- Mamo, powiesz mi w końcu co się dzieje? - spytałam drżącym głosem.
- Victoria.. M-My.. - mówiła cały czas płacząc. - Tata dzisiaj znowu źle się poczuł w pracy, a ostatnio byliśmy zrobić wszelkie badania. Leży tam teraz w szpitalu i czeka.. Victoria, wyszło na badaniach, że ma poważną wadę serca. - mówiła cały czas chowając swoją zapłakaną twarz w dłoniach. - Jest potrzebny przeszczep.. On bez tego nie przeżyje. - po tych słowach siedziałam nie dowierzając temu co właśnie powiedziała moja mama. - Ale to nie wszystko.. Mamy już dawcę. To cud, że się znalazł. Ale operacja wypadałaby za 3 dni.. I tutaj.. Córciu, ja nie wiem jak mam ci to powiedzieć.. - mówiła załamana. - My musimy się przeprowadzić.
- Mamo, co ty do mnie mówisz? - mówiłam prawie niedosłyszalnie, przecierając swoją twarz całą mokrą od łez.
- Ta operacja musi być przeprowadzona w Meksyku, w najlepszej klinice. Nigdzie indziej nie może być przeprowadzona, a to jest jedyna szansa.. Potem ojciec musi mieć regularne rehabilitacje. Nie mamy pewności czy to wszystko pójdzie dobrze, a ojciec więcej podróży nie da rady znieść. Vic, tak mi przykro..
- Powiedz mi, że to nie prawda, proszę. - powiedziałam patrząc głęboko w jej oczy całe zalane łzami. - Mamy tak po prostu wyjechać? Jutro? Mam znowu zostawić przyjaciół, dziewczyny, chłopaków, szkołę?! Mamo, co ty mówisz! - zaczęłam krzyczeć. Powoli zaczęłam popadać w histerię.
- Ja wiem, że to może ci się wydawać niemożliwe.. Ale kochanie, tak niestety jest. Nie mamy innego wyjścia. To jest jedyna szansa dla taty. - mówiła, chwytając moją drżącą dłoń.
- Ale wrócimy, prawda? - spytałam cicho, z ostatnią nadzieją w głosie.
- Na razie musimy tam zostać na stałe, co będzie dalej, czas nam pokaże. Dom tutaj zostawimy, nie będziemy go sprzedawać, mamy oszczędności więc to nam starczy. James na razie pojedzie z nami.
- Mamo, ja już jedne osoby zostawiłam, przyjaciół, których straciłam. Ja nie chcę tego przeżywać po raz kolejny! Dlaczego wy mi to robicie.. - powiedziałam, cała zalana łzami, zwijając się w kłębek. Moja mama usiadła koło mnie i mocno mnie przytuliła, również zalewając się łzami.
- Skarbie, musimy. Dla taty.. - wyszeptała mi do ucha, a następnie całując je.
- Wiem. - odpowiedziałam znowu prawie niedosłyszalnie. Moja mama siedziała ze mną, próbując mnie uspokoić. Była godzina 16. Ja ruszyłam do swojego pokoju, a mama pojechała do szpitala. Nie wiedziałam za co mam się zabrać. Wydawało mi się jakbym śniła, jakby to był jakiś cholerny koszmar. Nie mogłam się pozbierać sama w sobie. Wzięłam z pod łóżka moje dwie wielkie walizki, z których jeszcze tak nie dawno rozpakowywałam się w naszym nowym domu. Cieszyłam się, że może faktycznie będzie nam tu lepiej. Akurat kiedy wszystko zaczęło mi się układać nagle spada na nas tak ogromny ciężar. Musiałam zostawić moje dwie przyjaciółki-Nicole i Ashley. Musiałam zostawić tych pięciu wariatów, których kocham. Musiałam zostawić Harre'go, Zayn'a. Dwóch najważniejszych dla mnie mężczyzn, których na prawdę kochałam. Nie mogłam powstrzymać łez, które mimowolnie lały się z moich oczu. Zaczęłam pakować swoje ubrania i wszystkie potrzebne rzeczy. Wiedziałam, że musiałam jakoś powiedzieć to wszystko dziewczynom i chłopakom. Podeszłam do lustra znajdującego się w mojej łazience. Zobaczyłam swoje odbicie. Twarz była blada, a oczy całe czerwone od płaczu.
