Minęły już dwa dni od mojej rozmowy z Zaynem. Od tamtej pory nie rozmawiałam ani z nim, ani z Harrym. Nawet nie potrafię powiedzieć czemu. Chyba jeszcze nie mogę dopuścić do siebie tych wszystkich myśli. Chciałabym porozmawiać w końcu z loczkiem, chciałabym żeby już wszystko było jasne i ułożyło się. Tylko czy teraz potrafię to zrobić?
- Hej! Słuchasz mnie w ogóle? - powiedziała do mnie Nicole i lekko trzepnęła mnie w ramię, gdy wychodziłyśmy z sali od matematyki.
- Przepraszam, zamyśliłam się. A co do mnie mówiłaś? - spytałam przepraszającym wzrokiem.
- Pytałam co robimy dzisiaj po południu. - odpowiedziała mi Nic.
- No nie wiem, co chcecie. Na jutro nie ma nic do nauki, więc możemy gdzieś wyskoczyć. Co myślisz Ashley? - spytałam i skierowałam wzrok na Ash.
- A może wpadniecie dzisiaj do mnie? - zaproponowała.
- To o 18? - spytała Nic.
- Mi pasuje, ja jestem cały dzień w domu. - powiedziała Ash.
- Vic, muszę się o coś spytać. - zaczęła Nicole i lekko spuściła swój wzrok na dół. - Do jasnej cholery, możesz w końcu porozmawiać z Harrym? Ja już nie mogę patrzeć na ciebie i na niego jak się męczycie!
- Dziewczyny ja nie mogę się do tego zebrać, na prawdę chcę, ale brak mi sił. - powiedziałam cicho. Ashley bez słowa podeszła i objęła mnie ramieniem. Już nic nie mówiąc poszłyśmy w stronę szafki szkolnej i wzięłyśmy potrzebne książki. Czekała nas ostatnia i chyba najgorsza lekcja czyli język polski. Jak sobie pomyślę, że trzeba będzie spędzić 45 minut w klasie z tą jędzą to aż mi się robi nie dobrze. Szłyśmy w stronę klasy, bo lada moment miał zadzwonić dzwonek. Nagle ktoś uderzył mnie "z bara". Moje książki oczywiście wylądowały na ziemi. Szybko odwróciłam się i zobaczyłam znaną w całej szkole Grace. Jest to bardzo specyficzna osoba. Wszyscy znają ją chyba tylko z tego, że jest wredna i chamska. Przyjaciół żadnych nie ma, no chyba, że tą pustą, tlenioną blondynę Vannesę, która jest tak samo popieprzona jak ona. Oby dwie już nie raz "jechały" mnie w szkole wzrokiem, ale ja odwdzięczałam się tym samym, albo po prostu nie zwracałam na to uwagi. To nie są osoby godne jakiejkolwiek uwagi. Pewnie ktoś może pomyśleć dlaczego wszyscy tak traktują tą Grace, przecież to też jest człowiek i trzeba mieć do niej szacunek i takie różne rzeczy. Ja wszystko rozumiem, ale to ona pracuje na swoją opinie i swoim zachowaniem udowadnia jakim jest człowiekiem. Grace potrafi zrobić każdemu największą przykrość, ją nawet nie obchodzą uczucia innych i potrafi być tak wredna, że nawet nie da się tego powiedzieć.
- Uważaj jak chodzisz. - syknęłam do niej.
- To może ty uważaj, co?! Nie widzisz jak idę? Ustępuje się drogę, złotko! - zaśmiała się tak samo jak jej przyjaciółeczka Vanessa, która właśnie pojawiła się koło niej. - Ojej, książeczki ci upadły.. A rączka jest cała? - powiedziała ze sztuczną troską w głosie.
- Wal się. Moja ręka jest cała w porównaniu to twojego złamanego tipsa. - syknęłam cicho drugi raz i biorąc ostatnią książkę, znajdującą się na podłodze wstałam i ruszyłam do dziewczyn. Grace gdy usłyszała to co do niej powiedziałam, zrobiła lekko zdziwioną minę, a gdy spojrzała na swoją rękę, zrobiła się cała czerwona ze złości, bo jej tips rzeczywiście złamał się.
- A ta, to co od ciebie chciała? - spytała Nicole, spoglądając w stronę dwóch blondynek.
- Jak zawsze szuka zaczepki. - powiedziałam, lekko uśmiechając się. Weszłyśmy do klasy i usiadłyśmy w ławkach. Siedziałam i patrzyłam się przez okno, bo nie mogłam skupić się na lekcji. W sumie to wolałam obserwować to co dzieje się za oknem niż patrzeć na to babsko. Moje myśli oczywiście wypełniał Harry. Zaczęłam myśleć czy do niego dzisiaj napisać. Może w końcu spotkam się z nim i porozmawiamy? Im dłużej będę to odkładać tym gorzej. A on też co chwilę próbuje się do mnie dodzwonić albo czeka na chociaż jednego smsa. Tak, od tamtego czasu nie zadzwoniłam do niego ani raz, ani nie wysłałam żadnej wiadomości. Pewnie gdyby nie chłopaki, to nie wiedziałby czy jeszcze żyję. Moje myśli przerwała oczywiście Pani Tarver:
- Panno Blanc, czy ciebie nie obowiązuje obecność na lekcji? - spytała, zakładając dłonie na piersi.
- Przecież jestem obecna, właśnie pani do mnie mówi. - powiedziałam spokojnie.
