piątek, 5 października 2012

Rozdział 15

Z perspektywy Harre'go w tle

Zbiegłem szybko po schodach i wybiegłem z domu kierując się w stronę auta. Na siedzenie pasażera rzuciłem kopertę ze zdjęciami, którą znalazłem na wycieraczce i mój telefon. Ręce całe mi drżały a mój oddech nadal był bardzo szybki. W gardle czułem wielką gulę, która uciskała moje gardło. To co czułem było chyba nie do opisania. Czułem jakby moje ciało było sparaliżowane. Nie mogłem i pewnie też nie chciałem dopuścić do siebie myśli, że moja dziewczyna i mój najlepszy przyjaciel mogliby mnie zdradzić. Oparłem głowę o kierownicę by uspokoić mój oddech, ale to nie przynosiło żadnego skutku. Teraz wiedziałem jak czuła się Victoria, gdy zobaczyła mnie z tą lafiryndą na imprezie u nas, kiedy ta zaczęła mnie całować jak gdyby nigdy nic. Jednak to wydawało mi się, że jest co innego. Ja tej dziewczyny nawet nie znałem i to ona pierwsza zaczęła, a ja tego oczywiście nie chciałem. A w tym momencie dostałem dowód na to, że Ona i Zayn.. Dlaczego mieliby mi to zrobić? Moja dziewczyna i mój przyjaciel? Przecież już przez tyle przeszliśmy. Moje serce w całości było oddane Victorii, a Zayn był dla mnie jak brat. Przekręciłem kluczyk w stacyjce i ruszyłem przed siebie. Gdzie ja właściwie jechałem? Sam tego nie wiedziałem, ale chyba moim kierunkiem był dom Vic. Nie wiedziałem nawet czy chcę tam teraz jechać, czy chcę ją widzieć. Nic nie wiedziałem. Jechałem a licznik wskazywał coraz większą prędkość a ponad to deszcz, który robił się coraz silniejszy uniemożliwiał mi dobrą widoczność. Łzy cisnęły mi się do oczu, ale wiedziałem, że muszę być silny, mimo tego, że to tak bardzo zabolało. Po kilku minutach byłem już pod jej domem. Co ja właściwie chciałem jej powiedzieć? Na to pytanie nie umiałem sobie odpowiedzieć.Siedziałem w samochodzie, gasząc silnik samochodu i patrząc się pusto przed siebie. Po kilkuminutowym i bezczynnym siedzeniu w środku pojazdu szybko ocknąłem się  i zabierając leżącą na siedzeniu kopertę wyszedłem. Wolnym i zdenerwowanym krokiem ruszyłem w stronę drzwi. Moje ręce cały czas drżały a tętno nie zwalniało tempa. Zadzwoniłem dzwonkiem i stałem ze zmokniętą kopertą od deszczu w ręku z nadzieją, że otworzy mi Victoria. Po chwili drzwi otworzyły się i w progu stała Vic, który była ubrana w krótkie spodenki w serca i białą koszulkę, która była na nią o dwa rozmiary za duża. Jej widok spowodował, że w moim sercu poczułem potężne ukłucie a moje oczy zalały się łzami.
- Harry! - zaczęła uradowana, jednak po chwili gdy zobaczyła mnie całego mokrego od deszczu i nieruszającego się jej radość od razu zniknęła. - Czemu stoisz w deszczu i mnie nie uprzedziłeś, że przyjedziesz? - stałem tępo wpatrując się w nią, z dużym żalem i bólem nie odpowiadając na żadne jej pytanie, jednak ona kontynuowała dalej. - Czemu nic nie mówisz Harry? Wchodź do środka! - powiedziała chwytając mnie za dłoń, jednak ja powoli wysfobodziłem się z jej uścisku.
- Zostaw. - powiedziałem ciągle patrząc jej prosto w oczy.
- Harry? - powiedziała  lekko zszokowana moim zachowaniem i z lekko zaszklonymi oczami. Ja ciągle nic nie mówiąc podałem jej kopertę ze zdjęciami. Zanim ją otworzyła wyszła przed drzwi, zamykając je za sobą. Deszcz, który na nas padał w tym momencie nie był ważny widocznie też dla niej. Victoria szybko otworzyła szary papier i wyciągnęła fotografię, które się w nim znajdowały. Jej oczy zrobiły się większe ze zdziwienia a ona powoli przeglądała każde zdjęcie. Po chwili zszokowana tym wszystkim spojrzała na mnie, mówiąc:
- Harry.. Skąd ty to masz? Ja ja.. - Vic nie mogła się wysłowić z szoku w jakim była. - Harry.. Skarbie.. To nie jest tak.. - mówiła łamiącym się głosem.