- Dasz radę. - powiedziałam sama do siebie, jednak po chwili rozpłakałam się jeszcze bardziej. Podeszłam do biurka i usiadłam na krześle, wyciągając z szuflady kartki białego papieru i czarny długopis. Postanowiłam, że najlepiej będzie, gdy napiszę do chłopców list, w którym im wszystko wyjaśnię. Niestety nie miałabym serca, by się z nimi rozstać. Z dziewczynami musiałam pożegnać się osobiście, gdyż na pewno by mi tego nie wybaczyły. Wiedziałam, że muszę się spotkać jeszcze z Zayn'em by wyjaśnić mu coś co powinnam. Zaczęłam pisać dwoma słowami, jednak każde kolejne słowo napisane przeze mnie było bez sensu. Kilka białych kartek zwiniętych w kulkę leżało na podłodze. Łzy cały czas cisnęły mi się do oczu, przez co widziałam jak przez mgłę. To było idiotyczne, pisać list. Stchórzyłam? Nie, nie tak to można nazwać. Wiedziałam, że po prostu nie wytrzymałabym tego. Po dłuższym czasie w końcu schowałam zapełnioną kartkę do białej koperty leżącej obok mnie. Odwróciłam się na krześle i przyglądałam się mojemu pokojowi, który był już w większości pusty. Wstałam i przejechałam delikatnie ręką po pustej półce, na której leżały książki, ramki ze zdjęciami i wszelkie pamiątki. Łzy mimowolnie zalewały moją twarz. Wzięłam swój telefon do ręki i zeszłam na dół. Z wieszaka wzięłam swoją parkę, którą zarzuciłam na siebie, bo było coraz zimniej. Do ręki wzięłam, klucze, którymi zamknęłam dom. Szłam w kierunku domu Nicole, gdzie miała być tez Ashley. Umówiłam z nimi w między czasie pisząc sms-a. Na dworze było już ciemno.
Szłam wolnym krokiem, ze spuszczoną głową i z rękoma włożonymi do kieszeni w kurtce. W jednej kieszeni miałam schowany list, który wcześniej napisałam. Po kilku minutach byłam już pod domem mojej przyjaciółki. Powolnym krokiem podeszła drzwi i nie mając żadnych sił w ręce nacisnęłam na dzwonek. Miałam nadzieję, że to właśnie któraś z nich mi otworzy. Czułam wielką gulę w moim gardle, która mocno je uciskała.
- Hej Vic! - powiedziała promiennie Nicole. Ja stałam przed nią nic nie mówiąc, a na mojej twarzy po raz kolejny dzisiejszego dnia pojawiła się łza. Jej twarz od razu posmutniała. Podeszłam do niej i mocno przytuliłam się. Po chwili ruszyłyśmy na górę, gdzie czekała już Ashley. Ta widząc nas, również nic nie powiedziała. Stanęłam drzwiach i bezsilnie rozpłakałam się. Ash od raz podeszła i wszystkie trzy trwałyśmy w długim uścisku.
- Skarbie, co się stało? - spytała Ashley obejmując mnie ramieniem, kiedy już usiadłyśmy na łóżku.
- Dziewczyny.. Ja się wyprowadzam. - powiedziałam patrząc na nie. Bałam się ich reakcji.
- Vic, co ty mówisz, proszę cię.. - zaśmiała się Nicole, nie dowierzając temu co właśnie powiedziałam. - Przecież dopiero co się wprowadziłaś! - powiedziała po chwili, jakby dopiero zaczęło to do niej docierać. Ashley siedziała nic nie mówiąc i patrzyła mi prosto w oczy, czekając na to co dalej powiem.
