. - odpowiedział nadal gapiąc się w telewizor. - A zresztą co was wszystkich to tak obchodzi? Ty chyba powinieneś się cieszyć z tego co się stało, prawda? Możesz w końcu wyrwać Victorię, dobrze wiem, że też ci się podobała od początku.
- Rób sobie co chcesz, wszyscy martwią się o was, ja tak samo. A z mojej strony nie masz już żadnego zagrożenia. Fakt, podobała mi się, ale teraz działaj ty a nie gnij na kanapie i gap się w telewizor, tylko rusz dupsko i zrób coś, frajerze. - powiedziałem z lekką złością w głosie. Wstałem z kanapy, i ruszyłem na górę, do pokoju. Zatrzymałem się na chwilę i zwróciłem się do Harrego. - Jeżeli ją stracisz to będziesz na prawdę prawdziwym frajerem. 

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Mamy kolejny rozdział :) Pod ostatnim rozdziałem było aż 16 komentarzy, w co nie mogłam uwierzyć! :) Jesteście niesamowici! ♥ Mam nadzieję, że będzie jeszcze więcej! :) Jak wam się podoba rozdział? Dajcie znać w komentarzach :) 


xoxo

niedziela, 26 sierpnia 2012

Rozdział 7

Z perspektywy Harrego 

Lou zabrał mi na chwilę Vic, a ja za moment ruszyłem za nimi, i wszedłem do domu. Oparłem się o ścianę obok drzwi i bacznie obserwowałem ją, krzątającą się po kuchni. Była tak seksowna i piękna.. To co przed chwilą stało się w ogrodzie, było nie do opisania. Chciałem to zrobić już dawno i w końcu teraz nadarzyła się taka okazja. Miałem ochotę nigdy jej nie wypuszczać, żeby była tylko moja. Czekając na nią, podeszła do mnie jedna z dziewczyn, znajdujących się na imprezie. Nie znałem jej, kojarzyłem tylko z widzenia.
- Harry. - wymruczała mi do ucha. Była już kompletnie zalana i ledwo trzymała się na nogach. Chwyciła mnie za kark i zbliżała się coraz bliżej mnie. Jej twarz dzieliło od mojej tylko kilka centymetrów.
- Co ty robisz do cholery? Weź mnie zostaw. - syknąłem. Ta, nie słuchając mnie podeszła i wpiła swoje usta w moje niczym jakaś pijawka. Chciałem się od niej odsunąć, ale ta napierałą na mnie z ogromną siłą. W końcu udało mi się ją od siebie odsunąć, a koło nas zobaczyłem Victorię, która tępo i ze smutkiem patrzyła mi się prosto w oczy. Jej oczy w jednej chwili zaszkliły się. Moje serce biło coraz szybciej, bo dobrze wiedziałem co ona sobie teraz o tym wszystkim myśli. Już otworzyłem usta, chcąc jej to wszystko wyjaśnić, jednak ona szybko wybiegła z domu. Szybko odepchnąłem od siebie tą zalaną blondynę, która stała koło mnie i pobiegłem za Vic.
- Vic! Stój! To nie tak! - krzyczałem, doganiając ją. Ona jednak w ogóle na mnie nie reagowała tylko nadal biegła przed siebie. Wiedziałem, że musiałem pobiec za nią i jej to wszystko wytłumaczyć. Nie mogłem stracić tak ważnej dla mnie osoby, przez taki głupi incydent. Osoby, którą kocham..

Z perspektywy Victorii w tle

Podbiegł do mnie, chwycił mnie mocno za nadgarstek i obrócił w swoją stronę. Stałam przed nim, cała zapłakana i rozmazana. Patrzyliśmy się sobie prosto w oczy. W tym momencie jego widok wywoływał u mnie straszny ból, który cały czas czułam jak przenika moje ciało.
- Vic.. Daj mi się wytłumaczyć, to nie jest tak jak myślisz. To ni.. - zaczął się tłumaczyć ale ja w tym momencie wymierzyłam mu siarczysty cios w policzek. Stał chyba lekko zszokowany tym co zrobiłam.
- Nie chcę cię widzieć, nie chcę cie słuchać, nie chcę słuchać twojego tłumaczenia się.- mówiłam powoli i wyraźnie, co chwile szlochając. - Jeśli myślisz, ze możesz ze mną robić to co z każdą lepszą, to się grubo mylisz. Ja nie jestem jak te wszystkie i nie pozwolę sobie na takie traktowanie, rozumiesz?! - mówiłam coraz głośniej. Widziałam, że jego oczy zaszkliły się. Ale w tym momencie nie zrobiło to na mnie żadnego wrażenia. Nie dałam mu już dojść do głosu. - A teraz idź stąd i daj mi święty spokój. Nie chcę nawet na ciebie patrzeć. - powiedziałam twardo, odwróciłam się i ruszyłam szybkim krokiem w stronę domu. Moje oczy zalała kolejna fala łez. Szłam coraz szybciej, nie odwracając się w jego stronę. Chyba za bardzo mi na nim zależy. Spojrzałam na telefon i była 23:58. Jak dla mnie ta impreza szybko się się skończyła, a w tym momencie żałowałam, że tam poszłam. Jutro będę musiała się wytłumaczyć dziewczynom dlaczego zniknęłam, bo już w tej chwili miałam 3 nieodebrane połączenia od nich. Weszłam cicho do domu, nie chciałam obudzić moich rodziców. Od razu ruszyłam schodami w górę, kierując się do mojego pokoju. W rękach trzymałam szpilki, które zdjęłam już przedtem.  Weszłam do pokoju i bezsilnie opadłam na łóżko. Z oczu cały czas mimowolnie leciały łzy. Chciałam to powstrzymać jednak nie mogłam. Skuliłam się w mały kłębek i przytuliłam do poduszki. Cały czas zadawałam sobie pytanie dlaczego on mi to zrobił? Czy ja mu coś zawiniłam? Po mojej głowie chodziło mnóstwo myśli i pytań, na które nie mogłam sobie odpowiedzieć.

Obudził mnie potężny ból głowy. Otworzyłam moje oczy, które mnie bardzo bolały. Mozolnie podniosłam się i oparłam na łokciach. Poduszka była cała mokra od łez i czarna od rozmazanego makijażu. Czułam ból w każdym centymetrze mojego ciała. Spojrzałam na siebie i byłam ubrana, tak jak na imprezie, widocznie zasnęłam tak jak się położyłam. Z mojej torebki, która cały czas leżała koło mnie wyciągnęłam iPhone'a i spojrzałam na zegarek, który wskazywał 8:46. Na wyświetlaczu pokazało się 7 nieodebranych połączeń od dziewczyn, 5 od Harrego i wiadomości, które również były od niego. Nie miałam zamiaru ich czytać, więc od razu je usunęłam. Szybko wyłączyłam telefon i ruszyłam w stronę łazienki, by odświeżyć się i doprowadzić do normalnego stanu. Wzięłam ze sobą szare dresy i zwykłą, żółtą koszulkę, która była na mnie za duża. Wzięłam prysznic, umyłam zęby i zeszłam na dół. Nie miałam ochoty na jedzenie ani picie czegokolwiek. Czułam w sobie kompletną pustkę, którą wcześniej wypełniał Harry. Samo wypowiadanie jego imienia w tym momencie sprawiało mi cały czas ogromny ból. Położyłam się przed kanapą i pusto patrzyłam w telewizor. Leciał jakiś program, ale nie skupiłam się na nim.
- Dzień dobry, córeczko. - powiedziała promiennie moja mama, uśmiechając się. - A co ty tu już robisz o tej porze? Myślałam, że będziesz odsypiać imprezę do po południa. Jak się udała? Pobawiłaś się?
- Bywało lepiej. - odpowiedziałam krótko. Moja mama chyba zauważyła, że coś jest nie tak.
- Victoria, stało się coś? - spytała z troską.
- Nic mamo. Wszystko jest w porządku, po prostu kiepsko się dzisiaj czuję, nic więcej. - powiedziałam, po części okłamując moją mamę.
- No dobrze dobrze. Ale jakbyś chciała pogadać, to wiesz, że zawsze ci pomogę. - powiedziała, cmokając mnie w policzek i udała się w stronę kuchni. Czułam jak do moich oczu znowu napływają łzy a w gardle ściska mnie ogromna gula. Jednak musiałam się powstrzymać, bo nie mogłam teraz płakać. Po kilkunastu minutach wstałam i wróciłam z powrotem do swojego pokoju. Nie miałam dzisiaj na nic ochoty, nie miałam żadnych chęci do czegokolwiek. Położyłam się na łóżko i wzięłam do ręki telefon. Wiedziałam, że w końcu muszę odezwać się do dziewczyn, bo to będzie nieuniknione i wszystko wyjaśnić. Napisałam więc do obydwóch smsa. 

