niedziela, 2 grudnia 2012

Rozdział 25 (OSTATNI)

Z perspektywy Victorii
Trzymałam się kurczowo Harre'go nie chcąc go wypuścić. Ten po chwili lekko odsunął mnie od siebie, chwycił lekko za brodę i uniósł moją głowę do góry. Przybliżył swoją twarz do mojej i złożył na moich ustach pocałunek. Chwyciłam go za twarz i mocniej przyciągnęłam do siebie pogłębiając pocałunek.
-Skarbie, jak mi tego brakowało.. - szepnął mi po chwili do ucha,a ja lekko uśmiechnęłam się. Znowu poczułam ten przyjemny dreszcz przechodzący moje ciało. - Nie rób mi tego nigdy więcej, rozumiesz? Obiecaj. - powiedział z troską w głosie i tym razem on trzymał moją twarz w swoich dłoniach.
-Obiecuję. - wyszeptałam, a na mojej twarzy pojawiła się łza. -Harry.. Kocham Cię.
-Też Cię kocham kruszynko. - odpowiedział z uśmiechem i mocno przytulił mnie do siebie. Znowu poczułam, że moje życia się zmienia, gdy miałam Go obok siebie. Tak bardzo za Nim tęskniłam i nie mogłam uwierzyć, że przeleciał tyle kilometrów specjalnie dla mnie. Chwyciłam go za dłoń i pociągnęłam do środka. Mieszkanie nie było specjalnie okazałe lecz to tylko chwilowe. Miałam już swój pokój, w którym znajdowałam się zaledwie kilka godzin. Nawet walizki stały jeszcze nierozpakowane a pomieszczenie w środku było trochę puste. Harry usiadł na niewielkim łóżku, a ja klapnęłam pomiędzy jego nogami tym samym wtulając się w jego klatkę piersiową.
-Co my teraz zrobimy?-spytałam i czułam jak po raz kolejny zaczynam się rozklejać.
-Na razie zostanę tutaj z Tobą. Poczekamy na operację Twojego ojca. Pomogę Wam. Nie mam zamiaru zostawić Cię samej, już nigdy. - powiedział Harry, mocno akcentując ostatnie słowa.
-Ale my tutaj zostaniemy na stałe. Nie możesz ze mną mieszkać. W Londynie są chłopcy, dziewczyny, Twoja rodzina. Nie możesz stawiać wszystko na mnie. - wyszeptałam ścierając z policzka kolejny łzy, które płynęły z moich oczu.
-Victoria, posłuchaj mnie. - zaczął zielonooki, obracając mnie w swoją stronę tak, aby móc spojrzeć mi w oczy. - Choćbym miał za Ciebie stracić życie, to i tak to zrobię. Rozumiesz? - powiedział po czym delikatnie musnął moje usta. - Zobaczymy jak będzie się czuł Twój tata. Zostanę tutaj jakiś czas. A potem.. wrócimy razem. Bez Ciebie się stąd nie ruszę. Wracamy razem albo w ogóle - odpowiedział przekonująco.
-Skarbie, ale to się nie uda. - powiedziałam prawie niedosłyszalnie.
-Nie rozmawiajmy o tym teraz, bo to nie ma sensu. Poczekamy na operację Twojego taty, a potem pomyślimy co dalej robić. - odpowiedział loczek, po czy mocno przyciągnął mnie do siebie.- Vic, pokazać Ci coś?-spytał mnie a ja tylko twierdząco skinęłam głową. Popatrzył i z uśmiechem na twarzy wyciągnął coś ze swojej kieszeni. -Popatrz, mam takie samo jak ty. Nosiłem je przy sobie cały czas odkąd drugie dałem Tobie-mówił a ja aż miałam ochotę skakać ze szczęścia. Harry miał taki sam łańcuszek i taki sam wisiorek w kształcie serce, tylko z wygrawerowaną literką V.
-Harry, dziękuję. - wyszeptałam, gdy po moim policzku powoli spływała kolejna łza.
-Za co ty mi skarbie dziękujesz? - spytał mnie zdziwiony.
-Za to, że tutaj przyleciałeś, specjalnie dla mnie. Gdyby nie ty.. Ja nie wiem czy bym sobie poradziła. - ten tylko złożył pocałunek na moich ustach, a ja odwzajemniłam to. Mimo tego, że moje życie diametralnie się zmieniło byłam szczęśliwa chociaż w części, gdyż bardzo chciałabym wrócić do moich przyjaciół i żeby mój tata wyzdrowiał.
-Gdzie masz swoje bagaże? - spytałam po chwili.
-W hotelu. W końcu nie wiedziałam czy wracam czy zostaję. - powiedział, jeżdżąc palcem po moich włosach.
-Jedź po nie. - powiedział spoglądając na niego i równocześnie bawiąc się jego drugą dłonią.
-Vic, przecież nie będę tutaj na razie z Wami mieszkał. Nie wiadomo jak Twoja mama zareaguje na moją obecność, a ze względu na ta całą sytuację na pewno będzie lepiej jak będziecie miały spokój, będziecie mogły odpocząć a nie jakby miał Wam się krzątać ktoś obcy po mieszkaniu. Uwierz mi kochanie.
-Jaki obcy? Harry, proszę Cię.. Jeśli nie chcesz mnie zdenerwować, to po prostu nic nie mów. Moja mama Cię uwielbia. - powiedziałam, całując go w policzek. Kilka godzin później Harry pojechał do hotelu, w którym był zakwaterowany, aby wziąć swoje rzeczy. W tym samym czasie mama wróciła od taty, a ja oczywiście poinformowałam j a o obecności Harre'go. Ta ku mojemu małemu zdziwieniu bardzo się ucieszyła z tego, że pogodziliśmy się i była z nas dumna, a Harre'go oczywiście podziwiała za to, że przebył tyle kilometrów. Od zawsze wiedziałam, że jest jej 'pupilkiem'. Moja mama była bardzo dzielna, gdyż radziła sobie z tą całą sytuacją. We wszystkim oczywiście jej pomagałam, a także James, który na całe szczęście był z nami. Wszyscy zamienialiśmy się co do siedzenia