- Ja nie chcę tego słuchać. Nie chcę, żebyś mi się tłumaczyła. Tylko nie rozumiem po co to wszystko było? Dlaczego od początku nie wybrałaś jego? I co ci takiego zrobiłem? Chciałaś się odwdzięczyć za to co zdarzyło się wtedy na imprezie u nas? Jeśli tak, to doskonale ci się to udało. - mówiłem czując, że moje oczy szczypią mnie już od łez, których nie dało się już rozróżnić od kropli deszczu na mojej twarzy.
- Posłuchaj mnie! To nie jest wcale tak! Daj mi to wytłumaczyć! To.. - zaczęła szybko, ale ja w dalszym ciągu nie chciałem wysłuchiwać jej przeprosin i tłumaczeń.
- Nie chcę. Nie chcę tego słuchać i teraz już nie chcę cię widzieć. Ale Vic, całe moje serce oddałem Tobie i zawsze będzie wypełnione tylko tobą. Kocham Cię. Mimo wszystko.. - powiedziałem odchodząc w stronę auta. Victoria biegła za mną, jednak nie zdążyła, gdyż szybko wsiadłem do samochodu i znowu ruszyłem z piskiem opon przed siebie. Deszcze nie ustępował a ja prawie nic nie widziałem. Zanim dojechałem do domu wstąpiłem do sklepu monopolowego i kupiłem czystą wódkę. Chciałem zatopić smutki w alkoholu? Tak, w tych czasach to najprostszy sposób na 'rozwiązywanie' problemów. Po kilku minutach znajdowałem się już przed naszą posiadłością.  Czułem cały czas ból oczu, który nie ustępował, przez łzy, który w końcu udało mi się  opanować. Musiałem iść do domu i spojrzeć Zayn'owi prosto w oczy. Na myśl o tym czułem cały czas żal i złość. Chłopaki i tak pewnie zastanawiali się gdzie jestem, bo na telefonie było 8 nieodebranych połączeń, a wybiegłem z domu jak poparzony. Byłem cały mokry i powoli zacząłem odczuwać zimno jakie ogarniało moje ciało. Zamknąłem samochód i szybkim krokiem ruszyłem do domu. Zamknąłem za sobą drzwi a butelkę z trunkiem postawiłem koło schodów. W salonie siedzieli chłopaki, którzy na mój widok wnet podskoczyli z kanapy.
- Gdzie ty się do cholery podziewałeś? - krzyknął lekko zdenerwowany Liam.
- I gdzie tak wybiegłeś jakby się coś stało? Miałeś przecież zaraz do nas zejść. - powiedział mulat, który szedł w moją stronę. Ja stałem nic nie mówiąc patrząc mu się prosto w oczy. Emocje wzięły górę i nie wytrzymałem. Zrobiłem krok w jego stronę i wymierzyłem mu potężny cios pięścią w twarz. Zawsze byłem najsilniejszy z nas wszystkich i najwyższy, więc można powiedzieć, że miałem lekko przewagę fizyczną nad resztą. Zayn z hukiem upadł na podłogę, gdyż mój cios był na tyle silny, że poczułem lekki ból mojej prawej ręki. Ten leżąc, szybko otrzepał się i wstając nie pozostawał wobec mnie dłużny. Mulat również wymierzył mi cios w twarz, który nie był z pewnością na tyle silny co mój. Po chwili obydwoje leżeliśmy na ziemi okładając się wzajemnie pięściami.
- O co ci kurwa chodzi?! - krzyknął w końcu Zayn.
- Co wy w ogóle robicie?! Chorzy jesteście?! Harry, uspokój się! - krzyknął Niall próbując nas rozdzielić wraz z resztą, jednak my nie zwracaliśmy.
- Takim jesteś przyjacielem, tak?! - krzyknąłem, wymierzając mu kolejną pięść. - Lubisz wyrywać laski swoich przyjaciół?! - krzyczałem, gdy już podnieśliśmy się z podłogi. Ja miałem tylko rozciętą wargę, natomiast Zayn'owi obficie leciała krew z nosa i miał rozciętą wargę tak jak ja.
- Co ty wygadujesz Harry? - mówił szybko Lou, który tak jak Niall i Liam stał zszokowany przypatrując się całej sytuacji.
- Lecz się może człowieku, chociaż nie wiem czy ci to pomoże. - mówił mulat próbując zatrzymać krew, który cały czas leciała z jego nosa. Ja tylko pokiwałem z niedowierzania głową i patrząc na niego złowrogim wzorkiem udałem się do swojego pokoju, zabierając po drodze alkohol, który wcześniej kupiłem. Zamknąłem drzwi na klucz i założyłem słuchawki, bo nie chciałem w tej chwili z nikim rozmawiać. Otworzyłem wysokoprocentowy napój i położyłem się bezsilnie na łóżko, próbując zrozumieć to co się wydarzyło. Jednak ja nie mogłem znaleźć na to wszystko żadnego wytłumaczenia.