  " Przepraszam, że wczoraj poszłam bez słowa i nie
odbierałam waszych telefonów. Przyjdźcie dzisiaj do
mnie o 13. Wszystko Wam wyjaśnię. xx " 

Miałam nadzieję, że nie będą na mnie złe. Chciałam już nimi porozmawiać, wiedziałam, że mnie zrozumieją i zapewne  doradzą co mam dalej robić. Kolejne 3 godziny spędziłam cały czas leżąc na łóżku i bijąc się z myślami. W końcu zadzwonił dzwonek. Usłyszałam, że drzwi otworzyła moja mama. Po kilku sekundach dziewczyny wpadły do mojego pokoju a ja na ich widok znowu rozpłakałam się. One szybko podeszły do mnie i przytuliły mnie.
- Vic.. Spokojnie.. - mówiły na zmianę, głaskając mnie po głowie. Siedziałyśmy tak chwilę w ciszy, bym mogła się uspokoić.
- Przepraszam Was za wczoraj, że nie dawałam żadnego znaku, co się ze mną działo. - powiedziałam spokojnie.
- Martwiłyśmy się o ciebie,bardzo.. - powiedziała Ash, cały czas obejmując mnie ramieniem.
- Już wam wszystko wytłumaczę.. - zaczęłam.
- Chodzi o ciebie i Harrego, prawda? Wczoraj zniknął w tym samym momencie co ty, a potem wrócił, z czerwonymi oczami, jakby płakał, upijał się coraz bardziej i nie chciał z nikim rozmawiać.. - powiedziała Nicole.
- Na początku, zaczęło się od tego, że poszłam z nim usiąść w głąb ich ogrodu, pod tym wielkim drzewem. Tam siedzieliśmy jakiś czas i pocałowaliśmy się.. - w tym momencie, na moim policzku pojawiła się kolejna łza, lecz kontynuowałam dalej. - No i potem przerwał nam Lou, przez to całe zamieszanie w kuchni. Poszłam tam na chwilę by to wszystko ogarnąć, zresztą jak sama widziałaś Ash. Harry miał na mnie czekać. Gdy już wszystko zrobiliśmy w tej kuchni, ruszyłam w stronę wyjścia do ogrodu, by iść do niego  z powrotem, ale nagle zobaczyłam jak on całuje się pod ścianą z jakąś dziewczyną.. - zaczęłam płakać coraz bardziej. - Więc wybiegłam stamtąd. On próbował mnie jeszcze zatrzymać, ale ja powiedziałam mu, że ma mnie zostawić w spokoju, i ruszyłam do domu. No i jeszcze dosatał ode mnie w twarz.. - powiedziałam, cały czas płacząc. Dziewczyny siedziały zszokowane i przytuliły mnie.
- To jest niemożliwe.. - powiedziała Ashley. - To musiała być jakaś pomyłka.
- Ash, jaka pomyłka? Widziałam to na własne oczy! - mówiłam, lekko podnosząc głos.
- Vic, spokojnie.. Mi mnie też wydaje się to niemożliwe, on Cię kocha.. - mówiła spokojnie Nicole. - Może powinnaś z nim porozmawiać?
- Nie mam zamiaru z nim rozmawiać. Nie chcę. Nie chcę go ani widzieć, ani słyszeć. Nie chcę mieć z nim na razie nic wspólnego. - mówiłam stanowczy tonem. - I nie jestem na to gotowa..
- Ale wiesz, że może on by ci to wyjaśnił, może to na prawdę jakaś pomyłka, nie skreślaj go od razu. - kontynuowała dalej Ashley.
- Kochasz go ? - spytała Nicole.
- No tak, chyba tak.. Kocham go. - powiedziałam, łamiącym się głosem.
- Vic, jeśli już ochłoniesz, proszę, porozmawiaj z nim. Daj mu chociaż minutę.. Jeśli go kochasz to o nim jak na razie nie zapomnisz. Ale nie będziemy cię do niczego zmuszać. Wydaje mi się, że sama podejmiesz słuszną decyzję. - powiedziała Nicole, a Ash tylko przytaknęła.
- Dziękuję Wam za wszystko. - powiedziałam, cmokając obydwie w policzek. - Nicole, a powiedz mi jak z Niallem? - spytałam lekko się uśmiechając.
- No.. Ekhm.. Jesteśmy razem. - powiedziała, lekko rumieniąc się.
- Wiedziałam, że tak będzie! Szczęścia kochana, cieszę się razem z tobą. - powiedziałam ściskając ją mocno. - To co robimy? Może obejrzymy jakiś film? - spytałam dziewczyny.
- Dobry pomysł. - odpowiedziały.
- To wy poszukajcie czegoś fajnego, a ja pójdę na dół po coś do jedzenia i picia. - powiedziałam i ruszyłam na dół. Całe po południe spędzone z dziewczynami minęło nam bardzo przyjemnie, a ja trochę zapomniałam o tym wszystkim, a dziewczynom jak zawsze udało się mnie rozśmieszyć. Około 20 zebrały się do domu, a ja odprowadziłam je kawałek i pożegnałam się z nimi. Zamykając drzwi od domu usłyszałam jak dzwoni mi telefon. Szybko pobiegłam na górę i bałam się spojrzeć w ekran, bo domyślałam się że może dzwonić Harry. Spojrzałam na wyświetlacz, i ukazał mi się numer Zayn'a. Lekko zaskoczona nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Słucham? - powiedziałam.
- Cześć Vic. - powiedział przyjaźnie mulat.
- No hej Zayn, co u ciebie?
- Wszystko dobrze. - powiedział niepewnie. - Znaczy się nie do końca. Vic, chciałbym się z tobą spotkać. Muszę z tobą porozmawiać. Możemy się zobaczyć?
- No dobrze, ale to już może jutro? 13:00 w parku koło budki z lodami? Pasuje ci? - spytałam.
- Dobrze. W takim razie do zobaczenia, pa. - powiedział i rozłączył się, nie czekając na moją odpowiedź. Cały wieczór myślałam o telefonie Zayn'a. Wydawał się taki niespokojny, przejęty.. Nie wiem sama, ale na pewno był inny niż zawsze. O czym chciał ze mną porozmawiać? 

-------------------------------------------------------------------------------------------------

Cześć Kochani! Jak widzicie, w tym rozdziale pojawiły się dwie perspektywy :) Dałam krótką Harrego byście wiedzieli co tam na prawdę zaszło. Jak myślicie, jak dalej potoczą się ich losy? Komu kibicujecie? Victorii i Haremu czy Victorii i Zaynowi? :) 
A ja oczywiście chcę wam jak zawsze podziękować za wszystko, za komentarze, za liczbę wyświetleń, za liczbę obserwatorów, która szybko rośnie i mam nadzieję, że będzie Was tutaj jeszcze więcej.  Dziękuję za to, że ze mną jesteście! Dajcie znać w komentarzach, jak Wam się podoba :) Love you all