przy tacie. Dopiero był przygotowywany do operacji, a wielki dzień miał być już jutro. Oby dwie starałyśmy się być silne, jednak wiadome, że czasami się łamałyśmy. James był naszą wielką podporą. Opiekował się mną, mamą, tatą, załatwiał wszystko i sam dawał radę ze samym sobą, a jemu też nie było łatwo, co było rzeczą normalną. Po rozmowie z mamą poszłam do łazienki, aby się odświeżyć. Po dwóch godzinie Harry wrócił do naszego tymczasowego mieszkania i rozpakował swoje rzeczy. Udostępniłam mu połowę mojego miejsca na ubrania, aby czuł się swobodnie. Po kilku godzinach, wieczorem James wrócił do domu, gdyż zamiast niego do szpitala pojechała mama. Ja byłam u taty poprzedniego dnia, dlatego też sami chcieli, abym odpoczęła. Zdziwienie mojego brata nie było zbyt duże na widok Harre'go, ponieważ mama zapewne zdążyła mu już o wszystkim powiedzieć. Razem z Harry'm leżeliśmy w pokoju na łóżku, a ten na nasz widok tylko stanął w progu i uśmiechnął się.
-Masz szczęście, że tutaj jesteś, bo jeszcze niedawno bym Ci nogi z dupy powyrywał. - powiedział James z lekkim uśmiechem, zwracając się do Harre'go po czym położył się na łóżku obok nas. Harry tylko lekko zaśmiał się po czym pocałował mnie w czoło. Widać było po moim bracie duże zmęczenie. W trójkę leżeliśmy w ciszy, która wcale nie była dla mnie krępująca, lecz ja po chwili przerwałam ją mówiąc:
-Boję się. Boję się jutra. - szepnęłam, będąc w ramionach Harre'go i przyglądałam się James'owi, który swoją głowę trzymał opartą na moich nogach.
-Jest silny, da radę. - powiedział mój brat z zamknięty oczami, a ja patrzyłam na jego klatkę piersiową, która pokazywała jego równomierny oddech. -Wierzę w niego. Wszyscy musimy wierzyć. - dodał, a na moim policzku pojawiła się kolejna łza dzisiejszego dnia. James doskonale o tym wiedział, gdyż chwycił mnie za rękę, lekko głaskając ją, a Harry mocniej przytulił mnie do siebie, przez co czułam bijące od niego ciepło, przez które od razu czułam się lepiej. Miałam obok siebie dwóch najważniejszych mężczyzn w moim życiu, a trzeciego musieliśmy wszyscy wspierać i ja również wierzyłam w niego. Wierzyłam w to, że poradzi sobie i nas nie zostawi.
*Na drugi dzień.W szpitalu.*
-Harry, gdyby mi się coś stało, proszę abyś się nią dobrze opiekował-mówił mój tata, gdy stałam w progu szpitalnej sali. Zielonooki siedział przy moim tacie, a ja właśnie przyszłam z gorącą kawą. Nie widzieli mnie, a ja słysząc kawałek ich rozmowy zaczęłam się jej dyskretnie przysłuchiwać. Wiedziałam, że może nie powinnam ale ciekawość robiła swoje.
-O czym Pan mówi. Nic się Panu nie stanie, bo jest Pan silnym facetem. Po za tym nie może Pan zostawić rodziny i wiem, że tak się nie stanie. Po kilku godzinach będzie już po wszystkim-powiedział mój chłopak.
-Wiesz, to się tak mówi. Jesteś jeszcze młody, a ja jednak trochę starszy i uwierz mi, że nie wiadomo jakie niespodzianki sprawi nam życie. Dbaj o Victorię i mocno ją kochaj i wspieraj. Cieszę się, że o nią zawalczyłeś. Zachowałeś się jak prawdziwy facet, który kocha swoją kobietę. Cieszę się, że moja córka na Ciebie trafiła-odpowiedział mój tata jakby lekko zdyszany, gdyż wiadomo, że jego samopoczucie nie było najlepsze.
-Może Pan być spokojny. Kocham Vic i to się nie zmieni. Obiecuję, że się nią zaopiekuję najlepiej jak będę umiał-odpowiedział Harry, a mój tata lekko poklepał go po dłoni. Po tych słowach uśmiechnęłam się i poczułam jak do oczy napływają mi łzy. Łzy wzruszenia.
-O czym tak rozmawiacie? - spytałam wchodząc do sali, a zaraz za mną pojawiła się moja mama i James, którzy właśnie przyszli.
-O niczym ciekawym córeczko-odpowiedział mój tata lekko się uśmiechając. Po chwili do sali wszedł lekarz wraz z dwoma innymi a także pielęgniarką.
-Panie Blanc, zabieramy Pana na salę operacyjną-po tych słowach podeszłam do mojego taty i mocno przytuliłam go.
-Bardzo Cię kocham tato. Widzimy się niedługo-szepnęłam i pocałowałam go w policzek. Mojego ojca musiała też oczywiście pożegnać moja mama i James z Harry'm, ale wiadomo, że oni nie okazywali tak bardzo swoich uczuć, bo w końcu to faceci. Wyszliśmy na korytarz i nie pozostało nam nic innego, jak tylko czekać.
*2 godziny później*
Siedziałam na krześle na korytarzu w klinice i niecierpliwie czekaliśmy aż w końcu wyjdzie lekarz i powie nam, że wszystko w porządku. Mama była coraz bardziej zdenerwowana i widać było, że nie mogła sobie z tym poradzić. James siedział i cały czas ją  uspokajał a Harry obejmował mnie ramieniem gładząc przy tym moją dłoń a przez to od razu dodawał mi otuchy.
-Ile to może trwać-syknął mój brat lekko zdenerwowany.