Z perspektywy Victorii


Stałam w deszczu i patrzyłam na odjeżdżający samochód Harre'go. Byłam zszokowana tym co się przed chwilą stało. Stojąc na środku chodnika przed domem przykucnęłam i zwinęłam się w kłębek prawie zanosząc się od płaczu. Znowu to samo uczucie. Potężny ból w każdym komórce mojego ciała. Tak właśnie działał na mnie Harry. Kiedy jego nie było przy mnie czułam się jakby nie było połowy mnie. Był moim dopełnieniem, całością, bez której nie mogłam normalnie funkcjonować. Wiedziałam, że nie mogłam mieć do nikogo w tej chwili pretensji, a jeśli już to do samej siebie. Ale dlaczego on nie chciał mnie wysłuchać? W sumie to nie można mu się dziwić. Jak miał się poczuć gdy zobaczył zdjęcia swojej dziewczyny i najlepszego przyjaciela całujących się razem i przytulających? Chyba każdy zareagował by tak samo. Wiedziałam, że w końcu będę musiała mu wszystko wytłumaczyć choćby siłą. Po chwili wróciłam do domu przemoknięta do suchej nitki i udałam się do swojego pokoju. Wybrałam z szafy suchą piżamę i poszłam się w nią przebrać. Następnie poszłam pod ciepła kołdrę i przyglądałam się zdjęciu Harre'go,