- Mój tata.. - zaczęłam zakrywając swoją twarz na chwilę rekami, by jakoś powstrzymać łzy. - On jest chory. Ma poważną wadę serca i potrzebuje przeszczepu.Od razu znalazł się dawca, co jest cudem. Zabieg będzie za 3 dni. Wyjeżdżamy do Meksyku. Tam mój tata będzie musiał mieć wszelkie rehabilitacje, a poza tym nie wiadomo, czy ten cały zabieg się jeszcze uda.. - mówiłam cały czas płacząc. - Musimy tam zamieszkać, bo ojciec może nie znieść tych podróży i tam będzie miał koło siebie najlepszych lekarzy. Po raz kolejny muszę zostawić wszystko.. Was.. Chłopaków.. Ja nie wiem co mam zrobić, ja tego nie przeżyję. Nie dam rady.. - skończyłam cicho, wtulając się w moje przyjaciółki, które również zaczęły płakać, tak samo jak ja.
- Ale wrócisz do nas? - spytała z nadzieją Nicole.
- Na razie nie. Dopiero czas pokaże co będzie potem.
- Jakoś się wszystko ułoży, zobaczysz. - mówiła Ashley.
- Nic nie będzie już dobrze. - odpowiedziałam krótko.
- Vic, może lepiej spotkaj się z chłopakami.. - zaczęła Nic.
- Ja nie dam rady, rozumiecie? Po prostu nie potrafię.. Idę się spotkać Zayn'em, bo jego na pewno nie mogę zostawić tak po prostu. - powiedziałam cicho. Nie mogłam go zostawić tak po prostu, bo za wiele dla mnie zrobił. W między czasie zadzwoniłam do niego i na moje szczęście miał dla mnie czas. Chyba jeszcze nigdy mi nie odmówił. Po kilkudziesięciu minutach wiedziałam, że muszę się pożegnać, bo było już późno.
- Dziewczyny, obiecajcie mi, że będziemy miały ze sobą kontakt, proszę.. - wyszeptałam stojąc w drzwiach i patrząc na nie.
- Obiecujemy. - wyszeptała Nicole, zalewając się łzami.
- Uważajcie na siebie i pamiętajcie o mnie. Przyjedziecie i odwiedzicie mnie. - powiedziałam, po czym obie mocno przytuliły mnie.
- Dasz sobie radę, jesteś silna. - szepnęła Ashley, gładząc mnie po plecach. - Kochamy Cię Vic, jak siostrę.
- Też Was kocham. - powiedziałam po czym rozpłakałam się jeszcze bardziej i mocno ucałowałam obydwie. Ruszyłam przed siebie. Zostawiałam tutaj tak ważne dla mnie osoby, nie mogło to do mnie dojść. Szłam na miejsce gdzie mówiłam się z Zayne'm.Był taki fragment gdzie było mało domów i pod jednym drzewem na trawie znajdowała się mała ławeczka. Tam miałam czekać. Doszłam do wyznaczonego miejsca i zdążyłam nawet usiąść, gdyż mulat od razu znalazł się za mną.
- Co się stało Vic? - spytał mnie, chwytając za ramię i odwracając w swoją stronę. Lekko wzdrygnęłam się,bo trochę mnie wystraszył. Cały czas płakałam, patrzyłam mu się w oczy.
- Wyprowadzam się, wyjeżdżam, na stałe. - powiedziałam, nie spuszczając z niego wzroku. Ten tylko stał i patrzył na mnie a jego oczy zaszkliły się. Wyjaśniłam mu całą sytuację, po czym mocno wtuliłam się w jego umięśnioną klatkę piersiową.
- Zayn, mam coś dla Ciebie, a właściwie to jest dla chłopaków, głównie do Harre'go. - powiedziałam po czym wyciągnęłam z mojej kieszeni kopertę, wręczając mu ją do dłoni. - Nie mam serca, żeby żegnać się z nimi wszystkimi, a zwłaszcza z Harry'm. Nie martw się słonko.. - dodałam z lekkim uśmiechem, wycierając pojedynczą łzę z jego policzka.
