niedziela, 2 grudnia 2012

Rozdział 25 (OSTATNI)

Z perspektywy Victorii
Trzymałam się kurczowo Harre'go nie chcąc go wypuścić. Ten po chwili lekko odsunął mnie od siebie, chwycił lekko za brodę i uniósł moją głowę do góry. Przybliżył swoją twarz do mojej i złożył na moich ustach pocałunek. Chwyciłam go za twarz i mocniej przyciągnęłam do siebie pogłębiając pocałunek.
-Skarbie, jak mi tego brakowało.. - szepnął mi po chwili do ucha,a ja lekko uśmiechnęłam się. Znowu poczułam ten przyjemny dreszcz przechodzący moje ciało. - Nie rób mi tego nigdy więcej, rozumiesz? Obiecaj. - powiedział z troską w głosie i tym razem on trzymał moją twarz w swoich dłoniach.
-Obiecuję. - wyszeptałam, a na mojej twarzy pojawiła się łza. -Harry.. Kocham Cię.
-Też Cię kocham kruszynko. - odpowiedział z uśmiechem i mocno przytulił mnie do siebie. Znowu poczułam, że moje życia się zmienia, gdy miałam Go obok siebie. Tak bardzo za Nim tęskniłam i nie mogłam uwierzyć, że przeleciał tyle kilometrów specjalnie dla mnie. Chwyciłam go za dłoń i pociągnęłam do środka. Mieszkanie nie było specjalnie okazałe lecz to tylko chwilowe. Miałam już swój pokój, w którym znajdowałam się zaledwie kilka godzin. Nawet walizki stały jeszcze nierozpakowane a pomieszczenie w środku było trochę puste. Harry usiadł na niewielkim łóżku, a ja klapnęłam pomiędzy jego nogami tym samym wtulając się w jego klatkę piersiową.
-Co my teraz zrobimy?-spytałam i czułam jak po raz kolejny zaczynam się rozklejać.
-Na razie zostanę tutaj z Tobą. Poczekamy na operację Twojego ojca. Pomogę Wam. Nie mam zamiaru zostawić Cię samej, już nigdy. - powiedział Harry, mocno akcentując ostatnie słowa.
-Ale my tutaj zostaniemy na stałe. Nie możesz ze mną mieszkać. W Londynie są chłopcy, dziewczyny, Twoja rodzina. Nie możesz stawiać wszystko na mnie. - wyszeptałam ścierając z policzka kolejny łzy, które płynęły z moich oczu.
-Victoria, posłuchaj mnie. - zaczął zielonooki, obracając mnie w swoją stronę tak, aby móc spojrzeć mi w oczy. - Choćbym miał za Ciebie stracić życie, to i tak to zrobię. Rozumiesz? - powiedział po czym delikatnie musnął moje usta. - Zobaczymy jak będzie się czuł Twój tata. Zostanę tutaj jakiś czas. A potem.. wrócimy razem. Bez Ciebie się stąd nie ruszę. Wracamy razem albo w ogóle - odpowiedział przekonująco.
-Skarbie, ale to się nie uda. - powiedziałam prawie niedosłyszalnie.
-Nie rozmawiajmy o tym teraz, bo to nie ma sensu. Poczekamy na operację Twojego taty, a potem pomyślimy co dalej robić. - odpowiedział loczek, po czy mocno przyciągnął mnie do siebie.- Vic, pokazać Ci coś?-spytał mnie a ja tylko twierdząco skinęłam głową. Popatrzył i z uśmiechem na twarzy wyciągnął coś ze swojej kieszeni. -Popatrz, mam takie samo jak ty. Nosiłem je przy sobie cały czas odkąd drugie dałem Tobie-mówił a ja aż miałam ochotę skakać ze szczęścia. Harry miał taki sam łańcuszek i taki sam wisiorek w kształcie serce, tylko z wygrawerowaną literką V.
-Harry, dziękuję. - wyszeptałam, gdy po moim policzku powoli spływała kolejna łza.
-Za co ty mi skarbie dziękujesz? - spytał mnie zdziwiony.
-Za to, że tutaj przyleciałeś, specjalnie dla mnie. Gdyby nie ty.. Ja nie wiem czy bym sobie poradziła. - ten tylko złożył pocałunek na moich ustach, a ja odwzajemniłam to. Mimo tego, że moje życie diametralnie się zmieniło byłam szczęśliwa chociaż w części, gdyż bardzo chciałabym wrócić do moich przyjaciół i żeby mój tata wyzdrowiał.
-Gdzie masz swoje bagaże? - spytałam po chwili.
-W hotelu. W końcu nie wiedziałam czy wracam czy zostaję. - powiedział, jeżdżąc palcem po moich włosach.
-Jedź po nie. - powiedział spoglądając na niego i równocześnie bawiąc się jego drugą dłonią.
-Vic, przecież nie będę tutaj na razie z Wami mieszkał. Nie wiadomo jak Twoja mama zareaguje na moją obecność, a ze względu na ta całą sytuację na pewno będzie lepiej jak będziecie miały spokój, będziecie mogły odpocząć a nie jakby miał Wam się krzątać ktoś obcy po mieszkaniu. Uwierz mi kochanie.
-Jaki obcy? Harry, proszę Cię.. Jeśli nie chcesz mnie zdenerwować, to po prostu nic nie mów. Moja mama Cię uwielbia. - powiedziałam, całując go w policzek. Kilka godzin później Harry pojechał do hotelu, w którym był zakwaterowany, aby wziąć swoje rzeczy. W tym samym czasie mama wróciła od taty, a ja oczywiście poinformowałam j a o obecności Harre'go. Ta ku mojemu małemu zdziwieniu bardzo się ucieszyła z tego, że pogodziliśmy się i była z nas dumna, a Harre'go oczywiście podziwiała za to, że przebył tyle kilometrów. Od zawsze wiedziałam, że jest jej 'pupilkiem'. Moja mama była bardzo dzielna, gdyż radziła sobie z tą całą sytuacją. We wszystkim oczywiście jej pomagałam, a także James, który na całe szczęście był z nami. Wszyscy zamienialiśmy się co do siedzenia przy tacie. Dopiero był przygotowywany do operacji, a wielki dzień miał być już jutro. Oby dwie starałyśmy się być silne, jednak wiadome, że czasami się łamałyśmy. James był naszą wielką podporą. Opiekował się mną, mamą, tatą, załatwiał wszystko i sam dawał radę ze samym sobą, a jemu też nie było łatwo, co było rzeczą normalną. Po rozmowie z mamą poszłam do łazienki, aby się odświeżyć. Po dwóch godzinie Harry wrócił do naszego tymczasowego mieszkania i rozpakował swoje rzeczy. Udostępniłam mu połowę mojego miejsca na ubrania, aby czuł się swobodnie. Po kilku godzinach, wieczorem James wrócił do domu, gdyż zamiast niego do szpitala pojechała mama. Ja byłam u taty poprzedniego dnia, dlatego też sami chcieli, abym odpoczęła. Zdziwienie mojego brata nie było zbyt duże na widok Harre'go, ponieważ mama zapewne zdążyła mu już o wszystkim powiedzieć. Razem z Harry'm leżeliśmy w pokoju na łóżku, a ten na nasz widok tylko stanął w progu i uśmiechnął się.
-Masz szczęście, że tutaj jesteś, bo jeszcze niedawno bym Ci nogi z dupy powyrywał. - powiedział James z lekkim uśmiechem, zwracając się do Harre'go po czym położył się na łóżku obok nas. Harry tylko lekko zaśmiał się po czym pocałował mnie w czoło. Widać było po moim bracie duże zmęczenie. W trójkę leżeliśmy w ciszy, która wcale nie była dla mnie krępująca, lecz ja po chwili przerwałam ją mówiąc:
-Boję się. Boję się jutra. - szepnęłam, będąc w ramionach Harre'go i przyglądałam się James'owi, który swoją głowę trzymał opartą na moich nogach.
-Jest silny, da radę. - powiedział mój brat z zamknięty oczami, a ja patrzyłam na jego klatkę piersiową, która pokazywała jego równomierny oddech. -Wierzę w niego. Wszyscy musimy wierzyć. - dodał, a na moim policzku pojawiła się kolejna łza dzisiejszego dnia. James doskonale o tym wiedział, gdyż chwycił mnie za rękę, lekko głaskając ją, a Harry mocniej przytulił mnie do siebie, przez co czułam bijące od niego ciepło, przez które od razu czułam się lepiej. Miałam obok siebie dwóch najważniejszych mężczyzn w moim życiu, a trzeciego musieliśmy wszyscy wspierać i ja również wierzyłam w niego. Wierzyłam w to, że poradzi sobie i nas nie zostawi.
*Na drugi dzień.W szpitalu.*
-Harry, gdyby mi się coś stało, proszę abyś się nią dobrze opiekował-mówił mój tata, gdy stałam w progu szpitalnej sali. Zielonooki siedział przy moim tacie, a ja właśnie przyszłam z gorącą kawą. Nie widzieli mnie, a ja słysząc kawałek ich rozmowy zaczęłam się jej dyskretnie przysłuchiwać. Wiedziałam, że może nie powinnam ale ciekawość robiła swoje.
-O czym Pan mówi. Nic się Panu nie stanie, bo jest Pan silnym facetem. Po za tym nie może Pan zostawić rodziny i wiem, że tak się nie stanie. Po kilku godzinach będzie już po wszystkim-powiedział mój chłopak.
-Wiesz, to się tak mówi. Jesteś jeszcze młody, a ja jednak trochę starszy i uwierz mi, że nie wiadomo jakie niespodzianki sprawi nam życie. Dbaj o Victorię i mocno ją kochaj i wspieraj. Cieszę się, że o nią zawalczyłeś. Zachowałeś się jak prawdziwy facet, który kocha swoją kobietę. Cieszę się, że moja córka na Ciebie trafiła-odpowiedział mój tata jakby lekko zdyszany, gdyż wiadomo, że jego samopoczucie nie było najlepsze.
-Może Pan być spokojny. Kocham Vic i to się nie zmieni. Obiecuję, że się nią zaopiekuję najlepiej jak będę umiał-odpowiedział Harry, a mój tata lekko poklepał go po dłoni. Po tych słowach uśmiechnęłam się i poczułam jak do oczy napływają mi łzy. Łzy wzruszenia.
-O czym tak rozmawiacie? - spytałam wchodząc do sali, a zaraz za mną pojawiła się moja mama i James, którzy właśnie przyszli.
-O niczym ciekawym córeczko-odpowiedział mój tata lekko się uśmiechając. Po chwili do sali wszedł lekarz wraz z dwoma innymi a także pielęgniarką.
-Panie Blanc, zabieramy Pana na salę operacyjną-po tych słowach podeszłam do mojego taty i mocno przytuliłam go.
-Bardzo Cię kocham tato. Widzimy się niedługo-szepnęłam i pocałowałam go w policzek. Mojego ojca musiała też oczywiście pożegnać moja mama i James z Harry'm, ale wiadomo, że oni nie okazywali tak bardzo swoich uczuć, bo w końcu to faceci. Wyszliśmy na korytarz i nie pozostało nam nic innego, jak tylko czekać.
*2 godziny później*
Siedziałam na krześle na korytarzu w klinice i niecierpliwie czekaliśmy aż w końcu wyjdzie lekarz i powie nam, że wszystko w porządku. Mama była coraz bardziej zdenerwowana i widać było, że nie mogła sobie z tym poradzić. James siedział i cały czas ją  uspokajał a Harry obejmował mnie ramieniem gładząc przy tym moją dłoń a przez to od razu dodawał mi otuchy.
-Ile to może trwać-syknął mój brat lekko zdenerwowany.
-James, to musi chwilę potrwać-odpowiedziałam próbując zachować spokój. Po zaledwie sekundzie otworzyły się drzwi do sali operacyjnej a w nich pojawił się specjalista, który operował mojego tatę. W jednej chwili wszyscy poderwaliśmy się ze swoich miejsc i gdy ten podszedł do nas wszyscy wpatrywaliśmy się w niego czekając na jakąkolwiek wiadomość.
-Operacja się udała. Pani mąż do silny mężczyzna i teraz już wszystko powinno być dobrze-powiedział, a my wszyscy odetchnęliśmy z ulgą. Moja uradowana mama przytuliła z radości wszystkich po kolei, a ja podeszłam do Harre'go i mocno wtuliłam się w niego.
-Mówiłem, że wszystko będzie dobrze-powiedział mi na ucho loczek po czym złożył na moich ustach pocałunek.
*Kilkanaście dni później*
-Cieszę się, że mój tata jest już w domu i operacja się udała-powiedziałam do Harre'go gdy siedzieliśmy na trawniku przed domkiem. Ja znajdowałam się pomiędzy jego nogami opierając się o jego umięśnioną klatkę piersiową a ten czule obejmował mnie rękoma. -Tylko co teraz?-spytałam go. Nie usłyszałam odpowiedzi, gdyż naszą rozmowę przerwał dzwonek telefonu Harre'go. Mój chłopak szybko wygramoliłam z kieszeni spodni swojego iPhone'a.
-No cześć Liam-powiedział beztrosko do naszego przyjaciela. Odwróciłam się w jego stronę, by przysłuchać się rozmowie. Harry bez słowa siedział i uważnie słuchał tego, co tamten ma mu do powiedzenia. Po chwili na jego twarzy zobaczyłam przerażenie, strach i niedowierzanie. W jednej sekundzie telefon wypadł mu z dłoni i upadł na zielony trawnik.
-Harry, co się stało?-spytałam szybko wpatrując się w niego.
-Zayn i Niall mieli wypadek-odpowiedział cicho. 
-Jak to? Ale co z nimi?-pytałam dalej a moje serce waliło jak młot.
-Obydwoje są w bardzo ciężkim stanie-odpowiedział a na jego policzku pojawiła się pojedyncza łza. -Ja muszę tam lecieć-dodał szybko podnosząc się.
-Skarbie, teraz chcesz tam lecieć? Lot zajmie Ci kilka godzin. Może trochę ochłoń.
-Ja muszę tam być. Nie mogą być sami, beze mnie-powiedział kierując się do naszego pokoju.
-Lecę z Tobą-powiedziałam zdecydowanie.
-Słucham?-spytał Harry z lekkim niedowierzaniem.
-Lecimy razem-odpowiedziałam, po czym wyciągnęłam walizkę. Po chwili ruszyłam do pokoju, by powiadomić o wszystkim rodziców i mojego brata. Oczywiście bez żadnego sprzeciwu zgodzili się, a James obiecał, że będzie się nimi opiekował.
*W Londynie. Szpital.*
Szybkim krokiem weszliśmy razem do szpitala i ruszyliśmy na piętro, na którym znajdowali się chłopcy. Razem z Harry'm mocno trzymaliśmy się za dłonie i nie puszczaliśmy ich. Serce biło mi jak oszalałe. Gdy w końcu  znaleźliśmy się na odpowiednim piętrze w głębi korytarza zobaczyliśmy siedzącego Liam'a i Lou oraz Ashley i Nicole. Wszyscy siedzieli z głowami spuszczonymi w dół a Lou przytulał zapłakaną Ashley.
-Co z nimi?-spytał zdyszany Harry, spoglądając na Liam'a. Jego oczy były całe zaszklone i lekko zaczerwienione prawdopodobnie od łez. Parzył na nas pustym wzrokiem nic nie mówiąc. Spojrzałam w prawo i za szybą leżał Niall podpięty do różnych urządzeń.
-Liam..-wyszeptałam, a na mojej twarzy pojawiła się już pojedyncza łza.-Gdzie Zayn?
-By-Było już za późno.. -wyszeptał przez łzy, a ja czułam jak wszystko wiruje mi przed oczami. Lekko przytrzymałam się Harre'go i bezsilnie zjechałam po ścianie. Nie mogłam powstrzymać łez. Straciłam jedną z najważniejszych osób w moim życiu. To nie mogła być prawda. To nie mogło do mnie dojść.
*Rok później*
Drogi Pamiętniku,
Minął już rok od śmierci Zayn'a, a ja nadal nie mogłam się z tym do końca pogodzić, jak chyba większość z nas. Do dzisiaj wspominam ten dzień, chyba najgorszy w moim życiu. Niall wyzdrowiał i na szczęście wyszedł z wypadku cało choć i tak był w złym stanie. Śmierć naszego przyjaciela wiele zmieniła w naszym życiu. Już nie było takie samo. Straciłam, straciliśmy osobę, którą kochałam,kochaliśmy. Kochałam szczerze. Przez pierwsze dwa miesiące wszystkim było na prawdę ciężko. Chłopcy omal nie popadli w depresję, jednak razem z dziewczynami wszelkimi sposobami zapobiegałyśmy temu, a bynajmniej się starałyśmy. Ja sama również nie mogłam się z tym pogodzić. Razem w rodzicami przeprowadziliśmy się z powrotem do naszego domu w Londynie. Mój tata po operacji miał o wiele lepsze zdrowie i z dnia na dzień czuł się coraz lepiej. Nawet lekarze nie spodziewali się aż tak dużej poprawy. Cieszyłam się z tego, że znowu mogłam być blisko moich przyjaciół i Harre'go. To oni dawali mi najwięcej siły. Z dnia na dzień coraz lepiej jednak ja nadal czułam brak Zayn'a wśród nas i nie mogłam tego w żaden sposób zwalczyć. To były takie uczucie, jakby brakowało pewnej cząsteczki mnie. Harry był osobą, która trzymała mnie przy życiu, opiekował się mną i dbał o mnie, o moje bezpieczeństwo. Dziękowałam Bogu za to, że mam go przy sobie, gdyż jest osobą, którą kocham nad życie. Wiedziałam, że Zayn patrzy na nas z góry i nad nami czuwa.
Victoria.