-James, to musi chwilę potrwać-odpowiedziałam próbując zachować spokój. Po zaledwie sekundzie otworzyły się drzwi do sali operacyjnej a w nich pojawił się specjalista, który operował mojego tatę. W jednej chwili wszyscy poderwaliśmy się ze swoich miejsc i gdy ten podszedł do nas wszyscy wpatrywaliśmy się w niego czekając na jakąkolwiek wiadomość.
-Operacja się udała. Pani mąż do silny mężczyzna i teraz już wszystko powinno być dobrze-powiedział, a my wszyscy odetchnęliśmy z ulgą. Moja uradowana mama przytuliła z radości wszystkich po kolei, a ja podeszłam do Harre'go i mocno wtuliłam się w niego.
-Mówiłem, że wszystko będzie dobrze-powiedział mi na ucho loczek po czym złożył na moich ustach pocałunek.
*Kilkanaście dni później*
-Cieszę się, że mój tata jest już w domu i operacja się udała-powiedziałam do Harre'go gdy siedzieliśmy na trawniku przed domkiem. Ja znajdowałam się pomiędzy jego nogami opierając się o jego umięśnioną klatkę piersiową a ten czule obejmował mnie rękoma. -Tylko co teraz?-spytałam go. Nie usłyszałam odpowiedzi, gdyż naszą rozmowę przerwał dzwonek telefonu Harre'go. Mój chłopak szybko wygramoliłam z kieszeni spodni swojego iPhone'a.
-No cześć Liam-powiedział beztrosko do naszego przyjaciela. Odwróciłam się w jego stronę, by przysłuchać się rozmowie. Harry bez słowa siedział i uważnie słuchał tego, co tamten ma mu do powiedzenia. Po chwili na jego twarzy zobaczyłam przerażenie, strach i niedowierzanie. W jednej sekundzie telefon wypadł mu z dłoni i upadł na zielony trawnik.
-Harry, co się stało?-spytałam szybko wpatrując się w niego.
-Zayn i Niall mieli wypadek-odpowiedział cicho. 
-Jak to? Ale co z nimi?-pytałam dalej a moje serce waliło jak młot.
-Obydwoje są w bardzo ciężkim stanie-odpowiedział a na jego policzku pojawiła się pojedyncza łza. -Ja muszę tam lecieć-dodał szybko podnosząc się.
-Skarbie, teraz chcesz tam lecieć? Lot zajmie Ci kilka godzin. Może trochę ochłoń.
-Ja muszę tam być. Nie mogą być sami, beze mnie-powiedział kierując się do naszego pokoju.
-Lecę z Tobą-powiedziałam zdecydowanie.
-Słucham?-spytał Harry z lekkim niedowierzaniem.
-Lecimy razem-odpowiedziałam, po czym wyciągnęłam walizkę. Po chwili ruszyłam do pokoju, by powiadomić o wszystkim rodziców i mojego brata. Oczywiście bez żadnego sprzeciwu zgodzili się, a James obiecał, że będzie się nimi opiekował.
*W Londynie. Szpital.*
Szybkim krokiem weszliśmy razem do szpitala i ruszyliśmy na piętro, na którym znajdowali się chłopcy. Razem z Harry'm mocno trzymaliśmy się za dłonie i nie puszczaliśmy ich. Serce biło mi jak oszalałe. Gdy w końcu  znaleźliśmy się na odpowiednim piętrze w głębi korytarza zobaczyliśmy siedzącego Liam'a i Lou oraz Ashley i Nicole. Wszyscy siedzieli z głowami spuszczonymi w dół a Lou przytulał zapłakaną Ashley.
-Co z nimi?-spytał zdyszany Harry, spoglądając na Liam'a. Jego oczy były całe zaszklone i lekko zaczerwienione prawdopodobnie od łez. Parzył na nas pustym wzrokiem nic nie mówiąc. Spojrzałam w prawo i za szybą leżał Niall podpięty do różnych urządzeń.
-Liam..-wyszeptałam, a na mojej twarzy pojawiła się już pojedyncza łza.-Gdzie Zayn?
-By-Było już za późno.. -wyszeptał przez łzy, a ja czułam jak wszystko wiruje mi przed oczami. Lekko przytrzymałam się Harre'go i bezsilnie zjechałam po ścianie. Nie mogłam powstrzymać łez. Straciłam jedną z najważniejszych osób w moim życiu. To nie mogła być prawda. To nie mogło do mnie dojść.
*Rok później*
Drogi Pamiętniku,
Minął już rok od śmierci Zayn'a, a ja nadal nie mogłam się z tym do końca pogodzić, jak chyba większość z nas. Do dzisiaj wspominam ten dzień, chyba najgorszy w moim życiu. Niall wyzdrowiał i na szczęście wyszedł z wypadku cało choć i tak był w złym stanie. Śmierć naszego przyjaciela wiele zmieniła w naszym życiu. Już nie było takie samo. Straciłam, straciliśmy osobę, którą kochałam,kochaliśmy. Kochałam szczerze. Przez pierwsze dwa miesiące wszystkim było na prawdę ciężko. Chłopcy omal nie popadli w depresję, jednak razem z dziewczynami wszelkimi sposobami zapobiegałyśmy temu, a bynajmniej się starałyśmy. Ja sama również nie mogłam się z tym pogodzić. Razem w rodzicami przeprowadziliśmy się z powrotem do naszego domu w Londynie. Mój tata po operacji miał o wiele lepsze zdrowie i z dnia na dzień czuł się coraz lepiej. Nawet lekarze nie spodziewali się aż tak dużej poprawy. Cieszyłam się z tego, że znowu mogłam być blisko moich przyjaciół i Harre'go. To oni dawali mi najwięcej siły. Z dnia na dzień coraz lepiej jednak ja nadal czułam brak Zayn'a wśród nas i nie mogłam tego w żaden sposób zwalczyć. To były takie uczucie, jakby brakowało pewnej cząsteczki mnie. Harry był osobą, która trzymała mnie przy życiu, opiekował się mną i dbał o mnie, o moje bezpieczeństwo. Dziękowałam Bogu za to, że mam go przy sobie, gdyż jest osobą, którą kocham nad życie. Wiedziałam, że Zayn patrzy na nas z góry i nad nami czuwa.
Victoria.