 które miałam na tapecie w telefonie a moja poduszka była coraz bardziej mokra od łez. Co chwilę próbowałam skontaktować się z Harry'm, ale niestety bezskutecznie. Zastanawiało mnie kto mógł być tak podły i zrobić wtedy zdjęcia w parku mi i Zayn'owi. Nie próbowałam dłużej do tego dochodzić dzisiejszego dnia, bo nie miałam już na to siły.
*Następnego dnia, w szkole.*
Siedziałyśmy jak zwykle z dziewczynami w stołówce, przy tym samym stoliku jak co dzień. Moje próby skontaktowania się z Harrym były nadal bezskuteczne. Moje oczy były spuchnięte od płaczu, a ból głowy był na tyle duży, że nie mogłam normalnie funkcjonować.
- Vic, powiesz w końcu co się stało? Do cholery.. Człowieku nie da się z tobą rozmawiać, nic nie mówisz, nie kontaktujesz w ogóle, a oczy masz takie jakbyś przepłakała całą noc! - mówiła zdenerwowana już Ashley.
- Nie chcę na razie o tym rozmawiać i na pewno nie w tym miejscu. - powiedziałam powoli mieszając swoją gorącą czekoladę, której nawet jeszcze nie tknęłam.
- O nie.. - powiedziała cicho Nic. Podniosłam głowę i ujrzałam jak w moją stronę zmierza nikt inny jak Grace. Tym razem szła sama, co zdarzało się bardzo rzadko. Na jej widok zacisnęłam moją dłoń w pięść.
- Hej moje kochane. Jak Wam mija dzień moje najlepsze przyjaciółeczki? - powiedziała stojąc obok mnie. Ja nic nie mówiąc wstałam, zabrałam swoją torbę i ruszyłam ku wyjściu.  - Oj, widzę, że Victoria dzisiaj źle się miewa. Czyżby przepłakana noc? Czyżby kryzys w związku? Bardzo mi przykro kochanie, że tak się stało, ale wiesz, że czasem prawda wychodzi na jaw. Nie wolno być taką kłamczuszką złoteczko. - słysząc to, zatrzymałam się i w tej chwili doszło do mnie kto zrobił i dał Harre'mu te zdjęcia. Oczywiście była to Grace. Mówiła do mnie, że się zemści oraz,że z nią nie wygram. Jak mogłam się wcześniej nie zorientować? Odwróciłam się i zrobiłam trzy kroki w jej stronę.
- To ty.. Jesteś teraz z siebie zadowolona? - spytałam powoli. Zawsze utrzymywałam z nią stały kontakt wzrokowy. W ten sposób widziała, że się jej nie boję.
- Skarbie, nawet nie wiesz jak bardzo.. - powiedziała wywracając oczami. - Ale ja cię uprzedzałam. Nie chciałaś mnie słuchać, więc proszę bardzo.. - słysząc to moja złość była jeszcze większa niż zawsze. Podeszłam do niej i z całej siły uderzyłam ja w twarz. Ta tylko poleciała do tyłu i prawie upadła na stolik. Zapewne musiało ją to zaboleć, ponieważ na jej lewym policzku zaraz pojawił się ogromny, czerwony placek. Ta tylko ze łzami w oczach wybiegła ze stołówki, a wszyscy, którzy znajdowali się w pomieszczeniu razem z nami patrzyli na mnie ze zdziwieniem, a niektórzy bili brawo. Ashley i Nicole stały jak wmurowane zszkowane zaistniałą sytuacją.
- Vic.. - zaczęła mówić Nic, z otwartymi ustami. - Ale jej przywaliłaś! Nie wiedziałam, że masz tyle siły! - powiedziała, a Ashley, która była nie mniej zdziwiona od Nic tylko przytaknęła głową. Nie żałowałam tego co zrobiłam, bo w stu procentach jej się to należało. Bez żadnego słowa więcej poszłyśmy z dziewczynami na matematykę. Lekcja bardzo mi się dłużyła, spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że dopiero minęła połowa lekcji. Ciszę w klasie przerwało pukanie do drzwi. Do klasy weszła dziewczyna uczesana w wysokiego kucyka, o pięknych, błękitnych oczach i wysokim głosie.
- Pan Dyrektor Smith, prosi do siebie Victorię Blanc. - gdy to usłyszałam, wcale nie byłam zdziwiona b o wiedziałam, że na pewno poniosę jakieś konsekwencję tego co zrobiłam.
- Skoro prosi, to bardzo proszę Victorio. - powiedziała nauczycielka, wskazując ręką w stronę drzwi. Wstałam i ze spokojem ruszyłam do  gabinetu. Zapukałam i weszłam do środka.
- Dzień dobry. - powiedziałam łagodnie.
- Witam Cię Victorio. Proszę, usiądź. - powiedział Pan Smith, wskazując ręka na krzesło znajdujące się naprzeciwko jego biurka.Pan Smith był wbrew pozorom bardzo miłym i wyrozumiałym mężczyzną. - Dostałem informację o pewnym incydencie, który miał miejsce w stołówce kilkadziesiąt minut temu. Mówię oczywiście o bójce.
- To nie była bójka. - powiedziałam szybko, lekko wzdychając.
- Panno Blanc. Nie chcę dochodzić do tego, czego to tak na prawdę dotyczyło, bo wiem już, że chodziło o sprawy prywatne. A jeśli to chodzi właśnie o twoje prywatne sprawy, życie to wiem, że jeśli będziesz miała problem i nie będziesz mogła sobie z nim poradzić to przyjdziesz do mnie i mi o tym powiesz. Jednak wiedz, że ja nie mogę pozwolić na takie zachowania w tej szkole. Wiem, że jesteś mądrą dziewczyną, a wszyscy wiedzą jaka jest Grace, dlatego trzeba patrzeć na nią z przymrużeniem oka. - mówił spokojnie Pan Smith, bawiąc się długopisem, który trzymał w ręku.
- Ale czasem się nie da. Nie chciałam tego, ale ona mnie sprowokowała..
- Rozumiem Cię, jesteśmy tylko ludźmi i mamy chwile słabości. Tym razem Ci odpuszczam i kończy się na upomnieniu, jednak następnym razem wyciągnę na pewno jakieś poważniejsze konsekwencję. - mówił Pan dyrektor, lekko się przy tym uśmiechając.
- To się więcej nie powtórzy, obiecuję. - powiedziałam przekonująco.
- Cieszę się i mam nadzieję, że tak będzie. Możesz już wrócić na lekcje.
Dalsze lekcje w przeciwieństwie do matematyki minęły mi bardzo szybko. Wróciłam do domu i leżałam znowu próbując się skontaktować z Harry'm. Po wielu próbach w końcu się udało i odpisał mi na moją wiadomość. 