-Co tam tak notujesz?-spytał mnie Harry siadając obok akurat gdy zamykałam swój sekretny notatnik. Zielonooki schylił się i podniósł z podłogi zdjęcie moje i Zayn'a i powiedział:
-Chyba Ci wypadło-jego głos brzmiał cicho, nie tak jak zawsze. Wzięłam fotografię i zaczęłam się jej przyglądać.
-Wszyscy za nim tęsknimy, do tej pory. I chyba już zawsze tak będzie.
-Brakuje mi go tutaj z nami...-wyszeptałam, po czym Harry mocno przytulił mnie do siebie.
-Każdemu skarbie brakuje, pomimo tego, że już minęło tyle czasu to zawsze będziemy odczuwali jego brak. On nad nami czuwa, uwierz mi. Wiesz co mi kiedyś powiedział? Powiedział abym się Tobą dobrze opiekował. I obiecuję Ci, że tak będzie. Bardzo Cię kocham Vic-te cztery ostatnie słowa wypowiedział z wielkim uczuciem i głosem przepełnionym miłością i uczuciem do mnie.
-Ja Ciebie też Harry. Dziękuję-powiedziałam, po czym ten złożył na moich ustach długi i namiętny pocałunek, a ja wiedziałam, że mam osobę dla której chcę żyć.


-------------------------------------------------------------

Na samym początku BARDZO Was przepraszam, że rozdział pojawia się dopiero dzisiaj i tak długo musieliście czekać,ale miałam mnóstwo nauki :( I mamy ostatni rozdział. Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie za to zakończenie, ale nie lubię gdy wszystko jest tak jak trzeba :) 
 Sama nie wiem od czego mam zacząć.. Nawet nie wiecie jak się teraz czuję dodając tutaj ten ostatni rozdział. Na prawdę strasznie zżyłam się z tą całą historią, blogiem.. Największe podziękowania kieruję oczywiście do Was, bo tak na prawdę gdyby nie Wy, to mnie nie byłoby tutaj. Dziękuję za ponad 15 000 wyświetleń, za tak dużą ilość komentarzy, za to, że mnie wspieraliście, za wszystkie piękne słowa jakie czytałam w Waszych komentarzach (uwierzcie mi, że czasami aż się wzruszałam:)), za to, że byliście ze mną zawsze mimo wszystko, za to, że czytaliście moje wypociny.. Mogłabym wymieniać i wymieniać! Słowa nie oddadzą moich słów wdzięczności, ale jak na razie tyle chyba mogę dla Was zrobić. Jeszcze raz Wam bardzo dziękuję za to, że byliście tutaj ze mną, że to dla Was mogłam pisać i byłam doceniana. Jesteście najlepsi na świecie i bardzo Was kocham! Dziękuję za wszystko ♥ Oczywiście nie mam serca rozstać się z Wami na stałe, dlatego też zapraszam Was na mojego NOWEGO, DRUGIEGO BLOGA: http://sensitive-loving-nasty.blogspot.com/ :) Mam nadzieję, że tam również ze mną będziecie :)
Odpowiedzi na pytanie do Liebster Award, możecie znaleźć tutaj.