-Co tam tak notujesz?-spytał mnie Harry siadając obok akurat gdy zamykałam swój sekretny notatnik. Zielonooki schylił się i podniósł z podłogi zdjęcie moje i Zayn'a i powiedział:
-Chyba Ci wypadło-jego głos brzmiał cicho, nie tak jak zawsze. Wzięłam fotografię i zaczęłam się jej przyglądać.
-Wszyscy za nim tęsknimy, do tej pory. I chyba już zawsze tak będzie.
-Brakuje mi go tutaj z nami...-wyszeptałam, po czym Harry mocno przytulił mnie do siebie.
-Każdemu skarbie brakuje, pomimo tego, że już minęło tyle czasu to zawsze będziemy odczuwali jego brak. On nad nami czuwa, uwierz mi. Wiesz co mi kiedyś powiedział? Powiedział abym się Tobą dobrze opiekował. I obiecuję Ci, że tak będzie. Bardzo Cię kocham Vic-te cztery ostatnie słowa wypowiedział z wielkim uczuciem i głosem przepełnionym miłością i uczuciem do mnie.
-Ja Ciebie też Harry. Dziękuję-powiedziałam, po czym ten złożył na moich ustach długi i namiętny pocałunek, a ja wiedziałam, że mam osobę dla której chcę żyć.