- Będzie mi Ciebie strasznie brakowało.. - powiedział, jeszcze mocniej tuląc mnie do siebie.
- Mi Ciebie też, bardzo.. - wyszeptałam, chwytając go za dłoń. - Zayn, dziękuję Ci za wszystko. Dziękuję za to, że zawsze mogłam na Ciebie liczyć, za to, że zawsze mi pomagałeś, kiedy tego potrzebowałam, że mnie zawsze wspierałeś, opiekowałeś się mną, nie pozwoliłeś skrzywdzić. Dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiłeś. Kocham Cię Zayn. Nie żałuję żadnej chwili spędzonej z
Tobą, nie żałuję Twojego pocałunku, dotyku. Niczego. Kocham Cię bardzo mocno, ale wiesz, że moje serce w całości jest oddane Harre'mu. Wiem, że byłabym z Tobą szczęśliwa, ale nie mogę. Za bardzo go kocham i nie wyobrażam sobie bez niego życia. Właściwie to bez.. Was. Nie potrafię przestać kochać Harre'go. To zbyt silne. I za to cię przepraszam. Za to, że nie mogę sprawić, żebyś był ze mną szczęśliwy. - powiedziałam, po czym przejechałam delikatnie wierzchem dłoni po jego policzku.
- Też Cię kocham maleńka. Całym moim sercem. - mówił łamiącym się głosem,
ale z lekkim uśmiechem, kładąc moją dłoń na jego sercu. - Wiem,że go kochasz. Wiem, jak ci na nim zależy. Ja już się z tym pogodziłem i dobrze wiesz, że dla mnie najważniejsze jest Twoje szczęście. - powiedział cicho. Ja lekko podniosłam się na palcach, chwyciłam go za tył głowy, przysunęłam do siebie i musnęłam jego usta. Poczułam jego uśmiech. Przyciągnął mnie mocniej do siebie i pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny, tak jak wtedy, gdy zabrał mnie na zakupy. Ja błądziłam rękoma po jego ciemnych włosach, a ten mocno trzymał mnie przy sobie.
- Kocham, gdy to robisz. - powiedział, odrywając się ode mnie po czym uśmiechnął się. Staliśmy kilka minut wtuleni w siebie. Czułam jak biło od niego ciepło i przysłuchiwałam się biciu jego serca.
- Muszę już iść.. - wyszeptałam, unosząc głowę do góry i znowu skupiając swój wzrok na nim.
- Dbaj o siebie i proszę mieć ze mną cały czas kontakt. - powiedział,zakładając mi za ucho kosmyk włosów. - Wiem, że to spotkanie, nie jest naszym ostatnim.
- Mam nadzieję. Ty też o siebie dbaj. Dam ci znać, kiedy będę już na miejscu. Kocham Cię.. - powiedziałam znowu łamiącym się głosem, po czym złożyłam na jego ustach ostatni pocałunek.
- Też cię kocham mała. - odpowiedział, po czym przejechał palcem po moich wargach. - W głębi duszy mam nadzieję, że wrócisz do nas i ułożysz sobie w końcu życie z Harry'm.
- Dbajcie o siebie wszyscy.- powiedziałam cicho, po czym z trudem puściłam
jego dłoń i odeszłam. Zrobiłam kilka kroków i odwróciłam się. Zayn zrobił to samo w tym samym momencie.
- Pamiętaj o kopercie! - krzyknęłam po czym puściłam mu buziaka w powietrzu, a on zrobił to samo. Odwróciłam się ponownie w swoją stronę i ruszyłam do domu. Po zaledwie kilku minutach byłam już w środku. Zobaczyłam James'a siedzącego na kanapie założonymi rękoma.
- James? - spytała zdziwiona. Ten lekko wystraszył się i szybko odwrócił w moją stronę. Wstał i podszedł do mnie szybkim krokiem, przytulając mnie mocno do siebie.
- Co ty tutaj robisz? - spytałam.
- Przyjechałem. W końcu jutro wylatujemy. Musiałem pomóc w pakowaniu rzeczy. A ty już masz wszystko gotowe?