Mój twitter:  https://twitter.com/unrealdreamm

xoxo

piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział 6

Z perspektywy Victorii

Był piątek, zegar wskazywał 13:28. Dokładnie za 7 min kończyła się moja ostatnia lekcja, jaką była historia, czyli prawie już tam zasypiałam. Pierwszy tydzień w szkole nie minął tak źle. Nauczyciele byli w porządku, oczywiście nie wszyscy, bo to nie jest chyba możliwe w szkole. Moja nauczycielka od polskiego już się na mnie uwzięła, nawet nie wiadomo z jakiego powodu, nic jej nie zrobiłam, ale ona musiała sobie oczywiście złapać jakąś ofiarę, ale jakoś się tym nie przejmuję. Ludzi w klasie mam bardzo fajnych. Czasem myślę, czy ta przeprowadzka nie wyszła na dobre, ale i tak bardzo tęsknię za moimi przyjaciółmi, których zostawiłam. W końcu rozległ się dzwonek, na który wszyscy tak bardzo czekali. Razem z dziewczynami wyszłyśmy z klasy, poszłyśmy schować wszystko do szafki szkolnej i ruszyłyśmy do wyjścia w stronę domu. Przed szkołą zobaczyłyśmy chłopaków, którzy chyba na nas czekali.
- Hej piękne! - krzyknął do nas promiennie Lou, od razu wszystkie nas przytulając. My zrobiłyśmy to samo, przytuliłyśmy wszystkich na powitanie. Oczywiście nie muszę wspominać o mojej reakcji na Harrego, bo jest ona wszystkim dobrze znana. Niall na powitanie oczywiście pocałował Nicole w policzek. Ja tylko czekałam, kiedy nam powiedzą, że są razem.
- No witamy. - odpowiedziałyśmy z Ashley. - Czekacie tutaj na nas? - kontynuowałam.
- No oczywiście, a na kogo innego? - powiedział Zayn puszczając w powietrzu buziaka, który miałam wrażenie, że skierował w moją stronę. W tym momencie spojrzałam na Harremu, któremu zrzędła mina jak to zobaczył, ale ja tylko puściłam mu oczko. Od razu się rozpromienił.
- No to mamy weekend. Macie jakieś plany? - spytał nas blondyn.
- Ja w sumie nie, nie wiem jak dziewczyny. - odpowiedziałam i skierowałam wzrok na dziewczyny.
- My też nie mamy żadnych planów, ani na dzisiaj, ani na cały weekend. - odpowiedziała Ash, a Nic tylko twierdząco skinęła głową.
- W takim razie mamy dla Was propozycję nie do odrzucenia. - powiedział Liam, uśmiechając się do nas. - Może macie ochotę wpaść dzisiaj do nas? Może obejrzymy jakiś film, zrobimy imprezę? Co wy na to?
- Dziękujemy za zaproszenie, chętnie przyjdziemy - odpowiedziałyśmy zgodnie.
- W takim razie widzimy się o 19:30 u nas. - powiedział Harry i wszyscy się pożegnaliśmy. Ruszyłyśmy z dziewczynami w stronę domu, po drodze zatrzymując się w parku i kupując najlepsze lody czekoladowe z posypką.
- Fajnie, że chłopaki nas dzisiaj zaprosili. - powiedziała Ashley.
- Ja już nie mogę się doczekać. - powiedziała podekscytowana Nicole, zajadając się lodem.
- Nie wątpię Nic. - powiedziałam, uśmiechając się szeroko. - Ale jak już będziesz z Niallem, to nam masz powiedzieć pierwszym, dobra?
- Co ty w ogóle mówisz! No ale.. dobra, powiem Wam jako pierwszym. - powiedziała Nic i wszystkie parsknęłyśmy śmiechem. Wstałyśmy i ruszyłyśmy z dziewczynami kamienistą ścieżką. Po 15 minutach byłam już w domu. Otworzyłam drzwi i weszłam do domu, rzucając plecak koło wieszaków. Weszłam do kuchni i napiłam się soku pomarańczowego. W domu była oczywiście cisza, byłam sama, moi rodzice jak zawsze pracowali do późna. Nie wiem czy ta praca jest lepsza. Może i jest dobrze płatna, ale kosztem tego jest rodzina. Rodzice wychodzą z domu równo ze mną, kiedy idę do szkoły, albo czasami nawet wcześniej, a wracają późnym wieczorem, kiedy ja już kładę się spać. Boję się, że to wszystko odbije się w późniejszym czasie. Poszłam na górę do pokoju i włączyłam mojego laptopa. Jak zawsze weszłam na tt i facebook'a. Nikogo nie było, więc zeszłam na dół i włączyłam telewizor. Obejrzałam chwilę jakieś programy muzyczne i ruszyłam do kuchni. Wzięłam jabłko, które dzisiaj było moim obiadem. Nie jadłam za dużo, nigdy nie lubiłam dużo jeść, a na siłę jeść nie będę. Nagle zadzwonił mój telefon.
- Cześć kochanie, co u ciebie? - spytała moja mama.
- U mnie nic ciekawego, nudzę się w domu. Mamo, ja dzisiaj wychodzę na noc. - oznajmiłam.
- A gdzie się wybierasz? I o której?
- Po 19 idę z Ashley i Nicole do chłopaków, zaprosili nas na noc. Oczywiście nie będziemy tam same, będą też inni znajomi. Możesz być spokojna. - powiedziałam spokojnym tonem.
- No dobrze, to idź, ale uważaj na siebie, pamiętaj. - mama zawsze powtarzała mi ta samą regułkę. Mam być ostrożna, nie pić alkoholu, nie palić papierosów.
- Mamo, wiem. - odpowiedziałam wzdychając. - A wy o której będziecie dzisiaj z tatą?
- My chyba będziemy dopiero kolo 22. Skarbie muszę kończyć. Miłej zabawy, pa! - krzyknęła szybko moja mama.
- Pa.. - powiedziałam cicho do samej siebie. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 17:43. Udałam się na górę, do łazienki i nalałam do wanny wody, dodając jak zawsze mój malinowy płyn do kąpieli i wskoczyłam szybko. Dla mnie zawsze był to najlepszy relaks. W ty momencie zaczęłam myśleć o Harrym. Dzisiaj go zobaczę, spędzę z nim tyle czasu. Czy ja się zakochałam? Nie, chyba nie. Chociaż.. Sama nie wiem. Nigdy na nikogo tak nie reagowałam, tylko na niego. Już nie chcę się oszukiwać, to bezsensu. I tak nie ucieknę chyba przed tym w żaden sposób. Nie mogę jeszcze powiedzieć, że się w nim zakochałam. Chyba.. Jak tylko go widziałam moje serce biło coraz szybciej, a moje ciało oblewała fala ciepła. Mogłabym być przy nim cały czas, bo czuję się wtedy.. nawet nie umiem tego nazwać. Po prostu wyjątkowo. Tylko czy on czuje to samo? Widzę czasem jego wzrok, jak się na mnie patrzy, widzę jego gesty, słowa. Wstałam szybko z wanny. przerywając natłok myśli i wytarłam się ręcznikiem. Spojrzałam ponownie na zegarek i była 18:16. Szybko włączyłam swoją lokówkę i zakręciłam włosy. Następnie zrobiłam makijaż i poszłam wybrać jakieś ciuchy. Stwierdziłam, że dzisiaj jest chyba dobra okazja na założenie tej koronkowej sukienki, którą kupiłam w dniu, kiedy poznałyśmy się z dziewczynami. Założyłam ją na siebie a do tego dobrałam czarne szpilki i małą czarną kopertówkę, do której mogłam wrzucić telefon i klucze. W tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi. Pewnie były to dziewczyny, zawsze po mnie przychodziły. Zeszłam na dół,otworzyłam drzwi i jak zawsze nie pomyliłam się.
- Wow! Vic, wyglądasz ślicznie. Jak Harry i Zayn cię zobaczą.. - zaczęły, ale ja nie dałam im skończyć.
- Dobra dobra. Dziękuję, wy też wyglądacie ślicznie. Idziemy? Bo się spóźnimy. - powiedziałam szybko.
- Idziemy idziemy. - powiedziały dziewczyny. Zamknęłam dom i ruszyłyśmy do chłopaków. Droga nie zajęła nam dużo czasu, bo po 10 minutach byłyśmy już pod ich domem. Był był ogromny i na prawdę śliczny. Mieli piękny i duży ogród, skąd dobiegała muzyka. Weszłyśmy drzwiami i zobaczyłam mnóstwo ludzi, których w ogóle nie znałam i dziewczyny też, ponieważ wszystkie spojrzałyśmy na siebie jednoznacznym wzrokiem. Wzrokiem szukałyśmy któregoś z chłopaków, ale nikogo nie można było dopatrzeć w tym tłumie. Ludzie już pili i po niektórych było to widać. Nagle ktoś chwycił mnie za nadgarstek i obrócił w swoją stronę, był to Harry.
- Hej! Nie starasz mnie tak. Chcesz żebym zeszła na zawał? - spytałam go, ale ten wyglądał jakby zobaczył ducha, bo przeszył mnie wzrokiem od dołu do góry. - Ej, co jest? - spytałam, lekko nim potrząsając.
- Vic.. Wyglądasz.. Po prostu.. Nieziemsko.. - powiedział, przytulając mnie i cmokając w policzek. Czułam jak rumienię się coraz bardziej.
- Dziękuję.. - powiedziałam cicho, lekko zawstydzona.
- Ten chwycił mnie za rękę i wyprowadził do ogrodu, gdzie była większość towarzystwa. Ujrzałam tam już Nialla stojącego z Nicole, którzy przytulali się. Niall gdy mnie ujrzał od razu pomachał mi energicznie. Podszedł do mnie Lou  z Liamem i przytulili mnie jak zawsze na powitanie. Oni również nie oszczędzili mi dzisiaj komplementów, przez co znowu poczułam, że robię się czerwona. Harry usiadł na krześle obok, cały czas bacznie się przyglądając. Wzrokiem szukałam Zayna, bo chciałam się też z nim przywitać. Nie musiałam długo czekać, bo po kilu sekundach ujrzałam go, idącego w moja stronę. Uśmiechał się , a w ręku trzymał piwo. Podszedł do mnie i mocno przytulił mnie. Miałam wrażenie jakby miał mnie zaraz zgnieść.
- Jesteś tu dzisiaj najpiękniejsza, Vic. - szepnął mi do ucha.
- Dziękuję. - powiedziałam z lekkim uśmiechem. - Jak się bawisz? - spytałam go szybko.
- Dobrze. - powiedział uśmiechając się. - Chodź tańczyć z nami. - powiedział chwytając mnie za nadgarstek i ciągnąc do wszystkich ludzi, którzy tańczyli na środku ogrodu.
- Na razie idź sam, potem tam przyjdę. - powiedziałam i uśmiechnęłam się przepraszająco.
- Trzymam cię za słowo. - powiedział, i obrócił się, puszczając mi oczko. Odwróciłam się i na krześle nadal siedział loczek, który cały czas uważnie mi się przyglądał. Minę miał nie wesołą. Czy to było przez Zayna? Podeszłam i usiadłam na krześle obok, a Harry bez słowa podał mi piwo.
- Coś się stało? - spytałam go.
- Nic. - odpowiedział ze sztucznym uśmiechem. - Przejdziesz się ze mną? - spytał mnie uroczo.
- Jasne. - odpowiedział szybko i ruszyliśmy w głąb ogrodu. Znajdowało się tam ogromne drzewo, które wyglądało jak z obrazka. Koło niego stały dwa, duże pnie, na których można było usiąść. Tak też zrobiliśmy. Siedzieliśmy chwilę w ciszy, patrząc sobie głęboko w oczy.
- Zayna chyba do ciebie ciągnie.. - powiedział Harry smutnym głosem. Ja nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Wydaje ci się. - wydukałam. Nie rozmawialiśmy prawie w ogóle. Ale ta cisza i jego widok całkowicie zastępowała mi jakiekolwiek, zbędne słowa. Nagle Harry powoli przysunął się do mnie bliżej, siedział teraz na wprost mnie i chwycił mnie za rękę. Moje serce w tym momencie zaczęło bić coraz szybciej, szybciej niż ostatnio, a uczucie jakie mnie wypełniało od środka było nie do opisania. Ja również odwzajemniłam jego uścisk, przez co od razu się rozpromienił. Przysunął się do mnie jeszcze bliżej, a nasze twarze dzieliło jedynie kilka centymetrów. Stało się to co przypuszczałam. Nasze usta spotkały się ze sobą. Jego wargi były ciepłe,a  pocałunek był bardzo delikatny. Po chwili odsunęliśmy się od siebie i popatrzyliśmy sobie głęboko w oczy, a Harry uśmiechnął się, przygryzając dolną wargę. Jak zawsze robił to niesamowicie seksownie. ja po chwili odwzajemniłam jego pocałunek, nasze usta znowu spotkały się ze sobą.
- Vic.. - zaczął Harry, nie odrywając się ode mnie. Nagle usłyszeliśmy czyjeś kroki. Szybko odskoczyliśmy od siebie.
- No nareszcie Was znalazłem! - krzyknął Lou, który był już lekko pijany. - Co wy tacy speszeni siedzicie? Co wam w czymś przeszkodziłem?
- Nie nie, coś ty, nie. - odpowiedzieliśmy równo z Harrym i obydwoje zaczęliśmy się cicho śmiać.
- Harry, muszę na chwilę porwać Vic, ponieważ jest potrzebna na chwilę w kuchni, bo tamci oczywiście spalą wszystko co na dzisiaj przygotowaliśmy! - krzyknął z przejęciem Lou. - Więc porywam Ci ją na moment. - powiedział, uśmiechając się szeroko i ciągnąc mnie za sobą, a Harry tylko patrzył na mnie i puścił mi oczko, na co ja promiennie się uśmiechnęłam. Weszliśmy a tam znajdował się Niall i Ashley, którzy kłócili się oczywiście o jedzenie.
- Co się tutaj dzieje? - spytałam, patrząc na nich.
- Niall kłóci się ze mną ile trzeba piec zapiekankę! - krzyknęła oburzona Ash. Po chwili obydwoje się uspokoili a ja z Lou zrobiliśmy pyszny deser i daliśmy na tackę, by każdy kto będzie chciał mógł się poczęstować.
- Teraz już możesz wrócić do Harrego. - powiedział Lou, szturchając mnie w ramię i szczerząc się od ucha do ucha. Ale tak też zrobiłam, szukałam wzrokiem Harrego, szłam ku wyjściu do ogrodu. Przy ścianie zobaczyłam jak jakaś laska całuję się z.. Harrym?! Tak, to nie był nikt inny, tylko Harry we własnej osobie. Stałam koło nich jakby wmurowana w ziemię. Nie wierzyłam w to co widzę. Harry szybko odepchnął ją od siebie a ja wybiegłam na dwór. Czułam jakby jakiś ból przeszywał całe moje ciało. Widok zasłoniła mi mgła, gdyż moje oczy mimowolnie zaszkliły się, a po chwili po policzkach zaczęły lecieć łzy.
- Victoria! Stój! To nie tak! - krzyczał za mną Harry, lecz ja biegłam przed siebie, nie chcąc go słuchać.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kochani! Dziękuję Wam za tak dużą ilość wejść tutaj, za ilość komentarzy pod ostatnim rozdziałem! Moja radość jest nie do opisania i nie wiem jak mam Wam dziękować. Każdy Wasz komentarz daje mi tyle radości, że ja nawet nie umiem tego opisać słowami. To wszystko daje mi takiego kopa, że musiałam napisać dla Was rozdział :) Jedyna rzecz jaka mnie martwi, to liczba obserwatorów, która jest niesamowicie mała, w porównaniu do liczy wyświetleń i komentarzy :( Jednak mam nadzieję, że niedługo się to zmieni. :) Cieszę się, że ktoś to wszystko czyta a moja praca nie idzie na marne. Napiszcie jak Wam się podoba nowy rozdział :) I jeszcze raz dziękuję! Kocham Was