-------------------------------------------------------------

Na samym początku BARDZO Was przepraszam, że rozdział pojawia się dopiero dzisiaj i tak długo musieliście czekać,ale miałam mnóstwo nauki :( I mamy ostatni rozdział. Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie za to zakończenie, ale nie lubię gdy wszystko jest tak jak trzeba :) 
 Sama nie wiem od czego mam zacząć.. Nawet nie wiecie jak się teraz czuję dodając tutaj ten ostatni rozdział. Na prawdę strasznie zżyłam się z tą całą historią, blogiem.. Największe podziękowania kieruję oczywiście do Was, bo tak na prawdę gdyby nie Wy, to mnie nie byłoby tutaj. Dziękuję za ponad 15 000 wyświetleń, za tak dużą ilość komentarzy, za to, że mnie wspieraliście, za wszystkie piękne słowa jakie czytałam w Waszych komentarzach (uwierzcie mi, że czasami aż się wzruszałam:)), za to, że byliście ze mną zawsze mimo wszystko, za to, że czytaliście moje wypociny.. Mogłabym wymieniać i wymieniać! Słowa nie oddadzą moich słów wdzięczności, ale jak na razie tyle chyba mogę dla Was zrobić. Jeszcze raz Wam bardzo dziękuję za to, że byliście tutaj ze mną, że to dla Was mogłam pisać i byłam doceniana. Jesteście najlepsi na świecie i bardzo Was kocham! Dziękuję za wszystko ♥ Oczywiście nie mam serca rozstać się z Wami na stałe, dlatego też zapraszam Was na mojego NOWEGO, DRUGIEGO BLOGA: http://sensitive-loving-nasty.blogspot.com/ :) Mam nadzieję, że tam również ze mną będziecie :)
Odpowiedzi na pytanie do Liebster Award, możecie znaleźć tutaj.