NO TO MOI KOCHANI MAM NADZIEJĘ DO ZOBACZENIA NA DRUGIM BLOGU









wtorek, 20 listopada 2012

Rozdział 24

Z perspektywy Harre'go

- No Niall! Dawaj! - krzyczałem, gdy blondyn razem z Lou grał kolejną partię w fifę. Zawsze bardzo emocjonowaliśmy się grając w to. - No nie.. - powiedziałem i oklapnąłem na jeden z foteli. - Do mnie to ci jeszcze daleko - dodałem szczerząc się, na co blondyn tylko zmierzył mnie wrogim wzrokiem, co wywołało u mnie atak śmiechu. Nigdy nie mógł się pogodzić z przegraną.
- Jeszcze kiedyś zobaczysz - powiedział, po czym zdenerwowany usiadł na kanapie biorąc do rąk paczkę popcornu,a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Wszyscy siedzieliśmy w salonie oprócz Zayn'a, który jakiś czas temu wyszedł z domu. W tym momencie usłyszeliśmy, że drzwi od naszego domu otwierają się a naszym oczom ukazał się właśnie nasz przyjaciel.
- O Zayn, dobrze, że jesteś! Może ty zagrasz ze mną meczyk? - spytał Niall, który zaczął mówić z pełną buzią, co zawsze mnie śmieszyło. Zayn szedł powoli w naszą stronę, a po jego minie wiedziałem, że coś musiało się stać. Zawsze potrafiłem to po nim poznać. A poza tym była już 24 w nocy, a wyszedł kilka godzin temu. Zazwyczaj informował któregoś z nas, że wróci później, abyśmy się nie martwili, a dzisiaj tak nie było.
- Co jest? - spytałem zmartwiony. Ten bez słowa podszedł do mnie i wręczył mi do ręki białą kopertę. - Co to jest? - zacząłem dopytywać, ale nie uzyskiwałem odpowiedzi - Zayn, możesz coś powiedzieć? - spytałem po raz kolejny, a reszta chłopaków również skupiła wzrok na nim i czekała na jakąkolwiek wiadomość.
- Przeczytaj. To list od Vic dla Was, a głównie do Ciebie - powiedział, siadając na drugim fotelu, pochylił głowę w dół i przytrzymał ją swoimi dłońmi. Wiedziałem, że dopóki nie otworzę, to Zayn niczego mi nie powie. Czułem jak moje serce przyspieszyło tempa, a ręce tak zaczęły się trząść, że nie mogłem nad nimi zapanować. W końcu po chwili otworzyłem i wyciągnąłem z koperty białą kartkę papieru, rozłożyłem i zacząłem czytać na głos:
" Chłopcy, proszę Was, abyście przeczytali ten list od początku do końca. Wyprowadzam się z rodzicami do Meksyku. Mój tata ma poważną wadę serca i potrzebny jest przeszczep. Od razu znalazł się dawca, ale niestety właśnie te kilometry stąd. Zabieg będzie za 3 dni, a my musimy się tam przeprowadzić jak na razie na stałe. Mój ojciec będzie potrzebował stałej i fachowej opieki, a tam będzie miał to zapewnione. Niestety, ja nie mam innego wyjścia, muszę się na to zgodzić. Zapewne teraz, gdy czytacie ten list, mnie już tu nie ma. Nie mogłam się z Wami pożegnać, bo po prostu nie miałam serca. Dziękuję Wam za wszystko co dla mnie zrobiliście. Każdego z osobna chciałabym przytulić, bo każdy z Was jest wyjątkowy na swój sposób. Dziękuję, że tak ciepło mnie przyjęliście, że mogłam przeżyć tyle chwil z Wami, że po prostu byliście ze mną. Harry, kocham Cię całą sobą. Nie przestałam cię kochać ani na chwilę, wręcz przeciwnie, moje uczucie do Ciebie jest coraz silniejsze z dnia na dzień. Dziękuję, ci za to, że dzięki Tobie mogłam doświadczyć tak cudownego uczucia, jakim obdarzyłam Ciebie. Brakuje mi Twojego dotyku, głosu, pocałunku. Bardzo bym chciała, żebyś był teraz obecny obok mnie. Proszę, znajdź sobie kogoś z kim będziesz szczęśliwy, kto będzie Ciebie wart. Pamiętaj, że nie będziesz moją drugą połówką, tylko moją całością. Kocham Cię.Zapewne próbujecie domyślić się dlaczego akurat z Zayn'em się zobaczyłam i podałam mu list dla Was. Wiele dla mnie zrobił. Wy pewnie nie wiecie o tych wszystkich rzeczach, ale tak na prawdę dzięki niemu ja jeszcze żyję. Nie dałabym rady pożegnać się z Wami wszystkimi, bo wiem, że nie wytrzymałabym tego psychicznie. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie.Kocham Was całym sercem i na pewno nigdy o Was nie zapomnę.
PS. Opiekujcie się dobrze dziewczynami.

Wasza Vic. "
- Co tu kurwa jest? - spytałem, rzucając kartkę na stół. - To jest jakiś żart? Tak? - pytałem, 
podnosząc głos i czułem jak do moich oczu napływają łzy.
- To prawda Harry, jej już tu nie ma..- szepnął mulat, nie zmieniając pozycji i nie patrząc na żadnego z nas.
- No powiedz coś - powiedziałem wstając i podchodząc do niego. - Czemu jej nie zatrzymałeś? No czemu?! - zacząłem krzyczeć i szturchnąłem go. Zaraz koło mnie pojawił się Liam, który z powrotem pomógł mi usiąść na miejscu. Zayn nawet nie drgnął.

 Niall siedział pusto patrząc
się w kartkę leżącą na stole i nerwowo przełknął ślinę, gdyż też nie mógł uwierzyć. Lou siedział w podobnej pozycji do Zayn'a, również nie ruszając się.
- Uspokój się Harry - mówił Liam. - Nikt nie mógł nic zrobić.. - powiedział spokojnie trzymając mnie za ramię. Czułem jakby cały świat nagle runął mi, jak domek z piasku. Siedziałem i zwyczajnie rozpłakałem się jak małe dziecko. Nie mogłem dopuścić do siebie myśli, że osoba, 

którą kocham zniknęła tak po prostu. Po chwili starałem się uspokoić oddech.
- Nie zostawię tak tego - powiedział po chwili, gdy trochę się uspokoiłem. - Liam, zamów mi bilet lotniczy do Meksyku. Zayn, dziewczyny wiedzą? - spytał porywczo podnosząc się z fotela. Chłopaki tylko patrzyli na mnie jak na kogoś niezrównoważonego psychicznie.
- Ale teraz? - spytał z otworzonymi ustami.
- Tak, teraz - powiedziałem pewnie. - Zayn, pytam czy dziewczyny wiedzą? - spytałem go po raz drugi.
- Tak, wiedzą. Pewnie będą miały jej adres - powiedział, w końcu na nas zerkając.
Ruszyłem już w stronę kuchni, by zadzwonić do której z przyjaciółek Victorii. Koło mnie już znalazł się Zayn, a zaraz po nim reszta chłopaków. Znalazłem numer Ashley w książce telefonicznej i wybrałem zieloną słuchawkę. Po dwóch sygnałach już usłyszałem głos blondynki.
- Harry? - zaczęła niepewnie.
- Ashley, macie jej adres? - mówiłem pośpiesznie.
- Tak, ale.. - zapewne chciała coś mówić,ale ja nie pozwoliłem jej dokończyć.
- Ash, proszę. Muszę - powiedziałem błagalnie, po czym ta od razu spełniła moją prośbę, a ja wdzięcznie jej podziękowałem. Liam zaczął załatwiać telefonicznie mój bilet, a ja ruszyłem na górę, by spakować bagaż. Otworzyłem szafę i do niewielkiej, czarnej walizki zacząłem pakować pierwsze lepsze ubrania.
- Mogę? - spytał mnie Zayn, na co ja za pomocą skinięcia głowy zaprosiłem go do środka. - Liam załatwił ci bilet na jutro na 9:00 z Heathrow. Harry.. - zaczął mulat, na co ja odwróciłem się w jego stronę i spojrzałem pytająco.
- Dobrze robisz, stary. Walcz o nią - mówił Zayn, patrząc mi prosto w oczy.
- Wiem. To moja ostatnia szansa - powiedziałem, zjeżdżając bezsilnie po ścianie. Zayn tylko ruszył ku wyjściu i poklepał mnie po ramieniu. Był on na prawdę prawdziwym przyjacielem. Wiedziałem, że nadal ją kocha a  mimo to chce, żeby była szczęśliwa ze mną. Jestem też pewien, że między nimi coś zaiskrzyło, choć w tym momencie jedyną myślą było to, by do niej dotrzeć. Gdy skończyłem się pakować wziąłem szybki prysznic i po ciężkim dniu, pełnym emocji położyłem się spać. Zasnąłem z myślą o tym, że jutro będę walczył praktycznie o całe moje życie.
*Na drugi dzień, rano*
- Masz paszport? - spytał mnie Liam, opierając się o ścianę i przypatrując, gdy schodziłem na dół z walizką.
- Mam. Spokojnie Liam, niedługo wracam. Chyba.. - powiedziałem, klepiąc przyjaciela w ramię, ale chwilę po wypowiedzeniu tych słów zawahałem się.
- Harry, uważaj na siebie - powiedział Niall, który bacznie mi się przyglądał a w jego oczach widać było troskę.
- Chłopaki, spokojnie. Ja nie jadę na koniec świata. Niedługo wracam - odpowiedziałem, chcąc ich uspokoić, bo bardzo się tym wszystko przejęli, tak samo jak ja. Tak na prawdę nie wiedziałem ile zostanę w Meksyku, kiedy wrócę. Nagle drzwi od naszego mieszkania szeroko i hałaśliwe otworzyły się, a naszym oczom ukazała się Nicole i Ashley. Wszyscy stanęliśmy jak wryci, bo ich się dzisiaj o wczesnej, porannej porze nie spodziewaliśmy.
- Zdążyłyśmy.. - powiedziała zmachana Nic.
- Kochanie, co Wy tutaj robicie? - spytał Niall, całując swoją dziewczynę.
- Musiałyśmy Cię pożegnać Harry - powiedziała Ashley, lekko się uśmiechając, a ja odwdzięczyłem się tym samym.
- Nie pozwól jej tam zostać - zaczęła blondynka - Wróć tutaj do nas razem z nią. Razem.. - wyszeptała, patrząc mi głęboko w oczy i lekko wtulając się w swojego chłopaka.
- Nawet nie wiesz jak bym chciał - odpowiedziałem cicho, lekko spuszczając wzrok - Dobra, na mnie już pora, bo nie zdążę na samolot. Dam Wam znać jak dojadę - powiedziałem, biorąc do ręki swój bagaż, który leżał na podłodze. Następnie z każdym kolejno pożegnałem się.
- Harry.. - zatrzymała mnie przy wyjściu Nicole - Powiedz jej, że bardzo ją kochamy. - ka tylko twierdząco pokiwałem głową i poszedłem do auta, w którym siedział Zayn, bo to on miał mnie dzisiaj zawieźć na lotnisko. Wrzuciłem na tylnie siedzenie swoją walizkę, a następnie usiadłem z przodu, na miejscu pasażera. Na lotnisko czekała nas około 30-minutowa droga. Przez pewien czas jechaliśmy w ciszy a ja rozmyślałem o tym czy właściwie mam po co lecieć. To była moja, ostatnia i jedyna szansa. Wiedziałem, że jeśli teraz już się nie uda, to wszystko przepadło. Dręczyła mnie myśl o relacjach pomiędzy Victorią a Zayn'em. Nie chciałem o to pytać, ale nie mogłam wytrzymać, a jak jechaliśmy sami to pomyślałem, że to jedyna okazja.
- Zayn, czy Ciebie łączyło albo łączy coś więcej z Vic? - spytałem a mulat lekko przygryzł dolną wargę.
- Myślisz, że gdyby mnie z nią coś łączyło to powiedziałbym Ci, żebyś o nią walczył?
- Dlaczego to robisz? Dlaczego chcesz żeby ze mną była? Równie dobrze mógłbyś być z nią szczęśliwy bo ją kochasz - mówiłem podtrzymując jedną ręką głowę i uważnie mu się przyglądając.
- Nie mógłbym, bo ona kocha Ciebie i świata poza Tobą nie widzi. Nie może być szczęśliwa z kimś innym. A mi zależy tylko na jej szczęściu, więc na prawdę szczerze Wam życzę, żebyście do siebie wrócili - mówił Zayn uważnie kontrolując to, co działo się na drodze.
- To niesamowite, że mam takiego przyjaciela. Dopiero teraz zrozumiałem wiele rzeczy i doszło to do mnie jak przeczytałem ten list. Czułem jakby mnie coś przygniotło na tyle mocno, że już nie mogłem się podnieść.
- Wiem - powiedział, a na jego twarzy widać było zrozumienie.  Po kilku minutach znaleźliśmy się już na Heathrow.
- Powodzenia Harry. Wróć z nią tutaj. Nie odpuszczaj - powiedział Zayn żegnając się ze mną. Widziałem w jego oczach smutek, ale i szczerość.
- Nie będę dziękował, bo jeszcze zapeszę. Nawet nie wiesz jak bardzo jestem Ci za wszystko wdzięczny - powiedziałem, po czym przytuliłem mojego przyjaciela i ruszyłem na odprawę.
*Po kilku godzinach. W Meksyku*
Po kilku godzinach lotu w końcu znalazłem się na miejscu. Od razu zamówiłem dojazd do jakiegokolwiek hotelu, by się odświeżyć i zostawić bagaż. Minęło kilka minut i już znalazłem się przed budynkiem. Wszedłem do środka i wynająłem sobie pokój. Jak na razie na 2 dni, gdyż nie wiedziałem co będzie. Wziąłem z recepcji klucz do pokoju i ruszyłem na górę windą. Otworzyłem drzwi i swoja walizkę postawiłem w małym przedpokoju. Bardzo zależało mi na czasie więc wyjąłem jakieś świeże ubrania i poszedłem wziąć prysznic. Czy się stresowałem? To na pewno jednak nadal byłem lekko podłamany tym wszystkim. Po szybkim orzeźwieniu się zabrałem telefon, portfel i wszystkie potrzebny dokumenty i ruszyłem, by poszukać miejsca, gdzie powinna znajdować się Victoria. Na początku nie mogłem odnaleźć dobrego domku, gdyż tam budynki nie były duże jednak po niewielkich trudnościach mi się udało. Wysiadłem z taksówki i ruszyłem do drzwi. Serce biło mi jak oszalałe i czułem jak nogi uginają się pode mną. Zapukałem do drzwi i stałem ze spuszczoną głową, próbując dosłyszeć jakiekolwiek głosy. Po chwili drzwi otworzyły się, a w nich stanęła Victoria.
- H-Ha.. Harry? - próbowała powiedzieć cokolwiek, gdyż nie spodziewała się właśnie mnie. Kamień spadł mi z serca, że ją zobaczyłem, ponieważ bardzo się bałem, że jej  nie odnajdę. - Co-Co ty tutaj robisz? - mówiła dalej zszokowana widokiem mojej osoby i ujrzałem w jej oczach łzy.
- Myślałaś, że pozwolę Ci tak po prostu wyjechać? Nie pożegnać się się? Nie zobaczyć? - mówiłem patrząc jej głęboko w oczy.
- Harry.. - zaczęła łamiącym się głosem, ale ja nie dałem jej skończyć.
- Vic, proszę Cię. Przyjechałem tutaj tylko dla Ciebie. To jest nasza ostatnia szansa. Ja nie umiem bez Ciebie żyć. Po prostu nie potrafię, choćbym chciał.
- Jak ty sobie to wyobrażasz? Ja będę tutaj, a ty w Londynie? Będziemy się widywać raz na miesiąc? - mówiła, a na jej policzku pojawiła się pojedyncza łza. Widać było po niej, że nie radzi sobie z całą sytuacją.
- Victoria, jeśli nie chcesz po prostu mi powiedz. Ja nie chcę już sobie robić nadziei, nie chcę się łudzić. Chcę wiedzieć na czym my stoimy. To nasza ostatnia szansa. Jeżeli Twoim zdaniem to nie ma sensu i nie chcesz próbować, ja po prostu zniknę już z Twojego życia raz na zawsze. Dam ci spokój, wrócę do Londynu - wyszeptałem i poczułem ogromną gulę w gardle, która je uciska. Bałem się usłyszeć jakiejkolwiek odpowiedzi.
- Ja.. To nie ma sensu. Przepraszam Cię.. - powiedziała zapłakana a ja poczułem jakby ktoś wbijał mi nóż w serce i w całe moje ciało. Odwróciłem się i bez żadnego słowa ruszyłem przed siebie.
- Harry! Poczekaj! - usłyszałem zapłakany głos brunetki i zatrzymałem się odwracając w jej stronę. Ta zaczęła biec w moją stronę i po sekundzie była już w moich ramionach.
- Tak bardzo za Tobą tęskniłam - wyszeptała przez łzy, mocno wtulając się we mnie. 


----------------------------------------------------------

I jest 24 rozdział, przedostatni.. Jest mi na prawdę smutno, gdy go dodaję, bo bardzo zżyłam się z tą historią. Może to dziwnie brzmi, ale na prawdę tak jest.Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Kolejny powinien pojawić się w sobotę lub niedzielę :) Dziękuję Wam za WSZYSTKO i czekam na Wasze komentarze
Chciałam Wam jeszcze napisać coś w sprawie konkursu. Pracę wysłała mi niestety tylko jedna osoba, dlatego postanowiłam o niej napisać. Cieszę się, że się pofatygowała i napisała pracę, dlatego zapraszam serdecznie na jej bloga TUTAJ :)
A ja zapraszam Was jeszcze raz na mojego kolejnego, nowego bloga: http://sensitive-loving-nasty.blogspot.com/
A także zapraszam Was na poprzedni post, gdzie znajdziecie moje odpowiedzi na pytania Libster Award :) TUTAJ :) 

  Jeśli macie jakieś pytania dotyczące mnie, bloga, rozdziałów czy czegokolwiek, śmiało możecie pytać, chętnie na nie odpowiem :) 
xoxo
 





Liebster Award

Zostałam nominowana do Liebster Award przez: Mali kowa, Annie Styles ♥, Hope oraz cause you make my heart race. Dziękuję Wam bardzo, jest mi strasznie strasznie strasznie miło! :) 
A oto pytania:

1. Jaka jest wasza historia związana z One Direction ? Chodzi o to w jaki sposób się o nich dowiedziałyście :)


Dowiedziałam się od moich przyjaciółek, które szalały na ich punkcie :) Ja nie widziałam w tym nic nadzwyczajnego i na początku nie wiedziałam co im się dzieje :D Ale potem mnie tym zaraziły i wyszło jak wyszło :)

2. Którego z chłopców najbardziej lubicie i dlaczego ?

Szczerze mówiąc, nie potrafię wybrać jednego z nich, bo wszyscy mają w sobie coś wyjątkowego. Ale powiem, że od razu 'wpadł mi w oko' Harry :) Jest bardzo pociągający :D

3. Jaka jest wasza ulubiona piosenka ?

Jeżeli chodzi o 1D to: Little Things, Moments, Tell me a lie :)

4. Co byście zrobiły gdybyście spotkały całe 1D ?

Nie wiem, bo nie dopuszczam do siebie takiej myśli :) Zapewne byłabym zszokowana i nie wiedziała co robić :)

5. Jakie jest wasze największe marzenie ? :)

Jak powiem to się nie spełni.. :) Takie, które mogę zdradzić to na dzień dzisiejszy dobrze zdać maturę, dostać się na studia i spotkać chłopców :)


6. Jak długo jesteście Directioner ? :D ♥

Około 9 miesięcy :) 


7. Jaki jest wasz ulubiony film ?

"Atak na Pearl Harbor" 


8. Czy lubicie dziewczyny swoich idoli z 1D ? :o

Nie znam ich :) Ważne żeby byli szczęśliwi, a my się starajmy to akceptować :)

9. Jakie jest wasze ulubione zajęcie ?

 Spędzanie czasu z przyjaciółmi, siatkówka albo po prostu nic nierobienie :D

10. Lubicie jakieś inne zespoły muzyczne , czy tylko One Direction ? <3

Lubię też innych wokalistów/wokalistki :)

11. Jakby któryś z 1D poprosiłby was o rękę zgodziłybyście się ? :DD xD

Haha, bez zastanowienia :D 


Drugi zestaw pytań: 

1.Który chłopak z 1D ma najładniejszy uśmiech?
Moim zdaniem Harry :) 

2.O którym z chłopaków z 1D najchętniej piszesz opowiadania?

O Harry'm lub Zayn'ie :) 

3.Dlaczego kochasz One Direction?

Za to, że po prostu są, tworzą dla Nas, martwią się o Nas, kochają :) Kocham ich za wszystko ♥

4.Opisz siebie w 1 zdaniu.

Bardzo nie lubię o sobie mówić :) Jestem osobą upartą, czasami leniwą, nerwową i bezpośrednią. 

5.Najgorszy przedmiot szkolny?

Fizyka i matma. 

6.Twoje ulubione książki/filmy?

Książka: "Nie mów nikomu"; film: "Atak na Pearl Harbor"

7.Lubisz gotować?

Tak, lubię :)

8.Jakie jest Twoje ulubione danie?

Tortilla, pizza :) 

9.Twoje plany na przyszłość?

Dostać się na wymarzone studia, spotkać One Direction, mieć szczęśliwą rodzinę :)

10.Co lubisz robić w wolnym czasie?

Spotykać się z przyjaciółmi, grać w siatkówkę, pisać dla Was albo po prostu nie robić nic, odpoczywać :)

11.Jakiej muzyki najchętniej słuchasz?

Nie mam jednego, ulubionego gatunku :) Gdy coś wpadnie mi w ucho to słucham :) 



Trzeci zestaw pytań: 

 
1. Czy podoba Ci się swoje imię ? 

Nie, nie lubię swojego imienia. 

2. Gdzie chcesz mieszkać jak dorośniesz ? 

Chciałabym wyjechać gdzieś za granicę. 

3. Facebook vs Twitter ? 

Facebook, gdyż tam bywam częściej i bardziej z niego korzystam :) 

4. Ulubiony owoc ?

Lubię prawie wszystkie owoce :) 

5. Miałaś wymyślonego przyjaciela w dzieciństwie ? 

Hm.. Wydaje mi się, że nie :D

6. Ulubiony film ? 

"Atak na Pearl Harbor" 

7. Masz rodzeństwo ? 

Tak, mam :) 

8. Ulubiony smak lodów ? 

Czekoladoowy :) 

9. Lubisz swoją klasę ? 

Nie narzekam, jednak mogłaby być bardziej zgrana. 