xoxo

środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział 5

Z perspektywy Victorii

Rano obudził mnie bardzo głośny dźwięk budzika.Pierwsze co poczułam, nie otwierając nawet oczu to potężny ból głowy. Szybkim ruchem wyłączyłam ten pieprzony budzik, który powodował, że ból głowy stawał się coraz silniejszy. Nie ma jak iść na imprezę przed rozpoczęciem roku szkolnego. Chyba tylko my mogłyśmy wpaść na taki mądry pomysł, ale ja wcale tego nie żałuję. Na początku, gdy zobaczyłam Harrego i Zayna, mina mi trochę zrzędła, bo byłam do nich od razu uprzedzona po naszym pierwszym niefortunnym spotkaniu, ale tak na prawdę okazało się, że nie są tacy źli. W końcu mozolnie zebrałam się z łóżka, w końcu trzeba iść na rozpoczęcie, a trzeba by jakoś wyglądać. Na szafce nocnej ciągle leżała karteczka, którą wczoraj wcisnął mi Harry. Był tam jego numer. Usiadłam na krawędzi łóżka, wzięłam do ręki mojego iPhone'a i wstukałam numer do kontaktów. Myślałam, czy napisać do niego, czy nie. Już miałam odłożyć telefon z powrotem na półkę, ale w ostatniej chwili się zawahałam i napisałam wiadomość. 

" Chciałam tylko jeszcze raz podziękować za wczoraj.
Na prawdę dobrze się bawiłam.
                                                Mam nadzieję, że cię nie obudziłam. Vic xx "

Muszę powiedzieć, że z Harrym dogadujemy się całkiem nieźle. Tylko dlaczego cały czas o nim myślałam, odkąd weszłam w nocy do domu? Potrząsnęłam gwałtownie głową, by odpędzić wszystkie takie myśli. Może jeszcze jestem pijana. Wstałam szybko i udałam się w stronę łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic. Oczy jak zawsze podkreśliłam tuszem do rzęs. Włożyłam na siebie białą, asymetryczną bluzkę, czarne rurki i tego samego koloru koturny, a włosy wyprostowałam. Zeszłam na dół, by przekąsić coś na śniadanie. Rozpoczęcie miałam o 11, a zegar wskazywał 10:07. Na stole w kuchni zobaczyłam już zrobione przez mamę kanapki. Jest kochana. Pewnie wiedziała, że nie będzie mi się chciało robić śniadania. Obok talerza leżała karteczka.
" Smacznego Vic. Niestety oboje
z tatą jesteśmy już w pracy. Dzisiaj
postaramy się być wcześniej. Napisz
jak po rozpoczęciu w nowej szkole kochanie.
Całuję! Mama :) "