- Panno Victorio Blanc. - zaczęła, wymawiając powoli i wyraźnie moje imię i nazwisko. - Jak dla mnie, jesteś w ogóle nieobecna na lekcji, jesteś mało aktywna, a z tego co widzę myślami chyba jesteś gdzie indziej. Czy chcesz w końcu wylądować u dyrektora? Bo co lekcję prosisz się o to coraz bardziej. - słysząc jej słowa, w środku gotowała się we mnie coraz większa złość. Wiedziałam, że nie mogę wybuchnąć, bo wtedy będę w jeszcze gorszej sytuacji niż jestem teraz, dlatego musiałam zachować spokój, co nie było łatwe.
- Nie, nie chcę. Przepraszam. Spróbuję być bardziej aktywna na lekcji. - powiedziałam spokojnie z wymuszonym uśmiechem, co chyba dało się zauważyć. Dalsza część lekcji minęła podobnie. Pani Tarver co chwilę zerkała na mnie a ja udawałam, ze jestem skupiona i uważam. W rzeczywistości nawet nie wiedziałam czym dzisiaj się zajmujemy. W końcu zadzwonił dzwonek na przerwę. Na tej lekcji zawsze odliczałam minuty do momentu, kiedy będę mogła wyjść z klasy. Jak zawsze z dziewczynami skierowałyśmy się w stronę szafek szkolnych, by zostawić książki i ruszyłyśmy w stronę wyjścia.
- Wiesz Vic, zawsze zastanawiam się czemu ta baba upatrzyła sobie właśnie ciebie. - powiedziała Nic, szukając czegoś w torbie.
- Ona nie musi mieć żadnego powodu. Słyszałam od wielu osób, że ona zawsze sobie wybiera "ofiarę". W naszej klasie akurat padło na mnie, ale szczerze mówiąc, to mam to w dupie. - powiedziałam, wzruszając ramionami. - Nicole jak tam z Niallem? - spytałam blondynkę, która cały czas nerwowo szukała czegoś w torbie.
- Bardzo dobrze, dzwonił do mnie na lekcji a ja nie mogłam odebrać i przed chwilą też do mnie dzwonił i do jasnej cholery nie mogę w tej torebce znaleźć nawet telefonu! - mówiła szybko i nerwowo Nic, a ja z Ashley zaśmiałyśmy się cicho. Oczywiście Nic była roztrzepana jak zawsze.
- Dziewczyny, ja napiszę dzisiaj do niego. - powiedziałam nagle, a Ash z Nicole dobrze wiedziały o kim mówię.
- No w końcu! Już myślałam, że tego od ciebie nie usłyszymy. - powiedziała Ashley, uśmiechając się i przytulając mnie. Jak zawsze wszystkie razem wracałyśmy ze szkoły do domu. W między czasie myślałam co napisać Harremu i w końcu wysłałam mu wiadomość:
" Harry, możemy się dziś spotkać? Chciałabym
porozmawiać. "
porozmawiać. "
Na odpowiedź nie musiałam długo czekać. Harry zawsze od razu odpisywał na smsy, bo nie rozstawał się ze swoim telefonem.
" Z tobą zawsze. Nawet nie wiesz
jak się cieszę, że napisałaś. Będę pod twoim
domem o 17. Xxx "
jak się cieszę, że napisałaś. Będę pod twoim
domem o 17. Xxx "
- Kiedy ty chcesz to powiedzieć? Potem już może być za późno. - usłyszałam lekko zdenerwowany głos mojej mamy.
- Chyba już teraz jest za póź.. - zaczął mój tata, ale w sekundzie przerwał, gdy mnie zobaczył.
- Na co za późno? - spytałam zaciekawiona, rzucając plecak w kąt.
- Na nic kochanie, rozmawiamy o pracy. - powiedział szybko tata. - Jak tam w szkole?
- Nawet w domu musicie o pracy rozmawiać? Dajcie sobie spokój. A w szkole jak zawsze nic ciekawego. A co wy tu w ogóle robicie? - spytałam zdziwiona, patrząc na moich rodziców.
- W pracy była jakaś awaria i dzisiaj puścili nas z tatą do domu. - powiedziała moja mama. - Kochanie, za 20 minut zejdź na obiad.
- Okej. - powiedziałam zabierając swój plecak i wyszłam po schodach, ruszając do mojego pokoju. Jak zawsze włączyłam mojego laptopa i sprawdziłam te same portale co zawsze. Za kilka minut usłyszałam jak mama woła mnie na obiad, więc zeszłam zjeść. Czas, który mijał do spotkania z Harrym strasznie mi się dłużył. Wzięłam kąpiel i w końcu zaczęłam się szykować. Włosy związałam w kucyka, rzęsy lekko pociągnęłam tuszem do rzęs a na siebie założyłam to. Chowając do kieszeni mojego iPhone'a spojrzałam na zegarek, który wskazywał 16:54. Ruszyłam więc na dół.
- Wychodzę! - krzyknęłam, zamykając drzwi. Harry lada moment miał się pojawić. Wyszłam przed ogrodzenie i stałam na chodniku, rozglądając się, czy gdzieś nie idzie. Gdy odwróciłam się w lewo, ujrzałam kilkanaście metrów ode mnie rozpędzone auto, które jechało prosto na mnie. Wiedziałam, że na ucieczkę nie mam nawet czasu. Nagle rozległ się ogromny huk i ból w całym moim ciele, a ja ujrzałam całkowitą ciemność..
-----------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie moi Kochani! Jak widzicie zmieniłam wygląd bloga. Mam nadzieję, że nie jest taki zły i podoba Wam się chociaż troszkę :) Przeraża mnie fakt, że w poniedziałek już zaczyna się szkoła, co wiąże się z tym, że rozdziały będą pojawiać się pewnie rzadziej :( Ale dobra, już o tym nie mówię. Jak tam podoba Wam się rozdział? Dajcie koniecznie znać w komentarzach! :) Love ♥
Mój twitter: https://twitter.com/unrealdreamm
xoxo