10. 
team jacob vs team edward ?
Nie jestem jakąś wielką fanką, ale jeśli miałabym wybierać to chyba Jacob :)

11. Lubisz "gangnam style" ? 

Pewnie :D Aż chce się tańczyć :) 

 Czwarty zestaw pytań: 


1. Czym jest dla ciebie pisanie?
Wszystkim :) Teraz nie wyobrażam sobie, gdybym miała nie pisać.
2. Co skłoniło cię do założenia bloga z opowiadaniem?

Wysłanie pracy na konkurs :)
3. Jesteś zakochana?

Nie :)
4. Twój ulubiony przedmiot w szkole?

Wf :)
5. Jaki jest twój ulubiony zespół muzyczny?

One Direction
 6. Jesteś directioner?
Tak.
7. Czym się interesujesz?

Blogger, sport, moda, uroda :)
8. Jesteś humanistą czy ścisłowcem?

Raczej humanistą :)
9. Masz rodzeństwo?

Tak :)
10. W której klasie jesteś?

1 klasa liceum :)
11. Gdzie byłaś za granicą? 

Słowacja, Czechy.

+Dostałam kolejne dwie nominacje od












6. Kto jest twoim ulubionym członkiem z 1D i dlaczego ? 
Kocham ich wszystkich i ciężko mi wybrać jednego, jednak od samego początku 'wpadł mi w oko' Harry i to on jest właśnie chyba takim moim małym ulubieńcem :) Jest strasznie pociągający.. :) 
7. Jak to się stało, że stałaś się Directionerką ?
Na początku moje przyjaciółki się nimi strasznie zachwycały a ja nie nic w tym nie widziałam. Jednak pewnego dnia zaczęłam oglądać ich filmiki na yt i potem nie mogłam przestać, a moja reakcja na nich była z dnia na dzień coraz dziwniejsza :D I od tego się zaczęło :) 
8. Ile czasu już ich słuchasz ?
Około 9 miesięcy. 
9. Czy poznałaś kogoś ciekawego, interesującego przez tego bloga ? 
Mnóstwo wspaniałych dziewczyn, czytelniczek
10. Byłaś kiedyś w Londynie/ UK ? 
Niestety nie :( Ale mam nadzieję, że się to zmieni :) 
11. Czy chciałabyś mieszkać w Londynie, aby spotkać chłopców ? 
Tak :) 

Pytania od Myszaaa

1. Czemu postanowiłaś założyć swojego bloga??
Zaczęło się to od tego, że wysłałam pracę na konkurs i potem pomyślałam, że może spróbowałam bym pisać własnego bloga :)
2. Co jest twoją inspiracją do dalszego tworzenia??

To co piszę, jest tylko i wyłącznie z mojej głowy albo też czasami przykłady, odczucia z własnego życia.
3. Czy lubisz One Direction?? Jeśli tak to dlaczego??

No oczywiście, że tak :) Kocham ich :) Takie pytanie już padło i odpowiedź jest taka sama :) Za to, że po prostu są, tworzą dla Nas, martwią się o Nas, kochają :) Kocham ich za wszystko ♥
4. Kiedy się urodziłaś i ile masz lat??

Urodziłam się 27 stycznia 1996 r. i już niedługo skończę 17 lat :)
5. Czego nie znosisz w ludziach??

Nienawidzę tego, gdy ktoś jest dwulicowy i fałszywy.
6. Najgłupsza rzecz jaką zrobiłaś??

Było ich wiele, ale takiej najgłupszej na chwilę obecną to sobie nie przypominam :)
7. Twoje hobby??

Pisanie, spotykanie się z przyjaciółmi i siatkówka :)
8. Ulubiona piosenka/piosenki??

Imagine Dragons-Radioactive, wiele piosenek Bruno Mars'a i oczywiście piosenki chłopców, ale ta, która najczęściej leci w głośnikach to Little Things :)
9. Czego w życiu byś nie zrobiła??

Nie skoczyła na bungee i nie wyrządziła komuś celowo drastycznej krzywy.
10. Jaki był twój najdziwniejszy sen??

Oj, było ich na prawdę wieeeele :)
11. Co byś zrobiła gdybyś nie miała swojego bloga??

Ciężko mi powiedzieć, bo przedtem nie wyobrażałam sobie mieć własnego a teraz, gdy już  mam swój, a nawet dwa to nie wyobrażam sobie życia bez tego :)




I to wszystkie pytania :) Dziękuję jeszcze raz za nominację :)Nominację blogów, podam na moim drugim blogu, gdy odpowiem też na kolejne pytanie, gdyż nie będę potrafiła chyba znaleźć aż tylu blogów :) Także poinformuję Was :)
 

Dziękuję raz jeszcze! :) Love






piątek, 16 listopada 2012

Rozdział 23

Z perspektywy Victorii

- Mamo, powiesz mi w końcu co się dzieje? - spytałam drżącym głosem.
- Victoria.. M-My.. - mówiła cały czas płacząc. - Tata dzisiaj znowu źle się poczuł w pracy, a ostatnio byliśmy zrobić wszelkie badania. Leży tam teraz w szpitalu i czeka.. Victoria, wyszło na badaniach, że ma poważną wadę serca. - mówiła cały czas chowając swoją zapłakaną twarz w dłoniach. - Jest potrzebny przeszczep.. On bez tego nie przeżyje. - po tych słowach siedziałam nie dowierzając temu co właśnie powiedziała moja mama. - Ale to nie wszystko.. Mamy już dawcę. To cud, że się znalazł. Ale operacja wypadałaby za 3 dni.. I tutaj.. Córciu, ja nie wiem jak mam ci to powiedzieć.. - mówiła załamana. - My musimy się przeprowadzić.
- Mamo, co ty do mnie mówisz? - mówiłam prawie niedosłyszalnie, przecierając swoją twarz całą mokrą od łez.
- Ta operacja musi być przeprowadzona w Meksyku, w najlepszej klinice. Nigdzie indziej nie może być przeprowadzona, a to jest jedyna szansa.. Potem ojciec musi mieć regularne rehabilitacje. Nie mamy pewności czy to wszystko pójdzie dobrze, a ojciec więcej podróży nie da rady znieść. Vic, tak mi przykro..
- Powiedz mi, że to nie prawda, proszę. - powiedziałam patrząc głęboko w jej oczy całe zalane łzami. - Mamy tak po prostu wyjechać? Jutro? Mam znowu zostawić przyjaciół, dziewczyny, chłopaków, szkołę?! Mamo, co ty mówisz! - zaczęłam krzyczeć. Powoli zaczęłam popadać w histerię.
- Ja wiem, że to może ci się wydawać niemożliwe.. Ale kochanie, tak niestety jest. Nie mamy innego wyjścia. To jest jedyna szansa dla taty. - mówiła, chwytając moją drżącą dłoń.
- Ale wrócimy, prawda? - spytałam cicho, z ostatnią nadzieją w głosie.
- Na razie musimy tam zostać na stałe, co będzie dalej, czas nam pokaże. Dom tutaj zostawimy, nie będziemy go sprzedawać, mamy oszczędności więc to nam starczy. James na razie pojedzie z nami.
- Mamo, ja już jedne osoby zostawiłam, przyjaciół, których straciłam. Ja nie chcę tego przeżywać po raz kolejny! Dlaczego wy mi to robicie.. - powiedziałam, cała zalana łzami, zwijając się w kłębek. Moja mama usiadła koło mnie i mocno mnie przytuliła, również zalewając się łzami.
- Skarbie, musimy. Dla taty.. - wyszeptała mi do ucha, a następnie całując je.
- Wiem. - odpowiedziałam znowu prawie niedosłyszalnie. Moja mama siedziała ze mną, próbując mnie uspokoić. Była godzina 16. Ja ruszyłam do swojego pokoju, a mama pojechała do szpitala. Nie wiedziałam za co mam się zabrać. Wydawało mi się jakbym śniła, jakby to był jakiś cholerny koszmar. Nie mogłam się pozbierać sama w sobie. Wzięłam z pod łóżka moje dwie wielkie walizki, z których jeszcze tak nie dawno rozpakowywałam się w naszym nowym domu. Cieszyłam się, że może faktycznie będzie nam tu lepiej. Akurat kiedy wszystko zaczęło mi się układać nagle spada na nas tak ogromny ciężar. Musiałam zostawić moje dwie przyjaciółki-Nicole i Ashley. Musiałam zostawić tych pięciu wariatów, których kocham. Musiałam zostawić Harre'go, Zayn'a. Dwóch najważniejszych dla mnie mężczyzn, których na prawdę kochałam. Nie mogłam powstrzymać łez, które mimowolnie lały się z moich oczu. Zaczęłam pakować swoje ubrania i wszystkie potrzebne rzeczy. Wiedziałam, że musiałam jakoś powiedzieć to wszystko dziewczynom i chłopakom. Podeszłam do lustra znajdującego się w mojej łazience. Zobaczyłam swoje odbicie. Twarz była blada, a oczy całe czerwone od płaczu.
- Dasz radę. - powiedziałam sama do siebie, jednak po chwili rozpłakałam się jeszcze bardziej. Podeszłam do biurka i usiadłam na krześle, wyciągając z szuflady kartki białego papieru i czarny długopis. Postanowiłam, że najlepiej będzie, gdy napiszę do chłopców list, w którym im wszystko wyjaśnię. Niestety nie miałabym serca, by się z nimi rozstać. Z dziewczynami musiałam pożegnać się osobiście, gdyż na pewno by mi tego nie wybaczyły. Wiedziałam, że muszę się spotkać jeszcze z Zayn'em by wyjaśnić mu coś co powinnam. Zaczęłam pisać dwoma słowami, jednak każde kolejne słowo napisane przeze mnie było bez sensu. Kilka białych kartek zwiniętych w kulkę leżało na podłodze. Łzy cały czas cisnęły mi się do oczu, przez co widziałam jak przez mgłę. To było idiotyczne, pisać list. Stchórzyłam? Nie, nie tak to można nazwać. Wiedziałam, że po prostu nie wytrzymałabym tego. Po dłuższym czasie w końcu schowałam zapełnioną kartkę do białej koperty leżącej obok mnie. Odwróciłam się na krześle i przyglądałam się mojemu pokojowi, który był już w większości pusty. Wstałam i przejechałam delikatnie ręką po pustej półce, na której leżały książki, ramki ze zdjęciami i wszelkie pamiątki. Łzy mimowolnie zalewały moją twarz. Wzięłam swój telefon do ręki i zeszłam na dół. Z wieszaka wzięłam swoją parkę, którą zarzuciłam na siebie, bo było coraz zimniej. Do ręki wzięłam, klucze, którymi zamknęłam dom. Szłam w kierunku domu Nicole, gdzie miała być tez Ashley. Umówiłam z nimi w między czasie pisząc sms-a. Na dworze było już ciemno. 

Szłam wolnym krokiem, ze spuszczoną głową i z rękoma włożonymi do kieszeni w kurtce. W jednej kieszeni miałam schowany list, który wcześniej napisałam. Po kilku minutach byłam już pod domem mojej przyjaciółki. Powolnym krokiem podeszła drzwi i nie mając żadnych sił w ręce nacisnęłam na dzwonek. Miałam nadzieję, że to właśnie któraś z nich mi otworzy. Czułam wielką gulę w moim gardle, która mocno je uciskała.
- Hej Vic! - powiedziała promiennie Nicole. Ja stałam przed nią nic nie mówiąc, a na mojej twarzy po raz kolejny dzisiejszego dnia pojawiła się łza. Jej twarz od razu posmutniała. Podeszłam do niej i mocno przytuliłam się. Po chwili ruszyłyśmy na górę, gdzie czekała już Ashley. Ta widząc nas, również nic nie powiedziała. Stanęłam drzwiach i bezsilnie rozpłakałam się. Ash od raz podeszła i wszystkie trzy trwałyśmy w długim uścisku.
- Skarbie, co się stało? - spytała Ashley obejmując mnie ramieniem, kiedy już usiadłyśmy na łóżku.
- Dziewczyny.. Ja się wyprowadzam. - powiedziałam patrząc na nie. Bałam się ich reakcji.
- Vic, co ty mówisz, proszę cię.. - zaśmiała się Nicole, nie dowierzając temu co właśnie powiedziałam. - Przecież dopiero co się wprowadziłaś! - powiedziała po chwili, jakby dopiero zaczęło to do niej docierać. Ashley siedziała nic nie mówiąc i patrzyła mi prosto w oczy, czekając na to co dalej powiem.
- Mój tata.. - zaczęłam zakrywając swoją twarz na chwilę rekami, by jakoś powstrzymać łzy. - On jest chory. Ma poważną wadę serca i potrzebuje przeszczepu.Od razu znalazł się dawca, co jest cudem. Zabieg będzie za 3 dni. Wyjeżdżamy do Meksyku. Tam mój tata będzie musiał mieć wszelkie rehabilitacje, a poza tym nie wiadomo, czy ten cały zabieg się jeszcze uda.. - mówiłam cały czas płacząc. - Musimy tam zamieszkać, bo ojciec może nie znieść tych podróży i tam będzie miał koło siebie najlepszych lekarzy. Po raz kolejny muszę zostawić wszystko.. Was.. Chłopaków.. Ja nie wiem co mam zrobić, ja tego nie przeżyję. Nie dam rady.. - skończyłam cicho, wtulając się w moje przyjaciółki, które również zaczęły płakać, tak samo jak ja.
- Ale wrócisz do nas? - spytała z nadzieją Nicole.
- Na razie nie. Dopiero czas pokaże co będzie potem.
- Jakoś się wszystko ułoży, zobaczysz. - mówiła Ashley.
- Nic nie będzie już dobrze. - odpowiedziałam krótko.
- Vic, może lepiej spotkaj się z chłopakami.. - zaczęła Nic.
- Ja nie dam rady, rozumiecie? Po prostu nie potrafię.. Idę się spotkać Zayn'em, bo jego na pewno nie mogę zostawić tak po prostu. - powiedziałam cicho. Nie mogłam go zostawić tak po prostu, bo za wiele dla mnie zrobił. W między czasie zadzwoniłam do niego i na moje szczęście miał dla mnie czas. Chyba jeszcze nigdy mi nie odmówił. Po kilkudziesięciu minutach wiedziałam, że muszę się pożegnać, bo było już późno.
- Dziewczyny, obiecajcie mi, że będziemy miały ze sobą kontakt, proszę.. - wyszeptałam stojąc w drzwiach i patrząc na nie.
- Obiecujemy. - wyszeptała Nicole, zalewając się łzami.
- Uważajcie na siebie i pamiętajcie o mnie. Przyjedziecie i odwiedzicie mnie. - powiedziałam, po czym obie mocno przytuliły mnie.
- Dasz sobie radę, jesteś silna. - szepnęła Ashley, gładząc mnie po plecach. - Kochamy Cię Vic, jak siostrę.
- Też Was kocham. - powiedziałam po czym rozpłakałam się jeszcze bardziej i mocno ucałowałam obydwie. Ruszyłam przed siebie. Zostawiałam tutaj tak ważne dla mnie osoby, nie mogło to do mnie dojść. Szłam na miejsce gdzie mówiłam się z Zayne'm.Był taki fragment gdzie było mało domów i pod jednym drzewem na trawie znajdowała się mała ławeczka. Tam miałam czekać. Doszłam do wyznaczonego miejsca i zdążyłam nawet usiąść, gdyż mulat od razu znalazł się za mną.
- Co się stało Vic? - spytał mnie, chwytając za ramię i odwracając w swoją stronę. Lekko wzdrygnęłam się,bo trochę mnie wystraszył. Cały czas płakałam, patrzyłam mu się w oczy.
- Wyprowadzam się, wyjeżdżam, na stałe. - powiedziałam, nie spuszczając z niego wzroku. Ten tylko stał i patrzył na mnie a jego oczy zaszkliły się. Wyjaśniłam mu całą sytuację, po czym mocno wtuliłam się w jego umięśnioną klatkę piersiową.
- Zayn, mam coś dla Ciebie, a właściwie to jest dla chłopaków, głównie do Harre'go. - powiedziałam po czym wyciągnęłam z mojej kieszeni kopertę, wręczając mu ją do dłoni. - Nie mam serca, żeby żegnać się z nimi wszystkimi, a zwłaszcza z Harry'm. Nie martw się słonko.. - dodałam z lekkim uśmiechem, wycierając pojedynczą łzę z jego policzka.
- Będzie mi Ciebie strasznie brakowało.. - powiedział, jeszcze mocniej tuląc mnie do siebie.
- Mi Ciebie też, bardzo.. - wyszeptałam, chwytając go za dłoń. - Zayn, dziękuję Ci za wszystko. Dziękuję za to, że zawsze mogłam na Ciebie liczyć, za to, że zawsze mi pomagałeś, kiedy tego potrzebowałam, że mnie zawsze wspierałeś,  opiekowałeś się mną, nie pozwoliłeś skrzywdzić. Dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiłeś. Kocham Cię Zayn. Nie żałuję żadnej chwili spędzonej z 

Tobą, nie żałuję Twojego pocałunku, dotyku. Niczego. Kocham Cię bardzo mocno, ale wiesz, że moje serce w całości jest oddane Harre'mu. Wiem, że byłabym z Tobą szczęśliwa, ale nie mogę. Za bardzo go kocham i nie wyobrażam sobie bez niego życia. Właściwie to bez.. Was. Nie potrafię przestać kochać Harre'go. To zbyt silne. I za to cię przepraszam. Za to, że nie mogę sprawić, żebyś był ze mną szczęśliwy. - powiedziałam, po czym przejechałam delikatnie wierzchem dłoni po jego policzku.
- Też Cię kocham maleńka. Całym moim sercem. - mówił łamiącym się głosem, 

ale z lekkim uśmiechem, kładąc moją dłoń na jego sercu. - Wiem,że go kochasz. Wiem, jak ci na nim zależy. Ja już się z tym pogodziłem i dobrze wiesz, że dla mnie najważniejsze jest Twoje szczęście. - powiedział cicho. Ja lekko podniosłam się na palcach, chwyciłam go za tył głowy, przysunęłam do siebie i musnęłam jego usta. Poczułam jego uśmiech. Przyciągnął mnie mocniej do siebie i pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny, tak jak wtedy, gdy zabrał mnie na zakupy. Ja błądziłam rękoma po jego ciemnych włosach, a ten mocno trzymał mnie przy sobie.
- Kocham, gdy to robisz. - powiedział, odrywając się ode mnie po czym uśmiechnął się. Staliśmy kilka minut wtuleni w siebie. Czułam jak biło od niego ciepło i przysłuchiwałam się biciu jego serca.
- Muszę już iść.. - wyszeptałam, unosząc głowę do góry i znowu skupiając swój wzrok na nim.
- Dbaj o siebie i proszę mieć ze mną cały czas kontakt. - powiedział,zakładając mi za ucho kosmyk włosów. - Wiem, że to spotkanie, nie jest naszym ostatnim.
- Mam nadzieję. Ty też o siebie dbaj. Dam ci znać, kiedy będę już na miejscu. Kocham Cię.. - powiedziałam znowu łamiącym się głosem, po czym złożyłam na jego ustach ostatni pocałunek.
- Też cię kocham mała. - odpowiedział, po czym przejechał palcem po moich wargach. - W głębi duszy mam nadzieję, że wrócisz do nas i ułożysz sobie w końcu życie z Harry'm.
- Dbajcie o siebie wszyscy.- powiedziałam cicho, po czym z trudem puściłam

 jego dłoń i odeszłam. Zrobiłam kilka kroków i odwróciłam się. Zayn zrobił to samo w tym samym momencie.
- Pamiętaj o kopercie! - krzyknęłam po czym puściłam mu buziaka w powietrzu, a on zrobił to samo. Odwróciłam się ponownie w swoją stronę i ruszyłam do domu. Po zaledwie kilku minutach byłam już w środku. Zobaczyłam James'a siedzącego na kanapie założonymi rękoma.
- James? - spytała zdziwiona. Ten lekko wystraszył się i szybko odwrócił w moją stronę. Wstał  i podszedł do mnie szybkim krokiem, przytulając mnie mocno do siebie.
- Co ty tutaj robisz? - spytałam.
- Przyjechałem. W końcu jutro wylatujemy. Musiałem pomóc w pakowaniu rzeczy. A ty już masz wszystko gotowe?
- Tak, mam. - odpowiedziałam smutno. Ten objął mnie ramieniem i ruszyliśmy na górę do mojego pokoju. Wolnym krokiem weszliśmy i rozejrzeliśmy się  po pokoju.
- Chyba jakieś cholerne fatum wisi nade mną.. Nic mi nie wychodzi. A kiedy już zaczęło mi się coś układać, to całe życie przewraca mi się do góry nogami. - powiedziałam siadając na łóżku.
- Nikt się tego nie spodziewał młoda. - powiedział mój brat, siadając obok mnie i przytulając do siebie.
- Co teraz zrobimy? James, zostawiam tu ich wszystkich. Znowu będę sama.. - wymruczałam, wycierając kolejne łzy.
- Masz mnie. Musimy dać radę. Nikomu nie jest łatwo. Musimy wspierać tatę, mamę.. - mówił.
- Ja nie mam siły. Nie mam siły na to wszystko. - powiedziałam szlochając.
- Damy radę. Razem na pewno damy radę. - powiedział po czym pocałował mnie w czoło. - A teraz chodź. Musimy spakować wszystkie walizki, jechać do szpitala a potem na lotnisko. - powiedział wstając i podał mi rękę. Następnie zabraliśmy moje walizki i ruszyliśmy na dół. Psychicznie nie mogłam wytrzymać tego, że zostawiam to wszystko. Nie mogłam zrozumieć dlaczego los kładzie mi na drodze do szczęścia, aż tak wielkie przeszkody.