- Tak, mam. - odpowiedziałam smutno. Ten objął mnie ramieniem i ruszyliśmy na górę do mojego pokoju. Wolnym krokiem weszliśmy i rozejrzeliśmy się po pokoju.
- Chyba jakieś cholerne fatum wisi nade mną.. Nic mi nie wychodzi. A kiedy już zaczęło mi się coś układać, to całe życie przewraca mi się do góry nogami. - powiedziałam siadając na łóżku.
- Nikt się tego nie spodziewał młoda. - powiedział mój brat, siadając obok mnie i przytulając do siebie.
- Co teraz zrobimy? James, zostawiam tu ich wszystkich. Znowu będę sama.. - wymruczałam, wycierając kolejne łzy.
- Masz mnie. Musimy dać radę. Nikomu nie jest łatwo. Musimy wspierać tatę, mamę.. - mówił.
- Ja nie mam siły. Nie mam siły na to wszystko. - powiedziałam szlochając.
- Damy radę. Razem na pewno damy radę. - powiedział po czym pocałował mnie w czoło. - A teraz chodź. Musimy spakować wszystkie walizki, jechać do szpitala a potem na lotnisko. - powiedział wstając i podał mi rękę. Następnie zabraliśmy moje walizki i ruszyliśmy na dół. Psychicznie nie mogłam wytrzymać tego, że zostawiam to wszystko. Nie mogłam zrozumieć dlaczego los kładzie mi na drodze do szczęścia, aż tak wielkie przeszkody.
----------------------------------------------------------------
Cześć Kochani! :) Mamy już 23 rozdział.. Jak to niesamowicie szybko leci :) Dziękuję za wszystkie komentarze od Was! Kolejny rozdział dodam w niedzielę, o ile mi się uda, bo chorowałam tydzień i muszę nadrobić zaległości w szkole :( Jeśli nie zdążę w niedzielę to będzie dopiero za tydzień w piątek lub sobotę. Ale postaram się jak tylko będę mogła :) Czekam na Wasze opinie w komentarzach :)
A tymczasem chcę Was jeszcze zaprosić na mojego nowego, kolejnego bloga, tak jak Wam wspominałam pod ostatnim rozdziałem. Pojawili się już bohaterowie i prolog :) Mam nadzieję, że tam również ze mną będziecie ♥ Oto adres:
+ Jeśli macie jakieś pytania dotyczące mnie, bloga, rozdziałów czy czegokolwiek, śmiało możecie pytać, chętnie na nie odpowiem :)
xoxo
Uch. No, ale jak to? Dlaczego, no...? Dlaczego to się wszystko skomplikowało :(
OdpowiedzUsuńPopłakałam się, ej ;c
No ale rodzina najważniejsza, więc nie ma co się smucić.
Ale ona wróci do nich, prawda? Do przyjaciół, do Harry'ego. Przecież oni są jak jedność...
Nie zrobisz nam tego, prawda?
Mam nadzieję, że z ojcem Vic wszystko będzie okej.
Świetny rozdział, choć smutny.
Czekam na następny :*
Załamałam się! Dosłownie! :( Praktycznie przez cały rozdział leciały mi łzy.. To naprawdę przykre,że Vic ponownie musi się wyprowadzić.. Mam nadzieję,że wróci niedługo i ułoży sobie życie z Harry'm! No i trzymam kciuki za tatę Vic, musi wyzdrowieć!!
OdpowiedzUsuńOO dziewczyno , cudo co mam więcej powiedzieć ?!
OdpowiedzUsuńMogę czekać do następnego :* Trzymaj się :)
Hey.!