 " Dobrze, spotkajmy się dzisiaj w parku, na tej
ławce co zawsze. Za godzinę. "

Po tym smsie szybko wygrzebałam z szafy TO i po 30 minutach udałam się w miejsce umówione z Harry'm. Zbliżając się do ławki zobaczyłam już  jego postać. Siedział na ławce patrząc się gdzieś daleko przed siebie.
- Cześć. - powiedziałam, siadając koło niego. Miał rozciętą wargę, a rana widać było, że jest świeża.- Harry co się stało?
- Nic takiego. O czym chcesz ze mną porozmawiać? - spytał patrząc się smutno w moje oczy.
- O nas. Harry, proszę nie przerywaj mi. To wszystko stało się po tej imprezie. Umówiłam się tutaj z Zayn'em bo chciał ze mną porozmawiać. Ale porozmawiać o mnie i o tobie. Przyszedł tu by mi powiedzieć, żebym dała ci szansę, porozmawiała z tobą i cię nie odrzucała. Sam przyznał się do tego, że mnie kocha, ale on chce żebym ja była szczęśliwa z tobą i on wie, że kocham Ciebie. I wtedy mnie pocałował. Pierwszy i ostatni raz, bo to było silniejsze od niego. Ale to dzięki niemu też po części jesteśmy razem. Harry, zrozum to.. - mówiłam jednym tchem.
- Ale.. Czemu o tym wcześniej nie wiedziałem? - mówił lekko zdziwiony tym co usłyszał.
- On chciał żeby ta rozmowa była tylko i wyłącznie między nami i postanowił, że zostajemy przyjaciółmi na zawsze, bez względu na wszystko. - w tej chwili po moim policzku poleciała łza.
- Victoria.. Ale mimo wszystko, nie wiem czy będziemy potrafili być nadal razem.. To nie jest takie proste i chyba nie ma dalszego sensu. - powiedział zaszklonymi 

oczami, a ja znowu poczułam silne ukłucie i dreszcz, które wypełniały całe moje ciało od środka, powodując ogromny ból po raz kolejny..

---------------------------------------------------------------------------

Cześć Kochani :) I jest kolejny rozdział. Dziękuję za tyle wyświetleń i tyle komentarzy, które czasami na prawdę powodują u mnie wzruszenie, bo wiem, że mam dla kogo pisać. Jesteście niesamowici ♥ Czekam na Wasze komentarze, napiszcie jak Wam się podoba :) 
Jeśli macie jakieś pytania dotyczące mnie, bloga, rozdziałów czy czegokolwiek, śmiało możecie pytać, chętnie na nie odpowiem :) 

Mój twitter: https://twitter.com/unrealdreamm
Mój tumblr:  http://unrealdreamm.tumblr.com/

xoxo






12 komentarzy:

  1. Cześć, chciałam bardzo serdecznie zaprosić cię na mojego bloga, którego prowadzę wraz z koleżanką. Liczę na jakiś szczery komentarz i mam nadzieję, że Ci się spodoba :) http://love-pain-addiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. ojć, przperaszam, musiałam się pomylić i przez przypadek wkleić link do twojego bloga, sorki xd
    w każdym razie już zmieniam

    OdpowiedzUsuń
  3. fenomenalny ! cudowny ! ;3
    czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. jak możesz konczyć w takim momencie?! nienawidzę Grace, idiotka.. rozumiem Vic i postąpiłabym tak samo bo w sumie jestem porywcza i nie lubię być przez kogoś denerwowana haha, mam nadzieję,że Harry i Vic jeszcze będa razem ; )

    OdpowiedzUsuń
  5. O ludzie! w tym momencie!? : P Czekam, czekam : DDD
    Zapraszam cię też serdecznie i wszystkich oczywiście, do mnie na bloga, mam nadzieję, że zostawicie po sobie komentarz, obserwowanie, ale najbardziej mi będzie sprawiało radość częste wpadanie : 3

    http://fans-fans-blog-o-one-direction.blogspot.com/

    PS. Pamiętaj. Czekam:3

    OdpowiedzUsuń
  6. nie, nie, nie ! oni muszą być razem, pilll ! CUDOWNY rozdział ;33 czekam na nn, pisz szybko ! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Oni muszą być razem! Super rozdział! Zapraszam do mnie http://notidealbutmylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG... Victoria i Harry muszą być razem... MUSZĄ!!! Jesteś straszna... A wiesz dlaczego?? Bo skończyłaś w takim momencie... Przez ciebie chodzę cała nerwowa po pokoju i zastanawiam się co będzie z naszymi gołąbkami... Vic ma mocną pięść ;P na jej miejscu też bym przywaliła tej małpie, Grace... Kocham twoje opowiadanie... Bardzo Serdecznie zapraszam na www.just-by-me-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale świetne ! Oni muszą być razem ! to nie może się tak skończyć.. ;( teraz to ja tutaj chodzę po całym domu i sie zastanawiam co będzie dalej.. napisz kolejny !

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziewczyno, Harry i Victoria muszą być razem, bo się załamię. Bardzo dobrze, że jej przywaliła :D Lubię takie akcje :D
    Rozdział jest świetny ! :*

    Zapraszam:
    http://itsyou-hope.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń