Z perspektywy Victorii
- Harry! - krzyknęłam, lekko potrząsając Harrego, który zasnął jakiś czas temu z głową na moim łóżku szpitalnym. Zaczął krzyczeć przez sen, widocznie musiało mu się coś złego śnić.
- O mój boże.. Vic. - mówił jakby zdyszany i zmęczony, całując mnie szybko po dłoni.
- Co się stało? Już spokojnie.. - mówiłam, głaszcząc go po jego brązowych lokach.
- Miałem taki koszmar.. Że.. że ty.. Nawet nie będę tego mówił.. Ale to było takie prawdziwe, jakby działo się teraz. - mówił przejęty. - Skarbie, ja chyba pojadę do domu przespać się trochę i odświeżyć. Przyjadę do ciebie od razu z rana, dobrze? Ale najpierw poczekam aż zaśniesz.- mówił, słodko mi się przyglądając,
i trzymając mnie za rękę. Nie zdążyłam mu odpowiedzieć, bo do mojej sali właśnie wszedł mój lekarz.
- Jak się czujemy? - spytał, promiennie się uśmiechając.
- O wiele lepiej. - powiedziałam, lekko zmęczona.
- Victorio.. Blanc. - zaczął starszy mężczyzna, patrząc w moją kartę. - Właśnie odebrałem twoje wyniki i są na prawdę dobre. Jeżeli wszystko będzie się nadal tak układało, a twój stan zdrowia nie ulegnie zmianie w tą nie dobrą stronę, to za tydzień myślę, że będziemy mogli cię wypuścić do domu. Teraz sobie odpocznij, bo te dzisiejsze odwiedziny dały ci w kość. Miłej nocy. - mówił, cały czas lekko się uśmiechając i powolnym krokiem udał się w stronę drzwi.
- Słyszałeś? Już niedługo będę mogła wrócić do domu. W koońcu.. - odetchnęłam z wielką ulgą. Już miałam ochotę być w domu, czułam się tutaj dziwnie.
- Cieszę się skarbie razem z tobą. - powiedział Harry cmokając mnie w policzek. Cały czas był przy mnie, nie odstępował mnie na krok, cały czas czułam jego dotyk. To było niesamowite. W ten sposób czułam jak bardzo mnie kocha, on jest właśnie moim całym światem, wiem to teraz. Moje powieki robiły się coraz cięższe, oczy mimowolnie zamknęły się. Czułam jak znuża mnie sen. Już prawie spałam, poczułam tylko jak Harry wstał.
- Kocham Cię. - wyszeptał mi do ucha, cmokając mnie w policzek i ruszył w stronę drzwi. Ja tylko uśmiechnęłam się i zapadałam w sen.
*Tydzień później*
- Skarbie masz już wszystko spakowane? - spytał Harry.
- No tak chyba tak, jeszcze tylko musimy poczekać na lekarza bo ma nam przynieść kartę. O już jest. - powiedziałam, widząc wchodzącego do sali mężczyznę ubranego w długi biały fartuch. Pod nim zawsze był ubrany elegancko, zazwyczaj był to garnitur, a na nosie miał okulary.
- Panno Blanc, to jest Pani karta zdrowia. - powiedział wręczając mi do ręki białą kartkę papieru. - Mam nadzieję, że nie spotkamy się już tutaj i życzę dużo zdrowia. Niech się Pani oszczędza i dba o siebie. - powiedział podając mi dłoń.
- Dziękuję doktorze. - powiedziałam, odwzajemniając jego uścisk.
- Niech się nią Pan opiekuje, Panie Styles. - zwrócił się do Harrego, gdy był już przy drzwiach, na co on tylko uśmiechnął się i twierdząco pokiwał głową. Harry zabrał moją torbę i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Jak zawsze opiekuńczo objął mnie ramieniem. Gdy tak robił, czułam się w stu procentach bezpiecznie. Zjechaliśmy windą i wsiedliśmy do auta loczka. Ruszyliśmy.
- Wiesz, smutno mi trochę, że moi rodzice nie przyjechali po mnie. Oczywiście są w pracy, super.. - powiedziałam, tępo patrząc się w szybę. Pogoda nas dzisiaj nie rozpieszczała, co chyba w Londynie nie jest dziwną rzeczą. Ulice były mokre od od deszczu, a w powietrzu unosił się chłód.
- Kochanie, nie przejmuj się tym. Wiem, że łatwo powiedzieć, ale oni mają taką pracę. A może będą czekać na ciebie w domu? - mówił, kładąc jedną rękę na moim kolanie a drugą trzymał kierownicę.
- Jak ja mam się tym nie przejmować? Siedzą całymi dniami w tej cholernej pracy. Jak wychodziłam ze szkoły to ich nie było, gdy przychodziłam też ich nie było, nawet w weekendy pracują. Teraz kiedy zdarzył mi się ten wypadek, fakt, przychodzili do mnie, ale i tak ty więcej przy mnie byłeś niż oni. Nawet mnie nie odebrali z tego cholernego szpitala.. Chodzi mi o to, że powoli o mnie zapominają, na pierwszym miejscu widać jest praca, która jest ważniejsza ode mnie. Już bym wolała żebyśmy nie mieli tej kasy, ale żebyśmy byli normalną rodziną.. - powiedziałam i nadal tępo patrzyłam przed siebie.
- Ale oni chcą żeby tobie było dobrze, chcą żebyś miała wszystko.. - mówił spokojnie Harry, dojeżdżając już prawie pod mój dom.
- Ja nie chcę wszystkiego, chcę rodziców.. - powiedziałam otwierając drzwi od samochodu. Harry za sekundę już znalazł się koło mnie i obdarował mnie soczystym buziakiem. Wziął z bagażnika moja torbę i ruszyliśmy do domu. Wyciągnęłam z torebki klucze i włożyłam do zamka, jednak ten nie chciał się przekręcić. Chwyciłam za klamkę i bez żadnego problemu przekręciłam ją, a drzwi otworzyły się.
- Mówiłem, że będą. - powiedział Harry, obejmując mnie w talii i cmokając w policzek. Ja w duchu ucieszyłam się, bo to z pewnością byli rodzice. Dobrze, że chociaż są w domu jak wróciłam. I nie pomyliłam się, w kuchni stała uradowana mama a przy wieszakach tata, który od razu zaczął mnie ściskać.
- Hej Tato, bo mi znowu pognieciesz moje żebra. - mówiłam, lekko się uśmiechając.
- Moja kochana! - krzyczała mama i podbiegła do mnie również mnie ściskając. - Tak się o ciebie bałam. - powiedziała, a po jej policzku zleciała pojedyncza łza.
- Nie płacz mamo, jestem już cała i zdrowa. - mówiłam, będąc w jej uściskach. Gdy już wyrwałam się z objęć rodziców ruszyliśmy do kuchni. Zauważyłam, że Harry z tatą nadal stoją przy wejściu, zastanawiało mnie o czym rozmawiają.
- Dziękuję, za to, że się nią zajmowałeś i cały czas przy niej byłeś. - mój tata zwrócił się do Harrego, na co ja tylko uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę kuchni. Dzień mijał w miarę przyjemnie, Harry został na obiedzie i razem z rodzicami zjedliśmy obiad. Czułam, że brakowało mi domowego jedzenia. Koło 18 Harry pojechał do domu, a ja poszłam do mojego pokoju. Wzięłam długą i odprężającą kąpiel, która zawsze jest najlepszym lekarstwem na zmęczenie. Założyłam na siebie moją szarą piżamę w czerwone serduszka i usiadłam przed komputerem. Miałam wiele zaległości na tt i fb, a tego nie lubiłam. Dostałam mnóstwo wiadomości od znajomych jak się czuję , co u mnie i czekają na jakiś znak jak będę już w domu. Nie spodziewałam, że tyle osób będzie o mnie pamiętało i martwiło się o mnie. Poodpisywałam na wszystkie wiadomości i położyłam się do łóżka. Byłam już zmęczona tak na prawdę niczym. Byłam jeszcze słaba fizycznie. Lekarz powiedział, że wypuścili mnie do domu pod warunkiem, że nie będę chodzić do szkoły i się przemęczać. Czekały mnie 2 tygodnie spędzone w domu.. Cieszę się, że wszystko teraz jest dobrze, że mam Harrego.
*2 tygodnie później*
- Jesteś pewna, ze to dobry pomysł, że już przyszłaś do szkoły? - spytała Nicole, gdy szłyśmy w stronę sali od matematyki.
- Nic, ja na prawdę czuję się już dobrze. Nie róbcie ze mnie jakiejś kaleki. - mówiłam, patrząc na dziewczyny. Od tego wypadku wszyscy są dla mnie nadopiekuńczy. Rozumiem to, że się martwią, ale nie przesadzajmy, przecież już jest wszystko dobrze.
- Martwimy się o ciebie. - powiedziała Ashley, szczypiąc mnie w rękę i lekko się przy tym uśmiechając. Zadzwonił dzwonek i weszłyśmy do klasy. Oczywiście nie obyło się bez wywiadu przeprowadzonego przez naszą nauczycielkę. Wypytała mnie o wszystko związane oczywiście z wypadkiem. Zaczęło mnie to już na prawdę denerwować. Ile można?! Cała lekcja minęła mi bardzo szybko bo właśnie rozległ się dzwonek na przerwę. Wyszłyśmy z klasy i usiadłyśmy na ławce znajdującej się naprzeciwko. Jakby jeszcze wszystkiego było mało to moim oczom ukazała się Grace razem z Vanessą.
- Jeszcze ich tutaj brakowało. - powiedziałam cicho.
- Vic, tylko proszę, nie denerwuj się, nie warto.. - mówiła szybko Ashley klepiąc mnie po kolanie.
- No no no.. Widzę, że panienka już zawitała w szkole. - mówiła jak zawsze piskliwym głosem Grace, lekko szturchając mnie nogą.
- Nie dotykaj mnie. Nie pozwalasz sobie za dużo? - syknęłam, patrząc się jej prosto w oczy. Nie mogłam zrozumieć co ta lala ode mnie chce i czemu się mnie tak doczepiła.
- Ohoho! Mam się ciebie bać?! Już zaczynam! - mówiła ironicznie. - Jak tam twój ukochany? Słyszałam, że siedział przy tobie cały czas. A wiesz dlaczego? On to robi z litości, złotko. - mówiła, patrząc mi głęboko w oczy z ironicznym uśmiechem. Nie mogłam strawić jej widoku. Od razu gotowała się we mnie złość, chciałam się opanować, ale czasem po prostu nie mogłam. Chyba każdy po pewnym czasie straciłby do niej cierpliwość. Zawsze jak miałam jakąś konfrontację z Grace i jej przyjaciółeczką, to i tak zawsze wygrywałam ja.
- Posłuchaj mnie uważnie.. - zaczęłam powoli, podnosząc się z ławki. W tej chwili nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. - Masz jakiś problem? Zazdrościsz? A może czujesz się po prostu niedowartościowana? Powiedz o tym. Z chęcią ci pomogę, kochanie.. - kontynuowałam lekko uśmiechając się. Oczywiście to nie był szczery uśmiech. - Ale uwierz mi, że jeśli jeszcze bardziej zajdziesz mi za skórę to nie skończy się to dla ciebie dobrze. A właśnie dążysz do tego coraz bardziej. - mówiłam, cały czas mierząc ją wzrokiem. Po tych słowach Grace zrobiła się wnet zielona ze złości. Zawsze tak reagowała, gdy jej coś powiedziałam, dlatego ciągle nie mogłam zrozumieć dlaczego nadal zaczynała. - Tak więc jeśli nie masz nic więcej do powiedzenia, a nic mądrego z pewnością nie wymyślisz to grzecznie mówiąc wypad. - powiedziałam, pokazując jej drogę. Ta tylko odwróciła się na pięcie.
- A i jeszcze jedno! - powiedziałam zatrzymując ją. - Ze mną nie wygrasz. - powiedziałam twardo. Nicole i Ashley cały czas siedziały i przysłuchiwały się rozmowie.
- Jeszcze zobaczymy.. - powiedziała odwracając się i uśmiechając się do mnie wrogo.
- Cholera, co za suka.. - powiedziałam ponownie siadając na ławce. Myślałam, że eksploduje. Mało brakowało, a Grace i Vannesa chyba zebrałyby ode mnie w twarz.
- Mówiłam ci, żebyś się nie przejmowała.. - mówiła Ashley, wzdychając przy tym.
- Ciekawa jestem, czy ty byś była taka spokojna? - powiedziałam, patrząc pytająco na Ash.
- Ja cię rozumiem, też bym już nie wytrzymała. Więc nie dziwmy się jej Ashley. - mówiła Nicole, patrząc na Ash. - Wiesz co Vic.. - kontynuowała dalej Nic. - Mogłaś jej przywalić porządnie w twarz. - wszystkie trzy spojrzałyśmy po sobie i wybuchnęłyśmy śmiechem. Kolejne lekcje również minęły mi bardzo szybko i udałam się od razu do domu. Jak zawsze wracałam pieszo, tylko bez dziewczyn bo musiały coś załatwić na mieście. Szłam ze słuchawkami na uszach. Pogoda robiła się coraz gorsze i chmurzyło się coraz bardziej. No tak, zaczynała się typowa Londyńska pogoda. Dobre się już skończyło. Szłam szybkim krokiem, bo przypuszczałam, że zaraz się rozpada bo na niebie pojawiły się ciemne chmury, a ja nawet nie miałam parasolki. Po około 15 minutach znalazłam się pod domem. Przed domem stał już samochód moich rodziców. No tak, zapomniałam, że mieli dzisiaj wolne. Po tym całym wypadku widać, że starali się coraz bardziej, żeby nasze relacje polepszyły się i były dobre. Weszłam do domu i słysząc, krzyki moich rodziców cicho zamknęłam drzwi. Kłócili się bardzo rzadko, a gdy to się już zdarzało to o jakieś poważne rzeczy.
- Powiedz mi kiedy chcesz jej to powiedzieć?! Jak będzie miała 20 lat? 30? 40? - krzyczał mój tata. - Wtedy będzie już za późno! Nie rozumiesz tego? - nadal mówił podniesionym głosem, patrząc na moją mamę.
- Powiemy jej niedługo, ale jeszcze nie teraz. To nie jest dobry czas, zrozum to.. - mówiła mama, łamiącym się głosem. - Popełniliśmy błąd, mogliśmy jej o tym powiedzieć wcześniej,a nie teraz kiedy ona jest prawie dorosła. Boję się jak Victoria zareaguje na to. Boję się, że będzie miała nam za złe to, że nie powiedzieliśmy jej o tym, że ma rodzeństwo, że ma brata. - po tych słowach w moich oczach stanęły łzy. Nie wierzyłam w to, co właśnie powiedziała moja mama. Zrobiłam krok i stanęłam przed nimi. Oni obydwoje patrzyli się na mnie nic nie mówiąc.
- Vic.. To nie tak.. - zaczął mój tata, chwytając mnie za rękę, ale ja od razu odsunęłam się od niego.
- Co jest nie tak? To, że mam brata? To, że nie powiedzieliście mi o tym? - mówiłam przez łzy tępo patrząc się na nich.
- Córeczko.. Daj nam to chociaż wytł.. - zaczęła mama, ale jej również nie pozwoliłam dokończyć.
- Nie chcę słuchać waszego tłumaczenia, nie chcę! - zaczęłam krzyczeć. - Okłamywaliście mnie przez siedemnaście lat, okłamywaliście mnie, że mam brata! Przez całe życie chciałam mieć rodzeństwo, a wy dobrze o tym wiedzieliście, a teraz się tego dowiaduję.. Nie chcę was teraz widzieć. - powiedziałam i wybiegłam z domu trzaskając drzwiami. Moje twarz była cała mokra od łez. Ruszyłam szybko przed siebie.