Usiadłam i spokojnie zjadłam przyszykowane przez mamę śniadania. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. To pewnie dziewczyny, bo miały po mnie przyjść.
- Heej kochana! - krzyknęła Nicole, ściskając mnie.
- Cześć dziewczyny - uśmiechnęłam się promiennie.
- To jak, idziemy? - spytałam Ash.
- No to chodźmy. - powiedziałam. Zabrałam z szafki klucze, zamknęłam dom i ruszyłyśmy w stronę szkoły.
- Jak po imprezie? - spytałam.
- Słuchajcie, jak dla mnie, to było najlepsze zakończenie wakacji. - powiedziała szybko Nicole, gestykulując rękoma.
- No widziałam właśnie, że dobrze się bawiłaś, ale chyba nie sama? - spytałam podejrzliwe Nicole. Ona dobrze wiedziała o kim mowa.
- No nie zaprzeczę.. - powiedziała uśmiechając się szeroko i kontynuowała dalej. - A tak serio mówiąc, Niall jest cudowny. Na koniec dał mi swój numer telefonu! Rozumiecie to? Myślałam, że odlecę. - mówiła szybko Nic, była tym wszystkim tak podekscytowana. Ona jest chyba najbardziej pokręconą i szaloną osobą jaką w życiu spotkałam.
- A powiedz nam Vic jak tam twoi adoratorzy? - spytała Ash, szczerząc się do mnie.
 - Co? Jacy adoratorzy? - spytałam, udając, ze wcale nie wiem o czym mówią, albo raczej  o kim.
- No nie udawaj, przecież wszyscy dobrze widzieliśmy jak Harry i Zayn się do ciebie ślinią. - powiedziała Ashley.
- Dobra, nie mówmy o nich. Dajcie spokój, to tylko znajomi, nic więcej. - powiedziałam obojętnie.
- A to jak się z Harrym żegnałaś, troszeczkę jednak dłużej niż z nami wszystkimi? To też było tak tylko po koleżeńsku? Widać jak na ciebie patrzy! - mówiła znowu bardzo Nicole.
- Dał mi jedynie swój numer, jakbym czegoś potrzebowała czy coś tam.. - mówiła powoli, lekko zmieszana.
- Jakbyś czegoś potrzebowała czy coś tam, powiadasz? - w tym momencie dziewczyny patrzyły na mnie pytającym wzrokiem.
- No tak! Dajcie już spokój, koniec tego tematu. - powiedziałam z lekką złością w głosie.
- Dobra, jeszcze o tym porozmawiamy, ale teraz chodźcie na rozpoczęcie 10 miesięcy męczarni. - powiedziała Nicole robiąc smutną minę. Szłyśmy przez długi korytarz, który prowadził nas na salę gimnastyczną. Szkoła była na prawdę duża. Dobrze, że będę miała przy sobie dziewczyny. Weszłyśmy przez duże drzwi, na ogromną salę, która była ślicznie przystrojona. Ludzi było mnóstwo. Ale wcale mnie to nie zdziwiło, wiedziałam, że będzie tutaj wszystkich jak mrówek. Mam nadzieję, że poznam kogoś jeszcze w czasie roku szkolnego. Szłyśmy w poszukiwaniu wolnych miejsc. Nagle zobaczyłam idących w naszą stronę chłopaków. Wyglądali na prawdę świetnie. Wszyscy mieli na sobie czarny garnitur i białą koszulę. Widocznie musieli nas zauważyć już wcześniej. Ja tylko szturchnęłam dziewczyny. Niall oczywiście jako pierwszy podszedł do Nicole, szczerząc się do niej i cmokając ją w policzek, potem podszedł do mnie i Ashley i  przytulił nas na powitanie. Widok Nic i Nialla był uroczy, od samego początku tych dwoje do siebie coś do siebie ciągnie. Następnie kolejno podchodziła do nas reszta chłopców. Zaraz za Niallem szedł Liam, Lou, Zayn na samym końcu Harry. Na jego widok moje serce zaczęło bić nieco szybciej a od środka moje ciało przeszyła dziwna fala ciepła. Zayn podchodząc do mnie cmoknął mnie w policzek, tylko mnie. Wydało mi się to dziwne, ale jakoś się tym nie przejmowałam.
- Pięknie wyglądasz. - szepnął mi do ucha Harry, gdy byłam w jego objęciach.
- Ty też dzisiaj jesteś niczego sobie.. - powiedziałam, uśmiechając się do niego.
- Nie myślałyśmy, że spotkamy się tutaj z wami. - powiedziała Ashley.
- A to źle? - spytał Lou, uśmiechając się do nas.
- Nic takiego nie powiedziałam. - odpowiedziała Ash, śmiejąc się i puszczając od chłopaków oczko. Wszyscy zajęliśmy miejsca i po chwili rozpoczęła się cała akademia, która trwała bardzo szybko,a dyrektor miło przywitał wszystkich uczniów. Harry siedzący po mojej prawej stronie wyraźnie się nudził, bo bardzo przebierał nogami i nie mógł już usiedzieć na miejscu. Po mojej lewej stronie siedział Zayn, który czułam, że mi się przygląda. Zaczęło mnie to z lekka irytować, nie lubiłam tego, bo nigdy nie wiem co wtedy robić, czuję się po prostu dziwnie.
- Czemu mi się tak przyglądasz? Brudna jestem czy co? - spytałam.
- Czekałem ile wytrzymasz, czując mój wzrok na sobie. Dość szybko się denerwujesz kochana. - powiedział Zayn, uśmiechając się do mnie zalotnie.
- No to na prawdę ciekawe zajęcie. - odpowiedziałam odwracając głowę w stronę sceny.
- No jak dla mnie, bardzo, uwierz mi. Moje oczy nacieszą się przynajmniej pięknym widokiem. - powiedział, znowu uśmiechając się do mnie zalotnie. Robił to dość często. Jak tylko spojrzałam na niego pytającym wzrokiem i ruszyliśmy w stronę swoich sal, bo akademia właśnie dobiegła końca. Tam tylko nasi wychowawcy nas przywitali i rozdali nam plan lekcji na rok szkolny. W końcu z dziewczynami ruszyłyśmy w stronę domu. Przy bramie ktoś złapał mnie za ramię.
- Czekaj Vic. - usłyszałam dobrze znajomy mi głos. Był to oczywiście Harry, który zatrzymał mnie.
- Co tak pędzisz? Przecież ci nie ucieknę. -  powiedziałam uśmiechając się.
- Chciałem spytać co u ciebie słychać? Jak tam po imprezie? - spytał poruszając brwiami.
- Ja bardzo dobrze, mówiłam ci, że moja głowa jeszcze wytrzyma tego ostatniego drinka. - powiedziałam i pokazałam mu język.
- No słabo cię oceniłem, nie było tak źle. Wybierasz się już do domu?- spytał mnie loczek.
- No tak. - odpowiedziałam krótko, równocześnie patrząc na niego pytającym wzrokiem.
- A nie masz ochoty się ze mną przejść? Muszę dzisiaj się jakoś rozruszać, bo coś mało żywy jestem po wczoraj. - powiedział udając zmęczonego.
- Powiem ci, że coś po tobie tego nie widać, a aktorem jesteś słabym, ale z chęcią z tobą pójdę, bo nie mam zamiaru siedzieć znowu całe po południe sama w domu.
- To proszę za mną. - powiedział udając poważnego i wskazując, bym chwyciła go pod rękę. śmiejąc się, zrobiłam tak jak pokazał. Do dziewczyn napisałam smsa by na mnie nie czekały, bo idę z Harrym. Oczywiście nie obeszło się bez żadnego komentarza. Czas spędzany z nim mijał mi bardzo szybko i przyjemnie, spacerowaliśmy, byliśmy na lodach, w parku i poszliśmy na London Eye. Tam robiliśmy sobie zdjęcia, a widok był cudowny. Około godziny 16:15 Harry odprowadził mnie do domu.
- Dziękuję za zabicie mojego czasu, który zapewne dłużył by mi się niemiłosiernie, siedząc  w domu. - powiedziałam do Harrego, przyjaźnie uśmiechając się.
- Cała przyjemność po mojej stronie i polecam się na przyszłość. - powiedział i powoli ukłonił się.
- Dobra, dobra, już nie udawaj takiego grzecznego. - powiedziałam śmiejąc się na co ten zrobił obrażoną minę. - To w takim razie ja zbieram się do domu. Zapewne widzimy się jutro w szkole, więc do zobaczenia! - powiedziałam i przytuliłam Harrego na pożegnanie.
- Do zobaczenia Vic i dziękuję za dzisiejszego porannego smsa!  - krzyknął gdy wchodziłam do domu i poszedł. O dziwo, wchodząc do domu drzwi były otwarte.
- No nareszcie! - krzyknął mój tata z kanapy. - Już się martwiłem razem z mamą gdzie ty tyle jesteś! Czemu nie odbierałaś telefonu?
- Oj chyba zapomniałam włączyć dźwięk w telefonie, bo wyciszyłam go na akademię. A co wy tu robicie o tej porze? - spytałam zdziwiona.
- Co za miłe powitanie! Napisałam ci na karteczce, że będziemy dzisiaj wcześniej. - powiedziała mama.
- No ale nie spodziewałam się, że na prawdę będziecie dzisiaj wcześniej. Ale cieszy mnie to, że w końcu będziemy mogli spędzić razem trochę czasu. - powiedziałam, cmokając ich w policzek. Resztę dnia spędziłam z rodzicami na oglądaniu filmów i rozmowie. Wieczorem poszłam wziąć prysznic i kierowałam się już w stronę łóżka. Przed spaniem, jak zawsze sprawdziłam facebooka, gdzie porozmawiałam chwilę z moimi znajomymi, z którymi nie widziałam się już dużo czasu. Następnie odwiedziłam tt gdzie od razu rzucił mi się w oczy tweet Harrego i nasze zdjęcie:

 " @Victoria_Blanc Dziękuję za miłe po południe. Xx "

Na ten widok uśmiechnęłam się i znowu czułam jak moje ciało oblała kolejna fala ciepła. Zamknęłam komputer i położyłam się do łóżka. Po mojej głowie zaczęły chodzić różne myśli. Cały czas myślałam o Harrym. Mam wrażanie jakbym za wszelką broniła się przed nim, od środka.Dlaczego tak na niego reaguję? Czy ja nie chcę oszukać samej siebie? 

----------------------------------------------------------------------------------------------------

Witajcie moi kochani! Od razu przepraszam Was za słaby rozdział, ale nie miałam za bardzo czasu żeby pisać, ale chciałam go dodać, bo mówiłam, że będzie dzisiaj. Mam nadzieję, że wybaczycie mi ten jeden raz :)  I dziękuję Wam za wszystkie komentarze, które na prawdę motywują mnie niesamowicie do dalszego pisania i wywołują ogromną radość! I oczywiście dajcie znać w komentarzach, co myślicie :) 
Na dole podaję wam link do mojego tt :) Jeśli macie jakieś pytania, czy chcecie napisać, piszcie śmiało :)