OdpowiedzUsuńWiesz co... Popłakałam się, po prostu się poryczałam, kiedy czytałam ten rozdział...;( On był taki, taki... smutny...:(( Tak mi szkoda Victorii, dziewczyn i zespołu :( Ja sobie nie wyobrażam, pożegnać się z Kimś dla mnie ważnym tak na zawsze, zawsze... Ale coś mi się wydaje, że planujesz jakiś kompletny zwrot akcji i nie pozwolisz Jej tak po prostu wyjechać, że Harry na to nie pozwoli. Czuję, że jak przeczyta list od dziewczyny, to od razu ruszy za nią w pogoń, choćby miał nie zdążyć i lecieć do Meksyku. A swoją drogą to co Cię tak naszło na Meksyk.? Nie lepiej było wysłać jej ojca do Sydney(dalej, więc cięższe pożegnania i więcej łez na moich policzkach)... Dobra, gadam niestworzone rzeczy...
Jakoś nie wyobrażam sobie życia bez Tego Opowiadania... Dobra wiesz, jak się cieszę na to nowe opowiadanie :)
Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i na tym i na nowym blogu... Kocham Ciebie i Twoją twórczość.! To się nazywa "szczere wyznanie miłości" :P
Czekam i ściskam Cię mocno.! <33
czy ty wiesz że sie popłakałam jest mi tak szkoda Vic ;( mam nadzieje że Harry coś zrobi czekam na kolejny xx
OdpowiedzUsuńserdecznie zapraszam na reaktywowane opowiadanie na amore-immortale.blogspot.com!
OdpowiedzUsuńCo?! Wyjechać!? : OO Kurde no! Tak mi szkoda teraz Vic: ( Musi wszystkich zostawić...
OdpowiedzUsuńMam tylko taką cichą nadzieję, że nie zakończy się to dramatycznie, ale też coś przeczuwam, że będzie jakaś akcja z Harry'm ; ]
Powiem Ci, że udał ci się ten rozdział. Smutny, ale udał : ))
I jeszcze jedno: Coś mi się wydaję, że będę czytała twojego nowego blogaa :DD
;3 : * : DD
http://fans-fans-blog-o-one-direction.blogspot.com/
Nie mogę się doczekać nowego rozdziału . :D . Ale ta Vic jest głupia , mąci w głowie Zaynowi i Harremu , biedni obaj . :(
OdpowiedzUsuńMatko, ten rozdział jest taki smutny ; ( Kiedy to czytałam, to łzy mi się w oczach przez chwilę zakręciły. Wiem, że Vic powinna jechać do Meksyku i wspierać tatę i mamę, ale mimo tego mam nadzieję, że jednak nie wyjedzie ; ) Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział i postaram się także wejść na Twojego nowego bloga. Przy okazji zapraszam do siebie na rozdział wczorajszy ; )
OdpowiedzUsuńone-direction-wonderful-story.blogspot.com
smutno. a nawet bardzo.
OdpowiedzUsuńtak właściwie to nie wiem co napisać.
moim zdaniem Vic powinna spotkać siee z wszystkimi chłopakami. nie tylko z Zaynem.
przykre jest to co spotkało jej tate. ale całe szczęście dawca siee znalazł.
teraz pozostaje mi tylko czekać na rozwój sytuacji - wyjazd do Meksyku :D
czekam na następny :D
Nie tak nie może być :(( oni mają być razem. Vic mogła się spotkac z Harrym może razem by coś wymyślili :(( ja chce kolejny WESOŁY rozdział :)
OdpowiedzUsuńone-direction-is-my-love.blogspot.com/ - zostałaś nominowana . :D ♥
OdpowiedzUsuńOhh smutno smutnoo :( ja też chcę, żeby byli oni razemm :( too takie smutneee < 3
OdpowiedzUsuńzostałaś nominowana : www.zyj-swoim-zyciem.blogspot.com
tamm wszystko jest napisane Xd
Rozdział - cud, miód, malina ;*
OdpowiedzUsuńCzekam na nn ;*
Płakać mi się chcę. Boże, ale ten rozdział jest smutny. Strasznie szkoda, że Vic spotkała się z samym Zayn'em. Może gdyby Harry dowiedział się o tym wyjeździe pomógłby jakość. Na całe szczęście znalazł się dawca dla jej taty.
OdpowiedzUsuńRozdział jest fantastyczny :*
Nominowałam Cię do Libster Award. Pytania są na moim blogu :)
Usuń