NO TO MOI KOCHANI MAM NADZIEJĘ DO ZOBACZENIA NA DRUGIM BLOGU









14 komentarzy:

  1. Łeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!! Poryczałam się w końcówce, ja się dosłownie poryczałam... Nie wiem co mam Ci napisać, więc może najnormalniej w świecie napiszę: Dziękuję.! Dziękuję Ci za TO opowiadanie, za każdą miłą chwilę z Nim związaną. Na prawdę pokochałam wszystkich bohaterów.
    Nie umiem się wysłowić. Przepraszam...;(
    Nie jestem dobra w pisaniu komentarzy pod zakończonym blogiem, więc pozwól, że nie będę nic więcej pisać.
    Oczywiście nadal spodziewaj się moich komentarzy na drugim blogu, bo wiesz, że również Go kocham :P
    A więc jeszcze raz bardzo dziękuję.! <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko, nie mam pojęcia co tu napisać.
    Kurde, biedny Zayn. Nie wiem, co bym zrobiła gdyby naprawdę umarł. Chybabym zwariowała...
    Dzięki za to, że tutaj byłaś, że pisałaś takie wspaniałe rozdziały, że dzieliłaś się ze mną i z wieloma innymi dziewczynami swoim talentem. Długo nie zapomnę tego opowiadania. Mam nadzieję, że to drugie będzie równie wspaniałe jak to ; ) Jeszcze raz dzięki za wszystko!
    one-direction-wonderful-story.blogspot.com
    kimberly-gabrielle-and-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. o matko popłakałam się z jednej strony bardzo piękne zakończenie z drugiej bardzo tragiczne nie spodziewałam się serio! chciałabym ci podziękować za to opowiadanie bo była mega cudowne naprawdę! dziękuje za twój poświęcony czas i za to że stworzyłaś tak piękne opowiadanie dziękuje xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Och... Po pierwsze ryczę, bo kończysz to opowiadanie. Po drugie ryczę, bo Zayn nie żyje.
    Jej...
    Nie wiem, nie mam pojęcia co mogę ci tu napisać.
    Ech, cieszę się, że Victoria i Harry się zeszli, bo pasują do siebie. Jak ulał. :)
    Dziękuję ci, za te wszystkie cudowne rozdziały. Za ten uśmiech, za te smutki, gdy coś się psuło w życiu bohaterki. Dziękuję za to, że byłaś, jesteś i będziesz z nami. Jesteś cudowną pisarką. Masz ogromny talent i nie marnujesz go. :)
    Drugi blog jest równie cudowny, co ten. :)
    Jeszcze raz ci dziękuję za to wszystko.
    Kocham Cię! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. wiedziałam, że ojciec Vic bedzie zdrowy. po prostu to wiedziałam, ale to co zrobiłaś z Zaynem i Niallem to... SZOK! w życiu bym siee tego nie spodziewała, a tym bardziej śmierci Malika. co tu siee kurwa działo?! jeszcze tego nie ogarniam.
    nie byłam przygotowana na takie coś...
    no, ale chociaż między Vi, a Hazza jest wszystko okk. tak jak powinno być. od zawsze do siebie pasowali ; )
    dziekuje ci za to wspaniałe opowiadanie! było warto je czytać :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Kuźwa brak mi słów, rozdział oczywiście dobrze napisany,ale to zakończenie :( Kurcze no, nie spodziewałam się,że Zayn umrze.. Bardzo mnie wzruszyłaś tym rozdziałem i serio będzie mi go brakować. Powodzenia przy następnym blogu i wenyyyyy :)
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  7. Super blog :)
    Zapraszam do siebie: http://fashionwayoflife955.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja Cię zabiję za ten rozdział! I za całokształt! Nie masz kończyć. :'c Tak się zżyłam z tym opowiadaniem :( Jesteś cudowna! <3 Powodzenia z następnym blogiem kochana! <3 - S. x

    OdpowiedzUsuń
  9. Popłakałam się. Nie mogę uwierzyć, że to koniec.Ciesze się, że ojciec Vic jest zdrowy. Szkoda, że Zayn nie żyje. Nie spodziewałam się takiego zakończenia. Myślałam, że ułoży sobie życie. Na szczęście Vic i Harry są razem.
    To jest ostatni rozdział i jedyne co mogę Ci napisać to same pochwały. Dlaczego ? Ponieważ masz talent. Każdy rozdział był dopracowany i świetny. Cała ta historia była ciekawa. Mogę się założyć, że jeszcze nie raz wpadnie poczytać te rozdziały. Od nowa przeżywać to co bohaterowie. Bardzo dziękuje za tak wspaniałe opowiadanie.
    Życzę Ci sukcesów na nowym blogu, bo na to zasługujesz.