xoxo



poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Rozdział 4

Z perspektywy Harrego

Razem z Victorią wyszliśmy na środek. Alkohol powoli każdemu dawał się we znaki. Właśnie zaczęła lecieć wolna piosenka, na co ja uśmiechnąłem się zawadiacko. Swoje dłonie położyłem na jej biodrach, ona splotła swoje na moim karku. Przyciągnąłem ją mocniej do siebie. Jej zapach od razu zapamiętałam od naszego pierwszego spotkania, był charakterystyczny, taki jaki lubiłem. Vic na ogół jest charakterystyczną osobą. Nie jest jak te wszystkie inne, a wiele dziewczyn spotkałem. Podoba mi się to, że udaje taką niedostępną? Nie, ja nawet nie umiem tego określić. Fakt, pierwsze spotkanie nie należało do najprzyjemniejszych, ale widzę to nawet dzisiaj po kilku godzinach spędzanych w jej towarzystwie. Stara się jakby stawiać taką niewidoczną siatke, która razi prądem, jest stanowcza i ostra i.. bardzo mnie intryguje. Zaintrygowała mnie od samego początku i chciałbym poznawać ją z nią na dzień coraz bardziej. Jest piękną dziewczyną, nie da się tego ukryć. Hipnotyzuje każdym swoim spojrzeniem. Jest szczupła, ma piękne, brązowe oczy i tego samego koloru długie włosy. Nie ma co ukrywać, bo spodobała się chłopakom. Powoli, kołysaliśmy się w rytm muzyki.
- Zadziwiasz mnie coraz bardziej. Jutro pierwszy dzień szkoły a ty imprezujesz.. No no, boję się co będzie potem. - zaśmiałem się lekko. Wiedziałem, że ją to zdenerwuje, robiłem to celowo. Wyglądała słodko, gdy się denerwowała.
- A ty to może święty jesteś? - odpowiedziała groźnie.
- Złotko, ja jestem starszy i ja mogę więcej.. - szepnąłem jej do ucha, cały czas się uśmiechając.
- Obyś się nie pomylił, złotko. - powiedziała z żartem z mocnym akcentem na ostatnie wypowiedziane przez nią słowo. Zanim się obejrzeliśmy, leciała już szybka muzyka,a my nadal kołysaliśmy się lekko, a nasze ciała spotykały się ze sobą. Po chwili lekko zdezorientowani spojrzeliśmy, na skaczących wokół nas ludzi, a zwłaszcza na Lou i Liama, którzy robili różne dziwne ruchy, na co oboje parsknęliśmy śmiechem. Następnie ruszyliśmy w stronę naszego stolika. Siedziałem koło Nialla i Nicole, którzy jak widać chyba przypadli sobie do gustu, nie zapominając o tym, że byli już lekko wstawieni. Usiadłem koło Ashley, zaraz koło mnie siedziała Vic, a z kolei koło niej dosiadł się Zayn.
- No, nareszcie cię dorwałem. Mogę teraz ja porwać cię do tańca? - spytał ją mulat.
- No dobra, to chodź - odpowiedziała, po czym pobiegli na parkiet. Ja, dopijając swojego drinka cały czas ich obserwowałem. Czyżby Zayna też do niej ciągnęło? Nie ukrywam, że mam nadzieję, że nie.
- Spodobała ci się, co? - z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Ashley.
- Nie będę ukrywał, że nie. - odpowiedziałem szczerze.
- Więc działaj, żeby ci jej ktoś nie sprzątnął spod nosa. - powiedziała, szczerząc się. Ja nic nie odpowiedziałem, tylko lekko się uśmiechnąłem.
- Idę po drinka dla siebie bo mi się skończył, chcesz też? - spytałem podnosząc się z zajmowanego przeze mnie miejsca.
- Jeśli możesz, to jasne. - odpowiedziała. Ruszyłem w stronę baru i zamówiłem dwa drinki. Usiadłem na czarnym, wysokim krześle czekając aż barman mi je poda. Nagle ktoś zasłonił mi oczy. Od razu wiedziałem, że to ona, znowu ten zapach.
- Vic, wiem, że to ty, nie udało ci się mnie zaskoczyć. - powiedziałem zdejmując jej ręce z moich oczu.
- Kurcze! Skąd wiedziałeś? Miałam nadzieję, że cię wystraszę albo zaskoczę. - powiedziała robiąc smutną minę. Wyglądała w tym momencie uroczo.
- Już i tak wystarczająco to robisz do tej pory. - powiedziałem, szczerząc się i puściłem jej oczko, na co ona uśmiechnęła się, poruszając brwiami.
- A tobie jeszcze mało alkoholu? - powiedziała, wskazując na właśnie podane przez barmana drinki.
- Spokojnie, moja głowa dużo wytrzyma. - powiedziałem rozpromieniony.
- Poczekaj, też biorę jeszcze jednego. - powiedziała, zatrzymując mnie. Spojrzałem na nią pytającym wzrokiem, ona dobrze wiedziała o co mi chodzi. - Spokojnie, moja głowa też jeszcze wytrzyma, chyba. - powiedziała i zaśmiała się. Poczekaliśmy chwile na drinka, a w tym czasie zrobiliśmy sobie kilka zdjęć i śmialiśmy się. Vic zabrała swojego drinka i wróciliśmy do reszty. Wszyscy byli już pijani, ale czas mijał nam bardzo przyjemnie. Zayn cały czas zagadywał do Vic. Nie byłem z tego powodu zadowolony. Koło 3 w nocy zebraliśmy się i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Razem z chłopakami postanowiliśmy, że odprowadzimy dziewczyny, w końcu była noc i samych byśmy je nie puścili. Droga minęła bardzo szybko, wszyscy co chwilę śmialiśmy się i wzajemnie rozmawialiśmy. Tak, najlepiej rozmawiało mi się właśnie z Vic. W końcu doszliśmy do jej domu. Podeszła do nas kolejno, przytulając każdego na pożegnanie, ja bylem ostatni, w związku z czym cała reszta ruszyła dalej, nie czekając na mnie.
- Dziękuję za miło spędzony czas Vic. - powiedziałem jej do ucha, gdy przytulała mnie.
- No nie było tak źle. - powiedziała, śmiejąc się i dalej kontynuowała. - Nie no, tak na poważnie też dziękuję. - po czym podeszła do mnie cmokając mnie w policzek.
- A to za co? - spytałem zdziwiony.
- Za całokształt. - odpowiedziała szybko. Ja ponownie przytuliłem ją na pożegnanie i wcisnąłem jej do ręki karteczkę z moim numerem i szybko odszedłem, biegnąc do reszty. Odprowadziliśmy Ashley i Nicole i razem z chłopakami poszliśmy do domu. Czułem już zmęczenie, więc szybko położyłem się spać. Moje powieki były ciężkie, ale ciągle myślałem. O niej. Niby wszystko wydaje się proste, ale.. widać, że Zayn też do niej lgnie. On jest moim przyjacielem i nie chce żeby nasze kontakty popsuły się przez dziewczynę, przez jakieś sprzeczki. Na pewno by to nie wyszło na dobre dla nas wszystkich, dla zespołu. Nie wiedziałem co mam robić, po mojej głowie ciągle chodziło jedno pytanie. Działać czy odpuścić?

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

I mamy kochani kolejny rozdział. Tym razem z perspektywy Harrego :) Dajcie znać co o tym myślicie :) I dziękuję kochani za wszystkie komentarze, które wywołują u mnie naprawdę ogromną radość! I oczywiście dajcie znać w komentarzach jak wam się podoba i czy jest tutaj ktoś, czytający to wszystko :) Nowy rozdział pojawi się środę. 
xoxo