----------------------------------------------------------------

Cześć Kochani! :) Mamy już 23 rozdział.. Jak to niesamowicie szybko leci :) Dziękuję za wszystkie komentarze od Was! Kolejny rozdział dodam w niedzielę, o ile mi się uda, bo chorowałam tydzień i muszę nadrobić zaległości w szkole :( Jeśli nie zdążę w niedzielę to będzie dopiero za tydzień w piątek lub sobotę. Ale postaram się jak tylko będę mogła :) Czekam na Wasze opinie w komentarzach :) 
A tymczasem chcę Was jeszcze zaprosić na mojego nowego, kolejnego bloga, tak jak Wam wspominałam pod ostatnim rozdziałem. Pojawili się już bohaterowie i prolog :) Mam nadzieję, że tam również ze mną będziecie ♥ Oto adres: 


  Jeśli macie jakieś pytania dotyczące mnie, bloga, rozdziałów czy czegokolwiek, śmiało możecie pytać, chętnie na nie odpowiem :) 



xoxo


wtorek, 13 listopada 2012

Rozdział 22

Z perspektywy Victorii

- No w końcu Vic! - powiedziała Nicole, stojąc przy szkolnej szafce.
- Przepraszam, ale niestety za późno dzisiaj wstałam. - powiedziałam zdyszana, gdyż biegłam do szkoły by się nie spóźnić. Podeszłam do Nic i Ashley i przywitałam się z nimi. W tej samej chwili zadzwonił dzwonek na lekcję. Pierwszą lekcją była historia, która była nudna jak zawsze. Weszłam do klasy i skierowałam się do ławki, w której niestety musiałam usiąść z Chris'em. Bezszelestnie opadłam na krzesło i nasze oczy spotkały się ze sobą. Można było zobaczyć u niego żal, jednak na mnie to nie działało. Nie miał prawa się tak do mnie odezwać w parku  i nigdy nie tolerowałam takiego zachowania. Zbyłam go, karcąc wzrokiem i odwróciłam się w druga stronę. Siedziałam zapatrzona pusto przed siebie i bawiłam się sercem wiszącym na mojej szyi, które dostałam od Harre'go. W moich myślach zaczęła się pojawiać sytuacja jaka zdarzyła się między mną a Zayn'em na zakupach. Rozmawialiśmy o tym i oby dwoje postanowiliśmy, że  o tym zapominamy. Potem zaczęliśmy się z tego trochę śmiać, nawet nie wiemy dlaczego. To było dość dziwne. Ale czy żałuję? Szczerze mogę odpowiedzieć, że nie. Wiedziałam, że nie powinnam tak mówić, ale tak czułam.Kompletnie nie żałowałam tego co stało się między mną a Zayn'em. Wtedy budziła się we mnie taka sama namiętność i odwzajemniałam każdy jego ruch, czyn. Nie powinno tak być, bo w końcu jesteśmy przyjaciółmi, a ja kocham Harre'go i jego uczucia do niego są niezmienione. Jednak Zayn był tak przystojnym i pociągającym mężczyzną, że nie umiałam mu się oprzeć. Co z Harry'm? Nie wiedziałam, a w mojej głowie zaczęły pojawiać się wątpliwości, które od razu odpędziłam z myśli. Kochałam go nad życie, ale nie chciałam na niego dłużej czekać. Po prostu nie mogłam.Czekałam na niego już zbyt długo i nie miałam siły się już zastanawiać czy będziemy kiedyś razem i czego mam oczekiwać. Zayn był moim najlepszym przyjacielem, który zawsze mi pomagał. Ale co ja tak na prawdę do niego czułam? Czy to tylko relacje przyjacielskie? Nie potrafiłam odpowiedzieć sobie teraz na to pytanie i to chyba było w tym wszystkim najgorsze. Nim się obejrzałam był już koniec lekcji. Wyszłam z klasy w oczekiwaniu na dziewczyny, jednak wyprzedził je Chris.
- Vic, zaczekaj. - powiedział chwytając mnie za rękę.
- Zostaw mnie w spokoju. - powiedziałam wrogo, sprawnie wyrywając mu się i ruszając przed siebie.
- Victoria, proszę cię, daj mi chociaż minutę proszę. - powiedział, szybko ruszając przede mnie i chwytając mnie za ramiona, by móc popatrzyć mi w oczy.
- Ty już swoje powiedziałeś. Wystarczy. - odpowiedziałam, patrząc mu prosto. Chciałam mu się wyrwać, ale on nie pozwolił mi na to.
- Przepraszam Cię. Przepraszam za to co powiedziałem. 

Wiem, że nie powinien. Ale to były emocje. Pierwsza moja myśl to było to, że kochasz właśnie jego, a nie mnie. Tak chciałbym być na jego miejscu. Nie dochodziło to do mnie. Wiem, że źle zrobiłem, ale nie mogę cofnąć czasu. Dam ci już spokój, ale po prostu chcę żebyś mi wybaczyła to co powiedziałem. Wiedz, że mówię to szczerze i nie chciałem. - mówił jednym tchem.
- Dobrze, zgoda. Tylko nie oczekuj teraz ode mnie nie wiadomo czego, bo powiedziałeś o kilka słów za dużo a ja jestem dość pamiętliwa. - odpowiedziałam. 
- Rozumiem. - powiedział, smutno przy tym wzdychając. - Ale kumplami chyba być możemy, prawda? - spytał z nadzieją.
- Możemy. - powiedziałam, a on nieśmiało przytulił mnie szepcąc ciche "dziękuję". Odeszłam i od razu wpadłam na dziewczyny, które już znajdowały się koło mnie.
- A ten to czego chciał? - spytała Ashley, dyskretnie wskazując głową na Chris'a, którego postać powoli zanikała na korytarzu pełnym ludzi.
- Przeprosić. - powiedziałam krótko.
- Co za idiota. - syknęła Nic. - Może jeszcze chciał żebyś rzuciła mu się w ramiona i krzyknęła: "Och tak Chris, wybaczam Ci to wszystko, bądźmy razem!" - wykrzyczała, na co my z Ashley tylko lekko się zaśmiałyśmy z naszej przyjaciółki. Dzień w szkole minął mi w miarę szybko, ponieważ byliśmy zwolnieni z dwóch ostatnich lekcji, gdyż naszej nauczycielce wypadła jakaś ważna rodzinna sprawa. Po około 30 minutach byłam już w domu. Weszłam do pomieszczenia, gdzie była głucha cisza. Znowu nikogo nie było w domu, więc zapowiadał się kolejny dzień spędzony samotnie. James wyjechał już do Paryża, bo nie mógł opuszczać wielu godzin zajęć. Co najważniejsze, przed wyjazdem załatwił sprawę z Ashley i są razem. Bardzo mnie to cieszyło, ale też bałam się, że zasięg tylu kilometrów od siebie zrobi swoje i może coś między nimi namieszać. Ale ja wiem, że James będzie się starał jak tylko będzie mógł, bo moja przyjaciółka bardzo zamąciła mu w głowie. Ja już tęskniłam za moim bratem. Kiedy był w domu było zupełnie inaczej. Nie czułam, że jestem sama i miał tyle energii, którą wszystkich zarażał, że to było nie do pomyślenia. Po chwili już znalazłam się w moim  pokoju. Rzuciłam torbę koło biurka i przebrałam się w luźniejsze ciuchy po domu. Zeszłam na dół, aby obejrzeć telewizję, ale rozległ się dzwonek, co znaczyło, że ktoś właśnie przyszedł. Otworzyłam drzwi i w jednej sekundzie moje serce zaczęło bić coraz szybciej, gdyż moim oczom ukazał