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej :) powiem szczerze, że niektóre opowiadania o 1D przyprawiały mnie o mdłości, a tutaj...zaskoczenie! Jesteś wspaniałą osobą, która w piękny sposób koloryzuje słowa. To co tutaj piszesz działa na wyobraźnię. Widać, że przychodzi Ci to lekko. Masz pomysł. Na prawdę mi się podoba. Wpadłam przypadkowo, zostanę do końca <3

    Proszę tylko o informowanie na moim blogu o nowych postach.

    Pozdrawiam, JustinaBathels ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam do mnie, ponieważ dodałam nowy post. Mam nadzieję, że mnie odwiedzisz i wyrazisz swoją opinię na temat tego co zawarłam w liście :)

    Pozdrawiam, JustinaBathels ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. No nieeeeee dlaczego Zayn?!?! Aż się poplakalam!!!!!!! Ale sam blog świetny :))

    OdpowiedzUsuń
  13. REKLAMA !


    Opowiadanie o One Direction 1D: 046. Already close http://and-be-with-me.blogspot.com/2013/03/046-already-close.html?spref=tw

    Blog o dziewczynie, Mai z problemami, wyjeżdżającej do Londynu na studia, poszukującej własnej drogi i samej siebie pośród mgły losu, który okazał się być dla niej tak brutalny. Jest sama, jednak do czasu. Zyskuje przyjaciół zupełnie przez przypadek. To oni ratują ją, gdy ta zostaje pobita tak dotkliwie, że ląduje w szpitalu. Piątka chłopców staje się jej jedyną rodziną. Jednak między dwójką rodzi się coś większego. Co to jest do końca Maja nie wie. Dodatkowo uzucia budzą się też do drugie z przyjaciół. Te wszystkie bliskie sytuacje, tajemnicze gesty, jak to zinterpretować i prawidłowo wybrać. Czy to miłość? Tego dowiedzieć się można w pezyszłych rozdziałach ;*

    Próbka bloga :) :

    Zatrzasnęłam za sobą drzwi. Pokonałam szybko schody i chwile później byłam już na dole. Kuchnia- taki był mój cel. Byłam gotowa tam wejść, jednak coś mnie powstrzymało. Nie mogłam tego zrobić. W salonie siedział Liam, a tuz obok niego Zayn. Rozmawiali. I nie wydawali się być przy tym tak rozluźnieni jak zwykle bywało. Wyglądali tak, jakby przekazywane sobie informacje pozyskały status całkowicie poufnych. Odniosłam wrażenie, ze maja coś do ukrycia i tak właśnie było.
    Zastygłam w miejscu.
    Stanęłam tuż przy ścianie, tak abym niepostrzeżenie mogła być świadkiem ich rozmowy, a moja obecność tam została niezauważona. Nie powinnam. Ale odruch ten wydal mi się w pełni naturalny. Nie zastanawiałam się nad tym, po prostu to zrobiłam i nawet nie próbowałam z tym walczyć. Nie chciałam ich podsłuchiwać. Po prostu tak wyszło.
    - Dzisiaj?
    - Dzisiaj- potwierdził stanowczo Payne.
    - Ale Harry. . .
    Wzdrygnęłam się gdy wypowiedział to imię.
    Co wspólnego mógł mieć z tym Styles, skoro go tam nie było?
    - Czym się martwisz? Powinieneś to zrobić- podsycał go nadal.
    - Nie wiem jak zareaguje- wyznał Zayn zupełnie zrezygnowany.
    Chłopak sprawiał wrażenie kompletnie niepewnego, zagubionego. Zupełnie odwrotnie niż Liam, nie mający żadnych wątpliwości, całym swym spokojem wręcz uzupełniał częściowo Zayna, choć podejrzewam nie taka była jego rola.
    - Musisz jej to powiedzieć- zadecydował za mulata Payne.
    - Powiedzieć jej co?- wtrąciłam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mega!! <3 dzisiaj wpadłam na Twojego bloga i tak mnie zaciekawiło to opowiadanie, że przeczytała całe! Boskie <3 :*

    OdpowiedzUsuń