sobota, 18 sierpnia 2012

Rozdział 3

Z perspektywy Victorii 

- Mamo, może wybierzemy się dzisiaj na jakieś zakupowe szaleństwo? - spytałam pełna energii.
- Z chęcią kochanie, ale niestety, ja już dzisiaj rozpoczynam pierwszy dzień w pracy. - odpowiedziała mama pakując do swojej torebki wszystkie potrzebne rzeczy.
- Kurczę.. zapomniałam. Ech, szkoda.. - westchnęłam i usiadłam na krześle. Twarz oparłam o moje dłonie, zaczynając myśleć jak spędzę kolejny dzień, znowu sama.
- Niestety skarbie. Ale leć sama, na pewno coś wybierzesz. Pieniądze zostawię ci koło lustra przy wyjściu, żebyś nie zapomniała. Teraz lecę, bo nie chce się spóźnić! - powiedziała moja mama, przelotnie cmokając mnie w policzek.
- Mamo! - krzyknęłam, zatrzymując ją przy drzwiach. - Dobrze wyglądasz. - uśmiechnęłam się.
- Wiem. - powiedziała, śmiejąc się i robiąc śmieszny ruch brwiami. Dopijając mrożoną herbatę ruszyłam w stronę mojego pokoju. Popatrzyłam na zegar, który wskazywał 10:33. Poszłam do łazienki, by wziąć szybki prysznic. Zabrałam ze sobą białą, szeroką bluzkę na ramiączkach z wielkim, czarnym sercem na środku i krótkie czarne spodenki. Umyłam zęby, oczy jak zawsze lekko podkreśliłam tuszem do rzęs.  Najwyższy czas iść i trochę się odstresować na dużych zakupach. Wzięłam swoją czarną torbę, do której wrzuciłam swojego iPhone'a, portfel, pomadkę, krem do rąk i resztę potrzebnych rzeczy, które zawsze mam przy sobie. Zeszłam na dół, na nogi założyłam czarne vansy, a przy wyjściu wrzuciłam jeszcze pieniądze, które zostawiła mi mama i klucze. Zamknęłam drzwi i udałam się pieszo na podbój sklepów. Mieszkałam prawie w centrum więc droga zajmowała mi około 20 minut.
* W przymierzalni *
Właśnie przymierzałam śliczną, koronkową sukienkę, w której od razu się zakochałam. Była cudowna. Wyszłam z przymierzalni przeglądając się w wielkim lustrze. Obok, na sofie siedziała blondynka, o ślicznych, niebieskich oczach. Czułam jak jej wzrok wbija się we mnie.
- Bardzo dobrze na tobie leży. - powiedziała, uśmiechając się do mnie.
- Na prawdę? Dzięki. - mówiłam rozpromieniona. - Nie jestem co do niej zdecydowana, a niestety nie ma mi  kto doradzić ale skoro mówisz, że nie jest zła to chyba ją wezmę. - uśmiechnęłam się przyjaźnie.
- Jesteś tu sama? - spytała nadal z uśmiechem na twarzy.
- Niestety tak. - moja mina posmutniała. - Jestem tu, w Londynie nowa i nie znam nikogo, więc jestem zdana sama na siebie jak na razie.
- Jestem Ashley. Jak ci wygodniej możesz mówić do mnie Ash. - przedstawiła się podając mi rękę.
- A ja Victoria. Do mnie większość mówi Vic- uśmiechnęłam się promiennie.
- Heeej! I jak wyglądam?! - krzyknęła jakaś brunetka, wyskakując z przymierzalni znajdującej się obok mojej.
- Tak, a to moja szalona przyjaciółka Nic. - powiedziała blondynka wskazując na brunetkę, która właśnie robiła się czerwona.
- Jestem Nicole. - powiedziała paląc buraka.
- A ja Victoria. - odpowiedziałam śmiejąc się razem z Ashley.
- Kurcze, ale siara.. - powiedziała cicho Nicole, która wydawała się być bardzo szaloną osobą.
- Swoją drogą, bardzo dobrze leżą na tobie te spodnie - powiedziałam, uśmiechając się i wskazując ręką na jej koralowe spodnie.
- Słuchajcie dziewczyny, może pójdziemy na jakieś lody albo dobrą lemoniadę? Co wy na to? Vic? Nicole, tak w ogóle to Vic jest tutaj sama więc może ma ochotę na nasze towarzystwo? Przynajmniej nie będzie ci smutno.- powiedziała z wielką sympatią w głosie.
- Jasne, chodź z nami! Przynajmniej będziesz miała towarzystwo. - powiedziała ciągnąc mnie za rękę.
- Z miłą chęcią z Wami pójdę, ale może najpierw przebierzmy się, co? - powiedziałam i wszystkie parsknęłyśmy śmiechem. W kasie zapłaciłyśmy za ciuchy i poszłyśmy w poszukiwaniu jakiegoś wolnego stolika by móc odpocząć i porozmawiać. Szłam z trzema torbami wypełnionymi ciuchami. Obkupiłam się dzisiaj, tak jak chciałam. Razem z Nicole i Ashley usiadłyśmy przy wolnym stoliku i każda zamówiła po lemoniadzie. Rozmawiałyśmy z dziewczynami, dowiadując się o sobie coraz więcej rzeczy. I wymieniając się oczywiście wzajemnie numerami. Co więcej okazało się, że będziemy chodzić do jednej klasy i mieszkamy całkiem nie daleko  siebie. Gdy się tego dowiedziałam, kamień spadł mi z serca, że nie będę sama jak palec.To dziwne, znałyśmy się zaledwie godzinę, a miałyśmy wrażenie jakbyśmy znały się od małego. Złapałyśmy bardzo dobry kontakt.
- Dziewczyny.. Dziś ostatni dzień wakacji. - zaczęła Nicole. - Nie sądzicie, że trzeba by to wykorzystać jak najlepiej? - spytała nas, uśmiechając się przy tym jak małe dziecko, które ma ochotę coś zbroić.
- Chyba czytasz mi w myślach, bo wczoraj też o tym samym myślałam. - powiedziałam, uśmiechając się szeroko.
- No ja też jestem oczywiście za! - krzyknęła Ash, która była pełna energii.
- To co, może się zbieramy do domu? W końcu trzeba jakoś wyglądać. - powiedziałam, po czym wstałyśmy i ruszyłyśmy z wielkiego centrum do domu. Droga mijała nam bardzo przyjemnie. Śmiałyśmy się co chwilę, ponieważ szalona Nicole co chwile mówiła coś śmiesznego. Powoli już zbliżałyśmy się do mojego domu.
- To o której się widzimy? - spytała Ash.
- O 20 u mnie? - zaproponowałam.
- Mnie pasuje. - powiedziała Ash.
- Mi tak samo. A gdzie my w ogóle pójdziemy? - spytała Nicole.
- Hm.. Coś wymyślimy po drodze. - odpowiedziała Ash.
- To do zobaczenia! - krzyknęły dziewczyny i pomachałam im na pożegnanie. Weszłam do domu, rzucając torebkę wraz z zakupami koło schodów. Poszłam do lodówki, nalałam sobie zimną cole i usiadłam na kanapie by chwile odpocząć. Popatrzyłam na zegarek, który wskazywał 17:58.
- Kurczę, przydałoby się już powoli szykować. Nie mam tak dużo czasu. - powiedziałam sama do siebie, bo moi rodzice pracowali dzisiaj do późna. Teraz będzie już tak codziennie. Wstałam z kanapy, biorąc po drodze zakupy i torbę. Weszłam do pokoju, rozpakowałam reklamówki i jeszcze przez chwilę  podziwiałam moje nowe łupy. Po chwili szybko schowałam je do szafy, równocześnie wyciągając krótkie, miętowe spodenki i zwiewną kremową koszulę. Następnie skierowałam się w stronę łazienki. Wzięłam szybki prysznic, a następnie zmyłam mój dzienny makijaż. Musiałam kontrolować godzinę. Była 18:27. Miałam jeszcze sporo czasu. Z półki wyciągnęłam lokówkę i podłączyłam ją. W czasie, kiedy ona się nagrzewała, włączyłam komputer i szybko sprawdziłam tt i facebooka. Po chwili wróciłam do łazienki i zaczęłam kręcić włosy. Cały czas kontrolowałam czas, była 19:15. Musiałam jeszcze zrobić makijaż. Na górnej powiece zrobiłam cienką kreskę eye-linerem a dolną lekko podkreśliłam czarną kredką. Ubrałam przygotowane przez siebie ciuchy a na nogi założyłam czarne koturny. Schodząc po schodach, rozległ się dzwonek. Tak, to pewnie dziewczyny. Otworzyłam drzwi i nie myliłam się.
- Raaany! Vic! Nie uwierzysz co się stało! - krzyknęła Nicole, wpadając na mnie. - Mój brat dał nam trzy darmowe wejściówki do najlepszego klubu w Londynie!
- Cooo?! - nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Wszystkie zaczęłyśmy piszczeć z radości. Wychodząc zostawiłam jeszcze rodzicom karteczkę, żeby się o mnie nie martwili.
- No to kochane, szykuje się udana impreza. - powiedziała Ash poruszając brwiami. Dojście do klubu zajęło nam nieco ponad 20 min. Gdy weszłyśmy do środka rozległa się głośna muzyka i dało się poczuć odór papierosowego dymu. Podeszłyśmy do baru i każda zamówiła na początek po 2 drinki. Barman robił je w bardzo efektowny sposób. Nagle poczułam, że ktoś zajmuje miejsce koło mnie, ale nie zwróciłam na to najmniejszej uwagi.
- Ooo, kogo widzą moje oczy.Victoria. Znowu się spotykamy. - koło mojego ucha usłyszałam charakterystyczny głos, który już wcześniej słyszałam. Odwróciłam się i nie wierzyłam w to co widzę.
- Harry? - spytałam zdziwiona. - No nie, znowu wy.. - powiedziałam, gdy ujrzałam wychylającego się za nim Zayna.
- Tak myślałem, że nasze pierwsze spotkanie nie będzie tym ostatnim. - mrugnął do mnie Zayn.
- Wiedziałem, że jesteś niegrzeczną dziewczynką po ostatnim spotkaniu,ale że aż tak to nie. - mówił wskazując na drinki, które właśnie podał nam barman.
- Nie twój interes. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się sztucznie.
- Viiiiiccc! - pisnęła mi do ucha Nicole. - Czy ty wiesz z kim ty właśnie rozmawiasz?!
- Z dwoma kretynami, którzy ostatnio by mnie zabili. A skąd ty ich znasz?
- To jest przecież... ONE DIRECTION!  - krzyknęła Nicole na tyle głośno, że chłopaki to usłyszeli i lekko zaśmiali się. No tak, to już wiem skąd ich kojarzyłam. One direction. Coś o nich słyszałam, jednak nie piszczałam na ich widok tak jak dziewczyny, które jak się okazało są ich ogromnymi fankami. Odrazu wzajemnie się poznali. Do baru podeszła reszta chłopaków z zespołu a Harry i Zayn przedstawili nam ich. Byli sympatyczni.
- No no no, Harry.. Ładny obiekt dorwałeś. - krzyknął chłopak, ubrany w białą koszulkę w paski. Tak, to był Louis.
- Wiem wiem, ale za to jaki grooźny.. - zaśmiał się loczek, zagryzając przy tym dolną wargę. Nie zaprzeczę, że wyglądało to bardzo seksownie.
- Czasem tak trzeba złotko. - powiedziałam puszczając mu oczko i razem z dziewczynami ruszyłyśmy w stronę wolnego stolika. Jednak po chwili znowu pojawili się chłopcy.
- Możemy się dosiąść do pięknych kobiet? - spytał mulat.
- Jaaasne, siadajcie! - powiedziały równocześnie Ashley i Nicole.
- Skoro musicie.. - powiedziałam cicho.
-  Już się nie denerwuj na nas kochana. - powiedział Zayn obejmując mnie ramieniem. - Przepraszamy jeszcze raz. - powiedział i równocześnie z Harrym pocałowali mnie w policzek.
- Dobra dobra, nie zapędzajcie się, przeprosiny przyjęte. - powiedziałam,a potem uśmiechnęłam się lekko. Chyba pierwszy raz się do nich szczerze uśmiechnęłam. Rozmawialiśmy i piliśmy. Po jakimś czasie wszyscy zaczęli wychodzić na parkiet. Nicole poszła z blondynem, Ashley zaprosiła Zayna, a Louis poszedł bawić się razem z Liamem.
- Mogę panią prosić? - powiedział uroczo Harry, wyciągając dłoń w moją stronę i patrząc mi prosto w oczy przez co poczułam w moim ciele dziwne ciepło.
- Skoro pan prosi.. - powiedziałam z żartem, podając mu swoją dłoń.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