 się Harry, który właśnie opierał się o futrynę.
- Harry? - spytałam zdziwiona.
- Cześć Vic. - powiedział z lekkim uśmiechem. Uwielbiałam go właśnie takiego. Był tak seksowny i pociągający z nieśmiałym uśmiechem na swojej delikatnej twarzy, że miałam ochotę zaciągnąć go do środka. - Mogę wejść? - spytał nieśmiało.
- Czego chcesz? - spytałam, udając lekką złość, by pokazać mu, że jeszcze nie zapomniałam o sytuacji z mojej imprezy.
- Chcę porozmawiać. - powiedział łagodnie, przez co nogi znowu zaczęły uginać się pode mną. Już nie miałam siły mu odmawiać, więc lekko odsunęłam się na bok tym samym wpuszczając loczka do środka. Weszliśmy do salonu i obydwoje opadliśmy na miękkiej kanapie.
- Victoria, chciałbym przeprosić. - zaczął nieśmiało i chyba był lekko poddenerwowany, bo zaczął się bawić swoimi palcami.
- Cholera, czemu wy mnie tak wszyscy przepraszacie?! - uniosłam się lekko. - Nie potrzebuję waszych pieprzonych przeprosin, tylko żebyście się zachowywali jak ludzie. - powiedziałam głośno w nerwach. Nie zależało mi na przeprosinach każdego z osobna tylko, aby myśleli nad tym, co oni robią, bo najpierw powinno się myśleć, a potem robić.
- Wiem, że według Ciebie nie powinienem uderzać Chris'a. Przepraszam za to, że popsułem ci trochę imprezę. - mówił skruszony.
- Nie możesz decydować z kim mogę się umawiać, a z kim nie. - powiedziałam już spokojnie, patrząc mu w oczy.
- Wiem. -  wyszeptał, opuszczając głowę. - Ale nie myśl sobie, że żałuję, że walnąłem temu palantowi, bo tak nie jest. Należało mu się. - dodał, podnosząc głowę i lekko uśmiechnął się triumfalnie. Ja odwzajemniłam jego uśmiech, ponieważ mi samej zachciało się już śmiać z Harre'go, który wyglądał jak małe, słodkie dziecko, które właśnie ukradło lizaka.
- Nie będę już nic mówić na ten temat. - powiedziałam i machnęłam ręką.
- Vic, mogę jeszcze powiedzieć jedną rzecz? Tylko proszę nie złość się na mnie o to. - powiedział błagalnie, na co ja twierdząco skinęłam głową. - On nie pasuje do Ciebie, uwierz mi. Zależy mi na Twoim szczęściu, dlatego to zrobiłem. Chcę cię ochronić. - po tych słowach moje ciało oblała fala ciepła a ja poczułam się lekko zakłopotana, bo nie wiedziałam jak mam się zachować. Zmieszana wstałam, mówiąc:
- Napijesz się czegoś? 
- Jeśli mogę to wodę. - odpowiedział Harry z lekkim uśmiechem, bacznie mi się przyglądając. Weszłam do kuchni i z szafki znajdującej się nad zlewem, wyjęłam dwie szklanki. Nagle, trzymając je niezdarnie, jedna wypadła mi z ręki i roztrzaskała się na kawałki. Ja szybko uklękłam i zaczęłam zbierać większe kawałki szkła, który były roztrzaskane na płytkach w kuchni. Biorąc do ręki jedno z nich mocno skaleczyłam się. Koło mnie już znajdował się Harry.
- Po co to ruszałaś, wiedziałem, że się skaleczysz. - powiedział chwytając mnie za rękę i podnosząc do góry. - Trzeba ci to opatrzyć. Gdzie masz jakąś apteczkę? - spytał.
- Daj spokój, nie trzeba, to tylko draśnięcie. Przemyję wodą i wszystko będzie w porządku. - odpowiedziałam szybko, częściowo kłamiąc, ponieważ rana była dość głęboka i czułam mocny ból. Harry tylko zmierzył mnie piorunującym wzrokiem. - No dobra, jest w tamtej szafce. - odpowiedziałam, wskazując palcem na jedną z szafek. Lekko podskoczyłam, by usiąść na blacie. Po chwili Harry starannie zaczął opatrywać mi krwawiące miejsce. Ja lekko skrzywiłam się, gdyż czułam jak mnie to szczypie. Zielonooki widząc to pocieszająco uśmiechnął się i powiedział:
- Już po wszystkim.
- Dziękuję. - odpowiedziałam wdzięcznie. - No, nawet ci ładnie wyszedł ten opatrunek. - powiedziałam, oglądając swój palec. Ten tylko uśmiechnął się szeroko i Harry posprzątał rozbite szkło. Mnie do tego nie dopuścił, ponieważ stwierdził, że znając mnie mogę sobie jeszcze coś zrobić. Ja tylko wzięłam napoje i usiadłam na kanapie. Czułam się wspaniale w jego towarzystwie. Cieszył mnie fakt, że chyba zaczęliśmy w miarę normalnie ze sobą rozmawiać, bo przecież często nasze rozmowy polegały na dogryzaniu sobie wzajemnie albo kończyły się po prostu kłótnią. Co prawda chciałam pokazać swoją złość w stosunku do niego trochę dłużej, ale już nie potrafiłam, gdy na niego patrzyłam. Nie potrafiłam oprzeć mu się kiedy się uśmiechał, kiedy do mnie mówił, kiedy na mnie patrzył.
- O czym tak myślisz? - spytał, opadając blisko mnie na kanapie.
- O niczym. - uśmiechnęłam się lekko. Przechyliłam się do przodu, by wziąć pilot i gdy już chciałam oprzeć się o zajmowane przeze mnie miejsce, na moje nieszczęście wylałam na Harre'go cały napój znajdujący się w jego szklance.
- Cholera! Przepraszam. - powiedziałam głośno szybko szukając jakiejś ścierki. Wstałam jak poparzona i wzięłam z kuchni coś, czym mogłabym wytrzeć koszulkę Harre'go. Wyglądałam jak idiotka i zrobiłam z siebie idiotkę. Ten nic nie robił sobie z tego, że jest cały mokry,

 tylko siedział i patrząc na mnie zaczął się śmiać. Ja podeszłam i zaczęłam wycierać jego koszulkę. - Przepraszam Cię. Nie chciałam. Jesteś cały mokry. - mówiłam bardzo szybko. - Cholera, mam dzisiaj przy Tobie chyba jakiegoś pecha.
- Vic, to tylko woda. Przy mnie? Pecha? Dziękuję bardzo, jesteś miła jak zawsze. - mówił, szczerząc się od ucha do ucha.
- Może dam ci jakąś koszulkę mojego taty? Nie będziesz przecież siedział w mokrej. - powiedziałam, drapiąc się po głowie.
- Nie trzeba, zaraz pójdę do domu i się przebiorę. Nic mi nie będzie. - powiedział nadal śmiejąc się ze mnie.
- Na dworze jest zimno. Daj spokój, nie będziesz chodził w mokrych ubraniach. Chodź. - powiedziałam i chwyciłam go za rękę ciągnąc za sobą na górę. Weszliśmy do mojego pokoju, Harry usiadł na krześle, a ja zaczęłam szukać w szafie jakiejś większej koszulki. Czasami podbierałam kilka mojemu tacie, więc miałam ich kilka w swojej garderobie. Cały czas czułam na sobie wzrok loczka przez co czułam się lekko skrępowana. Odwróciłam się a ten siedział oparty na łokciach na moim łóżku.
- Proszę. Powinna być w miarę dobra. - powiedziałam, podając mu zwykły czarny t-shirt. Harry wstał i powoli zdjął z siebie mokre ubranie. Stał przede mną i patrzył mi w oczy uśmiechając się zalotnie. Ja gdy zobaczyłam jego pięknie wyrzeźbione ciało stałam jak wryta i po raz drugi

 oblała mnie fala ciepła. Zawsze nie mogłam nadziwić się tym widokiem. Miałam wrażenie, że specjalnie nie ubiera suchej koszulki, by mnie rozproszyć. Podszedł do mnie krok bliżej, przez co byliśmy bardzo blisko siebie.
- Nadal to masz i nosisz. - powiedział chwytając w palce wisiorek, który dostałam od niego na moje osiemnaste urodziny. Nie rozstawałam się z tym ani na chwilę i cały czas nosiłam na szyi.
- No jak widzisz. - powiedziałam cicho cały czas wbijając wzrok w jego umięśnioną klatkę piersiową.
- Myślałem, że tego nie założysz. - powiedział z lekkim uśmiechem, chwytając mnie delikatnie za podbródek i tym samym zmuszając mnie bym na niego spojrzała. Na jego twarzy malował się uśmiech. Uśmiech ten, który, zawsze lubiłam. Delikatny, seksowny i pociągający. Ten sam, który ujrzałam na początku naszej znajomości.
- Harry, ubierz się. - powiedziałam zmieszana całą sytuacją, lekko śmiejąc się przy tym. W tej chwili już wiedziałam, że robi to celowo. Dobrze wiedział, że mam do niego cholerną słabość. Dobrze wiedział, jak kocham go całego, jak kocham jego uśmiech, jak kocham jego ciało, jak kocham jego dotyk, jak kocham wszystko co związane z nim. Przejechał palcem po moim policzku, a ja lekko przymknęłam oczy, jakbym miała odpłynąć.
- Vic, kim mi teraz tak na prawdę dla siebie jesteśmy? - spytał mnie nie przestając dotykać mojej twarzy. Ja szybko odwróciłam się chcąc odejść od niego, ale on był szybszy. Gdy już się odwróciłam, chwycił mnie i przyciągnął do siebie. Przejechał czubkiem nosa po moim karku, przez co poczułam jak przyjemny dreszcz przechodzi całe moje ciało.
- Przyjaciółmi.. - wyszeptałam najciszej jak mogłam, lekko odchylając głowę do tyłu zamykając przy tym oczu.
- Nie bądź śmieszna Vic. Oboje wiemy, że tak nie jest. - odpowiedział, a ja czułam jego oddech i uśmiech na swoim ciele. Lekko musnął mój kark swoimi ustami, przez co ja czułam się jakbym odpływała. Nagle usłyszałam jak na dole drzwi zamykają się i rozpoznałam głos mojej mamy. Szybko oderwałam się od Harre'go.
- Teraz na prawdę lepiej się ubierz, jeśli nie chcesz żeby moja mama zobaczyła nas  w niezręcznej sytuacji. - powiedziałam wskazując na niego palcem i uśmiechając się przy tym. Mokrą koszulkę wzięłam do łazienki i powiesiłam na grzejniku. Po chwili wyszłam z niej i obydwoje z Harry'm zeszliśmy na dół. A w salonie siedziała moja mama. Jej mina nie wróżyła niczego dobrego. Od razu odwróciła się w naszą stronę.
- Dzień dobry. - przywitał się grzecznie Harry.
- O, Harry, hej. - odpowiedziała moja mama. Po jej minie dało się poznać,że jest zdziwiona obecnością Harre'go. Zawsze go lubiła, przez co loczek dobrze się z nią dogadywał.
- Ja już pójdę. - wyszeptał. - Koszulkę oddam przy okazji i wezmę też przy okazji swoją jak będzie już sucha.
-  Dobrze. - odpowiedziałam miło. - I jeszcze raz przepraszam za moją niezdarność. - powiedziałam, odprowadzając go do drzwi.
- Nie szkodzi. Ja to lubię. - uśmiechnął się zalotnie i cmoknął mnie w policzek na pożegnanie. Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie spoglądając z uśmiechem do góry. Czułam się jak w śnie i cieszyłam się jak małe dziecko dzisiejszą wizytą Harre'go. Przez to znowu poczułam jego bliskość i znowu pojawiła się we mnie nadzieja, która w ostatnim czasie zaczęła znikać. Przez myśl przeleciał mi Zayn, zupełnie nie wiem dlaczego. Szybko potrząsnęłam głową i ruszyłam do salonu, gdzie siedziała moja mama. Usiadłam obok niej i chwyciłam za rękę. W jej oczach zobaczyłam łzy. W jednej sekundzie moje serce zaczęło bić szybciej.
- Mamo, co się stało? - spytałam, głaskając ją po dłoni. - I co tu robisz o tej porze? I gdzie jest w ogóle tata? - pytałam dalej.
- Vic.. - zaczęła moja mama szlochając, a ja siedziałam uważnie jej się przyglądając, czekając na jakąkolwiek odpowiedź.

 
-----------------------------------------------------------

Cześć Kochani! Siedzę chora w domu w związku z czym napisałam dla Was rozdział :) Miałam dodać go wczoraj, ale nie dokończyłam pisać, ponieważ bardzo źle się czułam. Słuchajcie, do końca opowiadania zostało jeszcze mnie rozdziałów, niż Wam napisałam pod poprzednim rozdziałem, a mianowicie przewiduję jeszcze około 4 rozdziałów. Wiele z Was nie było zadowolone (nie ukrywam, że cieszy mnie to, bo to znaczy, że chyba jednak troszeczkę lubicie to co u mnie czytacie:*) , ale chcę Was uspokoić, bo ja już przygotowałam dla Was kolejnego bloga, z kolejnym opowiadaniem :) Mam już bohaterów, także niedługo podam Wam link.Mam nadzieję, że również będziecie go czytać i odwiedzać :) 
A jak Wam się podoba ten rozdział? Czekam na Wasze komentarze! :) Im więcej ich będzie, tym szybciej pojawi się kolejny rozdział :)
  Jeśli macie jakieś pytania dotyczące mnie, bloga, rozdziałów czy czegokolwiek, śmiało możecie pytać, chętnie na nie odpowiem :) 


Mój twitter: https://twitter.com/unrealdreamm
Mój tumblr:
http://unrealdreamm.tumblr.com/ 

xoxo