----------------------------------------------------------------------------------
Hej Kochani! :) Od razu przepraszam Was, że tak długo znowu musieliście czekać na rozdział, ale szkoła i inne obowiązki nie pozwalają mi pisać tak często jakbym chciała. :( Niestety nic na to poradzić nie mogę.. Mam nadzieję, że nie zapomnieliście o mnie :) Cieszę się, że liczba obserwatorów przybywa, tak samo jak komentarze pod ostatnim rozdziałem. Rozdziały będą dodawane tak często jak tylko będę mogła pisać, także nie chcę Wam obiecywać kiedy pojawi się kolejny, ale będę się starała jak tylko będę mogła :) Poza tym wolicie dłuższe czy krótsze rozdziały?Jeżeli macie jakieś pytania do mnie, dotyczące bloga, rozdziałów czy czegokolwiek innego, możecie pytać w komentarzach lub na tt. :) I oczywiście dawajcie znać w komentarzach, jak Wam się podoba rozdział :) Na prawdę to daje dużego kopa do pisania :)
Mój twitter: https://twitter.com/unrealdreamm
xoxo
Świetny rozdział !! Czekam na następne .
OdpowiedzUsuńDziękuje, że komentujesz mojego (bezsensownego) bloga :) Jesteś cool . xx
+ Follow(nełam) cię na twitterze . Jak chcesz to możesz się mi odwdzięczyć (hehe) - https://twitter.com/Niallerowa_96
Ja kocham długie rozdziały.
OdpowiedzUsuńlubię bloga!!!
oooo spoko spoko że to był tylko zły sen Harrego jestem ciekawa kto jest tym tajemniczym bratem czekam na kolejny Paulina xxx
OdpowiedzUsuńsuper rozdział!:D tak trzymaj!
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na następny rozdział ;)
P.
Super masz tego bloga ! <33
OdpowiedzUsuńMega wygląd i oczywiście bąbowe opowiadanie ! <33 ;-*
Jesteś super ! <3
Czekam na kolejną część. ; )
Pozdrawiam .
xoxox. <3
+ wejdź na mój blog o 1D ! <33
http://onedloveeforever.blogspot.com/
Zostaw jakiś komentarz i zaobserwuj . ; ))
super rozdział! Mam nadzieję,że jej bratem nie okaże się Harry bo to by była jakaś tragedia :c
OdpowiedzUsuńTego się nie spodziewałam, więc jej bratem jest...Nie pozwól mi się domyślić xD Awww... Świetne, piszesz naprawdę niesamowicie *.*
OdpowiedzUsuńzapraszam również do siebie na nową notkę: http://when-i-see-stars.blogspot.com/
nie spodziewałam się tego ;O
OdpowiedzUsuńmógłby to być ktoś z 1D, ale nie Harry oczywiście ;)
Super!Czekam na kolejny, pozdrawiam. xxx
OdpowiedzUsuńdługie rozdziały ! ;** genialny rozdział ! ;33 cholernie ciekawa jestem kto jest jej bratem, ale tak szczerze od razu pomyślałam o chłopcach z 1D, nie wiem czemu ;) pisz szybko, nie mogę się doczekać ! <3
OdpowiedzUsuńCześć. Zapraszam cię na mojego bloga, dopiero co go założyłam więc liczę na ocenę kogoś utalentowanego<3 http://paradise-of-dreams3.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział *__*
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że rzadko komentuję, ale wiedz, że CZYTAM ♥
I ciekawe kto jest jej bratem..
Genialne.
OdpowiedzUsuń;p
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com
świetny rozdział, no ciekawe kto jest jej bratem :)
OdpowiedzUsuń+Hej, zapraszam do czytania i komentowania ostatniego już rozdziału na blogu www.mean-hungry-lovers.blogspot.com
Pozdrawiam serdecznie,Blanca<3
Zachęcam do przeczytania oraz do skomentowania czwartego rozdziału na ---> http://whengirlssay.blogspot.com/ (: + przepraszam z spam :>>
OdpowiedzUsuńNiall nigdy nie był podejrzewany o to, że mógłby poczuć coś więcej do Louisa. A jak to się stało? O tym nowe nie typowe opowiadanie o Nouisie. Póki co jest tylko prolog, ale rozdział już wkrótce!
OdpowiedzUsuńZachęcam do czytania i komentowania na:
www.nic-wiecej-nie-chce.blogspot.com
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńcześć, zapraszam do czytania, komentowania i obserwowania naszego nowego bloga http://beautiful-famous-and-rich.blogspot.com/ mam nadzieję, że Wam się spodoba x
OdpowiedzUsuń