I mamy 3 rozdział :) Kochani, jeśli to czytacie, proszę, zostawcie po sobie jakiś znak w komentarzu, mówcie szczerze czy wam się podoba, bo nie wiem czy jest sens pisać dalej. Jest to dla mnie bardzo ważne. :)Kolejny rozdział pojawi się w niedzielę, lub poniedziałek.
I wszystkim czytelniczkom polecam ten blog:
Jest to już drugi blog dziewczyn, który śledzę na bieżąco i najlepszy jaki czytałam. Dziewczyny mają niesamowity talent. :) A ja oczywiście czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! :) 
xoxo



piątek, 17 sierpnia 2012

Rozdział 2

Z perspektywy Victorii

- Hej poczekaj! - poczułam jak mulat złapał mnie za rękę.
- Czego jeszcze ode mnie chcesz? - zauważyłam, że koło niego stoi chłopak o pięknych, zielonych oczach a na głowie miał bujną czuprynę z loczkami. Nie wiem jak on się  tu znalazł. Ubrany był w niebieskie jeansy z lekko opuszczonym krokiem i zwykły, biały top, a na nogach miał takie takie same jak ja białe conversy.
- Spokojnie, daj szansę nam się wytłumaczyć. - mówił powoli miłym i lekko zachrypniętym głosem.
- Ale tu nie ma nic do tłumaczenia. Masz kolegę frajera. - powiedziałam głośniej, wskazując wzrokiem na mulata, który nadal był uśmiechnięty.
- To po części moja wina. Ja go goniłem, a on przez to, że jest gapą staranował cię. To nie było celowe. - uśmiechnął się przyjaźnie. Cały czas miałam wrażenie, że skądś kojarzę tych dwóch, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd.
- Spoko, rozumiem, a teraz żegnam. - warknęłam i obracając się ponownie zostałam złapana za rękę.
- Poczekaj, masz całą nogę zakrwawioną. Trzeba ci to szybko opatrzyć, żeby nie wdało ci się zakażenie -  mówił brązowooki.
- Najpierw to radzę ci zająć się twoim kolegą zanim tu zemdleje przez tą krew. - widok loczka był trochę zabawny. Dziwnie wywracał oczami i cały zbladł, ale jakoś nie było mi go szkoda.
- Harry.. Ogarnij się, udaj twardziela chociaż raz przy dziewczynie. - zaśmiał się, za co został skarany przez loczka mocnym ciosem pięścią w plecy.
- Auuć.. - zamruczał.
- Jestem Zayn.- kontynuował mulat i wyciągnął w moją stronę dłoń.
- Victoria.- powiedziałam i bez entuzjazmu podałam mu swoją dłoń.
- A ja Harry! - wrzasnął zielonooki, szczerząc się i pokazując przy tym szereg swoich białych zębów. - A co z twoją nogą? - kontynuował.
- Nic mi nie będzie. - powiedziałam sucho.
- Daj spokój nie złość się już. Śmiałem się tylko z tego, że masz cały nos ubrudzony i czoło i wygląda to trochę zabawnie, jeszcze jak się przy tym denerwujesz. - mówiąc to zaczął wycierać brud z mojego czoła i nosa.
- Darujcie sobie, na prawdę nie potrzebuję już waszej pomocy i dajcie mi już święty spokój - uśmiechnęłam się ironicznie, ruszając ponownie w stronę domu.
- Ostra, lubię takie. Do zobaczenia! - krzyknął do mnie Zayn. Ja odwróciłam się i zmierzyłam go zimnym wzrokiem.
- Do zobaczenia nigdy. - powiedziałam sama do siebie.Odwracając się już w swoja stronę kątem oka spojrzałam na loczka, a ten zalotnie puścił mi oczko. Szłam w stronę domu zła i cała brudna. Niektórzy ludzie, którzy mnie mijali patrzyli na mnie dziwnym wzrokiem, ale wcale im się nie dziwiłam, bo wyglądałam jak jakieś jedno, wielkie nieszczęście, ale jakoś szczególnie się w tym momencie tym nie przejmowałam. Po 20 minutach w końcu dotarłam do domu.
- Jestem! - krzyknęłam zamykając drzwi. Udałam się w stronę drugiej łazienki, znajdującej się na dole, w celu znalezienia jakiejś wody utlenionej, plastrów albo bandaży, bo to cholerstwo nadal bolało.
- Mamo, gdzie jest jakaś apteczka? - spytałam, szperając w półce.
- A co ci się st.. O kurcze, Vic, gdzie y chodziłaś? Biłaś się czy co? - spytała patrząc na mnie dziwnym wzrokiem.
- Nie patrz tak na mnie. Byłam na spacerze i jakiś kretyn na mnie wpadł bo gonił go kolega. - tłumaczyłam.
- To widzę, że pierwszy dzień zaczął ci się ciekawie. - powiedziała podając mi apteczkę.
- Bardzo.. - odpowiedziałam,krzywiąc się. Po chwili udałam się na górę do swojego pokoju. Jak popatrzyłam na siebie w lustrze to nie wiedziałam czy mam się śmiać, czy płakać. Wyciągnęłam z szafy szare, dresowe spodnie i luźną, pomarańczową bluzkę na ramiączkach. Dla mnie to najwygodniejszy strój po domu. Udałam się w kierunku łazienki, by wziąć kąpiel bo byłam cała brudna. Wannę napełniłam wodą, do której wlałam płyn o zapachu słodkiej maliny. Zawsze się tak relaksowałam i tak też było w tej chwili. Po 20 minutowej kąpieli wyszłam i ubrałam się, a włosy związałam w luźnego koczka.
- Świetny dzień Vic. - powiedziałam do siebie z sarkazmem. Wyjęłam ze spodni telefon i spojrzałam na zegarek. Była 19:53. Nie miałam zamiaru się już dzisiaj nigdzie ruszać. Włączyłam swojego laptopa, odwiedziłam i sprawdziłam te same portale co zawsze - tt i facebook. Myślałam, że może uda mi się kogoś złapać ale nikogo z moich przyjaciół nie było. Cóż, chyba nie pozostało mi nic innego jak obejrzenie jakiegoś filmu. Zeszłam na dół i siadłam na dużej, czarnej i bardzo wygodnej kanapie, włączyłam telewizor i szukałam jakiegoś filmu, albo czegoś fajnego, co można by obejrzeć. Oczywiście jak zawsze nic nie było. Odkładając pilota, wstałam i udałam się w stronę drzwi, które prowadziły na taras. Usiadłam na drewnianym krześle, oglądając zachód słońca. Piękny widok. W naszym starym domu często obserwowałam z okna mojego pokoju, było to idealne miejsce. Posiedziałam na tarasie około godziny wpatrując się w niebo i podziwiając je oraz obserwowałam przechodniów. Lubiłam w Londynie właśnie to, że większość ludzi nie zwracała na siebie uwagi, nie zwracała uwagi na to jakie ktoś ma metki na ubraniach, nie wytykała palcami kogoś kto miał swój styl, a każdy był zupełnie inny. Około godziny 22 weszłam do domu bo chłód dawał się we znaki. Mój tata szperał po lodówce i zapewne szukał czegoś dobrego.
- Nie wiesz, że nie wolno objadać się na noc? - upomniałam go żartobliwie.
- Victoria, chcesz żeby twój najukochańszy tatuś zszedł na zawał? - mówił trzymając się za serce.
- Nigdy tatuniu. - zrobiłam minę jak małe dziecko - Co tam podjadasz? - kontynuowałam.
- Aa.. w sumie myślałem, że znajdę coś ciekawego, ale nic  mnie nie zainteresowało - powiedziałam z uśmiechem, zamykając drzwiczki od lodówki. - A jak twoja noga Vic? Mama mi opowiadała jak ci minął pierwszy dzień.
- Noga jeszcze trochę boli, ale żyję. - uśmiechnęłam się. - A co do tych dwóch to.. idioci.
- Wiesz skarbie, może to nie był przypadek? - zażartował mój tata.
- Ale z ciebie żartowniś. Idę się położyć, dosyć emocji na dziś. - pokazałam mu język, a potem puściłam buziaka w powietrzu.
- Śpij dobrze Vic. - powiedział mój tata klepiąc mnie po ramieniu.
Mozolnie udałam się do mojego pokoju, przebrałam się w piżamę i szybko wskoczyłam do łóżka. Myślałam o tym, jak wykorzystać ostatnie dni wakacji, bo za 2 dni znowu witała szkoła. Miałam ochotę zaszaleć, ale nawet nie mam z kim gdziekolwiek iść. Jak na razie muszę być chyba zdana na samą siebie.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------

I mamy drugi rozdział. W kolejnych już będą pojawiać się chłopaki i zacznie się dziać coś więcej :) Kochani, jak zawsze proszę was o szczere opinie, które mi bardzo pomogą i pozostawcie po sobie komentarz, chcę wiedzieć czy pisanie tego nie idzie na marne i czy to czytacie :)
xoxo